Nowy dzień, ta sama rutyna.
Na twarz spada ukrywająca żal kurtyna.
Schemat ten sam, nie opuszczasz mojej głowy nawet na minutę.
Chyba odbywam mą długą, prywatną pokutę.
Karę za to, iż pozwoliłem Ci zniknąć.
Jedyne o czym marzę, to żeby Cię cholernie mocno uścisnąć.
Zabrałbym Cię na herbatę, pokazał miasto.
W końcu poszlibyśmy na to dobre ciasto.
Później film, popcorn i koc,
Dopóki nie zapadłaby ciemna noc.
A na koniec wtuliłbym się w twoje chude ciało.
Niestety, moje pragnienia to za mało.
Teraz tylko zostało mi popijanie mętnego wina,
Podczas oglądania starego, dobrego kina.
Samotnie.***
Jakiś taki... Nijaki
