Rozdział 14

385 17 13
                                    

Obudziła się jakieś pół godziny później. Siedziała na fotelu, przyniesiona tam przez mój ulubiony artefakt.

- Zignorowałaś mój zakaz - przypomniałem, mrużąc oczy i podpierając podbródek na pięści. To niesamowite, jak postawa mówiącego może wpłynąć na zachowanie słuchaczy. Ona, najpierw rozejrzała się zdezorientowana, lecz już po chwili jej usta wykrzywił uśmieszek samozadowolenia.

- Owszem.

- Ale?

- Podczas mojej... Nieobecności, zrobiłam o wiele więcej, niż może się wydawać. Otóż ta kobieta - wskazała na nasze znalezisko spoczywające teraz na stoliku - to Płomienna, jedna ze Smoczych Mistrzów. Pomyślałam, że to wskazówka i nie myliłam się. Czasem, podczas snu, zjawiam się w Smoczej Świątyni. To znaczy, że Mistrzowie mnie wzywają. Więc możliwe, iż mogę dostać się tam sama. Dlatego spróbowałam z tym kielichem. Pojawiłam się tam i sprawdziłam freski na ścianach. Znalazłam zaklęcie pozwalające zwykłym ludziom skontaktować się z Płomienną, która pełni funkcję jakby strażnika ich wiedzy, czy coś. Nauczyłam się go na pamięć i wiem, jak je wykonać. Zaczynamy?

Wtedy, po raz pierwszy odkąd zostałem magiem, byłem kompletnie zbity z tropu.

Ruby siedziała w pozycji kwiatu lotosu, zerkając na mnie co chwilę.

- Gotowa?

-Tak, ale niech pan pamięta, żeby nic nie robić, cokolwiek się będzie działo. Jestem smokiem, przeżyję. - Chciałem zapytać, co dokładnie ma na myśli, ale wtedy się zaczęło. Jej ciało stanęło w płomieniach, nie wyrządzając żadnej krzywdy. Powoli otworzyła oczy, które były całkiem białe. Obróciła się przez ramię.

- Możesz się w końcu zamknąć, Niebieski? A co mnie to obchodzi, możesz się nazywać nawet Odyn Borson, ale dla mnie i tak zawsze będziesz Niebieski. Dobra, daj spokój. Nie widzisz, że pierwszy raz od trzystu lat, ktoś użył tego zaklęcia? No, i bardzo dobrze. Żegnam ozięble - rzuciła jeszcze z pogardą i wróciła do poprzedniego położenia, tylko że zaczęła lewitować. Muszę przyznać, że po potężnej Mistrzyni, spodziewałem się raczej dostojności i opanowania. A tu widzę jak się z kimś kłóci, jakby miała najwyżej szesnaście lat. - Co cię nurtuje, młody poszukiwaczu wiedzy? Bezkarnie, możesz mi zadać dwa pytania. Za każde następne, zapłacisz krwią mojej postaci - spojrzała po sobie, a właściwie po ciele nastolatki i uśmiechnęła się łagodnie. Byłem tak bardzo zdezorientowany, że nie mogłem wydusić z siebie czegoś sensowniejszego.

- Mam do zaoferowania herbatę.


~Peter~

Locker wie. Locker wie. Locker wie. Ta myśl nie dawała mi spokoju przez bardzo długo. Chociaż, mogła wyczuć coś ręką i chcieć się po prostu ze mnie ponabijać. Gdyby wiedziała, to chyba powiedziałaby mi to prosto w twarz, przy wszystkich. Pajęczy zmysł ostrzegł mnie wtedy bardzo delikatnie, jakby sam nie był pewny. Co tu się w ogóle dzieje?


~Ruby~

Obudziłam się z transu leżąc na podłodze. Doktor Strange, siedzący na fotelu wyglądał na zmęczonego.

- Zaczniemy jutro - po usłyszeniu tych słów, pojawiłam się na środku salonu w Stark Tower. Superbohaterowie, który o niczym nie wiedzieli, patrzyli na mnie zaskoczeni.

- To może ja już pójdę....

Następnego dnia, na drugiej przerwie, znalazłam w plecaku małą, złożoną na pół karteczkę. Ktoś mi ją podrzucił, jak nie patrzyłam. Już chciałam ją wyrzucić, stwierdzając, że to głupi żart, gdy przyjrzałam się jej bliżej. Wyraźne litery, napisane złotym atramentem, układały się w następującą informację:

MAM W SERCU ŻYWIOŁ//spiderman, Iron Man, Dr Strange, LokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz