Mimo, że mózg odmawiał mi posłuszeństwa, dotarło do mnie, że zaczynam tracić wysokość i pikuję prosto w ten wieżowiec. Genialnie.
~W międzyczasie~
Tony Stark tego wieczoru zorganizował małą, integracyjną imprezkę dla Avengers w swoich prywatnych apartamentach w Stark Tower.
- Stark, czy to nie jest przypadkiem twoja zbroja? - spytała Natasha patrząc przez jedną z ogromnych szyb z drinkiem w ręku.
- Nie, ale podobna - odparł spokojnie.
- Nie no, luz. Na pewno w nas nie walnie - sarknął Clint.
~Ruby~
Zbliżałam się do budynku z zastraszającą prędkością. W końcu rozbryzg szkła, trzask przełamanego, dębowego stołu i huk nawet nie wiedziałam czego, wyrwał mnie z otępienia wywołanego olbrzymią dawką leków przeciwbólowych.
- M.O.U.N.T.Y., otwórz mnie..
- Brawo, udało ci się rozbić zbrojone, kuloodporne szkło i połamać gresowe kafelki - odezwał się bez cienia złości, jakiś znany mi głos, ale nie mogłam dostrzec kto to, bo obraz miałam rozmazany. Wiem, że leżałam na podłodze, a nade mną pochylali się rudowłosa kobieta, drobny, niepozorny mężczyzna i jakaś istota z czymś świecącym w ciele. Niby ich znałam, a jednak nie mogłam rozpoznać ich twarzy.
~Natasha ~
- Bardzo przepraszam, ale oni mnie gonią i skończyła mi się energia... - w podrobionej zbroi Starka, leciała jakaś na oko czternastoletnia dziewczyna, o długich, brązowych włosach i czekoladowych oczach. Już na pierwszy rzut oka mogłam stwierdzić, że na złamaną rękę i jest postrzelona w brzuch. Ale najpierw musieliśmy się dowiedzieć jak najwięcej, zanim straci przytomność.
- Kto cię goni? - spytałam najłagodniej jak potrafiłam.
- Oni - udało jej się podnieść zdrową rękę, aby wskazać helikopter lądujący właśnie na balkonie.
- Kim wy jesteście...?
- Słyszałaś może o Avengers? - odezwał się Clint. Potem odpłynęła.
Nie czekając na jakikolwiek sygnał ze strony innych członków drużyny stanęłam w wejściu na balkon.
- Dzień dobry, mogę panom jakoś pomóc? - zrobiłam niewinną minę ściskając nóż pod sukienką.
- Cofnij się paniusiu, szukamy tu takiej jednej - rzucił wściekle jeden z nich.
- O jacy panowie niemili - pięć minut później oszołomieni faceci siedzieli zakuci kajdankami pod ścianą.
W czasie, gdy rozprawiałam się z tymi idiotami, Stark zadzwonił po pogotowie.
CZYTASZ
MAM W SERCU ŻYWIOŁ//spiderman, Iron Man, Dr Strange, Loki
FanfictieA gdyby do postaci Marvela dołączył ktoś jeszcze? Ruby traci rodziców w wypadku samochodowym. Przez to trafia do Stark Tower w dość nietypowy sposób. Niedługo potem zauważa u siebie niesamowite smocze moce! W szkole poznaje Petera Parkera, którego...