Rozdział 2

663 40 28
                                    

- Teraz chciałbym porozmawiać z tą młodą damą na osobności - usłyszałam jak Stark zwraca się do prowadzącej.

- Oczywiście, prosto i pierwsze drzwi po lewej jest sekretariat, nikogo tam teraz nie ma.
Idąc przez korytarz, nie odzywaliśmy się do siebie. Wtedy kątem oka zauważyłam, że ktoś za nami podąża.

- Bethany, widzę cię - powiedziałam nawet się nie odwracając.

- Ja... Tylko... - i czmychnęła spowrotem do auli. Kolejny dzisiejszy sukces. Właściwie nigdy później nie dowiedziałam się, o co jej chodziło.

Pomieszczenie nie było duże, ale wystarczyło miejsca dla ogromnego biurka sekretarki, o które mężczyzna oparł się i skrzyżował ręce na piersi.

- Powiedz mi, ile pracowałaś nad tym cudeńkiem?

- Prawie miesiąc, bo miałam kłopoty przy racy. Nie mogłam znaleźć odpowiednio małej, dlatego musiałam ją przerabiać. Po za tym nauka, prace domowe.. - w tym momencie uświadomiłam sobie, że czuję się przy nim bardzo swobodnie. 

- Niesamowite... Posłuchaj, nagroda ode mnie na wielką wartość. Byłem w większości szkół szukając nastolatka, który będzie wiedział, jak to wykorzystać - śmiertelnie poważny, wręczył mi małego pendrive'a. - To jest M.O.U.N.T.Y., taki komputer, zaprogramowanie go będzie banalnie proste. To nie jest żaden gotowy program. Coś jakby, ja ci daję materiały,  z którymi ty, możesz zrobić, co tylko chcesz. Ale po wgraniu go musisz natychmiast zniszczyć nośnik, rozumiesz? Jeśli ktoś go przechwyci, to nie tylko ja będę mieć kłopoty- patrzył mi prosto w oczy. 

- Oczywiście, panie Stark.

- I raczej się z tym nie afiszuj, lepiej, żeby S.H.I.E.L.D. nie wiedziało, że daję unikalną technologię totalnie randomowej osobie...

Mój dom, czyli jeden z jednorodzinnych domków szeregowych, znajdował się na obrzeżach miasta. Po wejściu do domu od razu skierowałam się na piętro. Na schodach jak zwykle się wywaliłam, ale tym razem sturlałam się na sam dół. Cudownie.

Na górze znajdował się mój pokój, królestwo mojej siostry i w zasadzie drugie królestwo siostry, czyli łazienka. Dlaczego królestwo? Otóż wszędzie był kolor różowy, futrzaste rzeczy i cekiny. A łazienka dlatego, że spędzała w niej większość poranka i wieczoru. Mnie to zupełnie nie przeszkadzało. Na dole była kuchnia, sypialnia rodziców z łazienką i salon.

Mój pokój był całkiem duży i miał białe ściany. Stało tam łóżko, szafa i regał, a resztę zajmował wielki stół służący jako blat roboczy. Jego mały kawałek przeznaczony był na odrabianie lekcji i naukę. Ale większość była zawalona kawałkami metalu, kabli, jakimiś śrubkami i narzędziami, czyli ,,warsztat". Oprócz tego stał tam jeszcze komputer.

Po jakichś dziesięciu minutach mama zawołała mnie z dołu na obiad. Niechętnie zwlekłam się po schodach, chowając za plecami puchar, by móc użyć go we właściwym momencie. Agnes, w sensie moja trzy lata młodsza siostra, siedziała już razem z ojcem przy stole kuchni, czesząc swoje blond włosy. Miała niebieskie oczy i zawsze niezadowolony wyraz twarzy. Wstrętny, rozpuszczony bachor. Zawsze dostawała to, czego chciała. Wcześniej próbowała prowadzić ze mną wojnę, jednak widząc, że mnie to nie rusza pozostała przy kpinach i wyzwiskach. Moja matka, Alice Locker krzątała się przy garnkach. Pracowała w biurze podróży, ale zarabiała marne pieniądze. Budżet dopełniał ojciec, który był księgowym w firmie produkującej mrożonki. Matka była drobną kobietą o brązowych włosach i czekoladowych oczach. Ciągle słyszę, że jestem do niej niesamowicie podobna. Natomiast ojciec, bardzo podobny do Agnes, potężny, niebieskooki blondyn. Tylko, że on był radosnym człowiekiem. Agnes chodzi jeszcze do podstawówki, która była w zupełnie innej części miasta i postanowiłam ten fakt wykorzystać.

- Dzisiaj dostałam cztery plus z kartkówki, nikt nie miał lepszej oceny - pochwaliła się rodzicom.

- To świetnie, kochanie, dostaniesz największy kawałek ciasta - odpowiedziała mama. - A co u ciebie Ruby?

-Niiiic, tylko w moim gimnazjum był dzisiaj Tony Stark - członkowie rodziny wybałuszyli na mnie oczy. W mojej rodzince miliarder był bardzo podziwiany. Każde z nas marzyło, by go spotkać. Jakby od niechcenia postawiłam puchar na stole.

- A to? - spytał ojciec.

- To? To taki puchar za pierwsze miejsce w konkursie na najlepszy wynalazek. - Siostrze opadła szczęka, matka pobladła, a ojciec jedno i drugie. Ja stałam tylko z twarzą wyrażającą ,,Ale, że co?". Pierwszy otrząsnął się ojciec.

- W takim razie Ruby dostaje całe ciasto.

Po obiedzie poszłam na górę zainstalować M.O.U.N.T.Y. do mojego komputera. Po wsunięciu nośnika na ekranie pojawił się napis:

PLIK ZABEZPIECZONY HASŁEM

HASŁO: _ _ _ _ _ _ _

WSKAZÓWKA?

Kliknęłam podpowiedź:

WSKAZÓWKA: KTO MIAŁ NAJNUDNIEJSZY WULKAN W HISTORII KONKURSÓW?

HASŁO: _ _ _ _ _ _ _

OSTRZEŻENIE: JEŚLI NIE PODASZ PRAWIDŁOWEGO HASŁA, TWÓJ KOMPUTER ULEGNIE AUTODESTRUKCJI. NIE PYTAJ, JAKIM CUDEM.

Moja złośliwa część podpowiedziała mi, że znam odpowiedź:

HASŁO: B E T H A N Y

HASŁO PRAWIDŁOWE. WITAJ!

MAM W SERCU ŻYWIOŁ//spiderman, Iron Man, Dr Strange, LokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz