Dzień 9

2K 224 76
                                    

Chciałam dodać rozdział w piątek, ale moje obietnice są niczym w porównaniu z weną. To ona kompletnie nade mną góruje, ale spokojnie, zobaczyłam dziś stos jikookowych momentów (jak ktoś nie ogarnia shipu, to w mediach macie najlepsze momenty, które ubóstwiam. Jak ship wam się spodoba, to zapraszam na mój główny profil ParkYongJin9 xDDDD), które totalnie mnie nakręciły, przez co umieram wewnętrznie, bo chcę pisać więcej i więcej, ale mam ograniczony czas. Może zawalę dziś nockę i napiszę z dwa kolejne rozdziały, ale nie jestem pewna. W razie czego postaram się zacząć jutro, wcześniej szprycując się jakimiś momentami tego cudownego shipu :D

(wiecie, jikook, bo to opko pierwotnie jest innym shipem xD)

Miłego czytania~




Drogi pamiętniku. Chciałbym ci powiedzieć, że to już wtorek. Dokładnie tak, jak tydzień temu zostałem zgarnięty przez Łukasza. Wtedy na myśl przyszło mi to, że może nie lubić jakiegoś przedmiotu szkolnego.

Właściwie to miałem poważny zatarg z nauczycielem matematyki ze względu na to, że nie potrafiłem pojąć podstaw. Facet proponował mi korepetycje, żebym mógł we własnym tempie przyswoić wiedzę, którą powinienem posiadać do matury.

Czarek na mnie patrzył, więc nie mogłem wyjść na mięczaka, dlatego też wyśmiałem łysiejącego nauczyciela i wyzwałem jego tupecik, który miał imitować brakującą część włosów. Zostałem wyrzucony z lekcji i odesłany do dyrektora, co było nagrodzone przez moich kumpli. W domu nie było tak fajnie, jak na szkolnym boisku. Nikt nie bił mi braw i nie gratulował mi, a raczej nałożono mi przeróżne ograniczenia zaczynając od kieszonkowego, a kończąc na dobrach oferowanych przez mamę. Zwyczajnie musiałem przejąć jakieś jej obowiązki, a dodatkowo zacząć się uczyć.

W efekcie wolałem uciec z lekcji i udawać, że wszystko jest w porządku, niż przysiąść do i tak pustych zeszytów.

Gdy znów wylądowałem w jego mieszkaniu i znów miałem przebrać się w jego ubrania, spojrzałem na niego i wprost zapytałem:

„Czy w szkole jest przedmiot, z którym masz problem?"

Odpowiedź nie była satysfakcjonująca, bo dotyczyła czegoś całkiem innego, niż tego chciałem.

„Ta, dzwonek zbyt długo czeka, żeby zadzwonić na przerwę".

Poczułem się wtedy tak, jakbym został przyparty do ściany, dlatego odpowiedziałem tak, a nie inaczej. Dla niego miałem być chodzącym ideałem, a nie kimś pełnym wad.

Westchnąłem wtedy i postanowiłem zostawić ten temat na troszkę później, żeby nie zdenerwować Łukasza w żaden sposób. W rezultacie i tak o tym zapomniałem. Kiedy rozebrałem się do samej bielizny, byłem odwrócony tyłem do chłopaka. Jakoś nie potrafiłem na niego patrzeć, gdy sam był w tej samej sytuacji, co ja. Jeszcze by pomyślał, że się gapię, czy coś w tym stylu, a tego bym nie chciał.

Ja za to gapiłem się do woli. Robiłem to wtedy, kiedy mogłem. Nie przepuściłem żadnej okazji, bo wtedy naprawdę zastanawiałem się nad tym, co on miał w sobie takiego pociągającego, że nie potrafiłem oderwać od niego wzroku. On dokładnie tak, jak ja jest chłopakiem, a jego ciało fascynowało mnie bardziej niż te należące do niejednej dziewczyny.

Na samo wspomnienie o tym, jak się rumienił, gdy był nagi...

Nie mogłem o tym myśleć w tej chwili, dlatego powróciłem do czytania.

20 dni: kxkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz