No hej~ Skleiłam dla was kolejny rozdział tak szybko, jak tylko mogłam. Chciałam to zrobić wczoraj, ale wyszłam na długi spacer zwieńczony wizytą w barze i mnie poskładało. Poszłam spać o 21, obudziłam się dziś o 15 :")
Mam nadzieję do końca następnego tygodnia napisać na szybko jeszcze trzy notatki, bo mam gotową dwudziestą i leci epilog. A później zastanowię się nad tym, jakie opowiadanie dla was napisać, bo zasługujecie na coś ^^
Pewnie będzie to jakiś mój remake czegoś starego, ale możliwość napisania danej historii od nowa przywoła być może dobre wspomnienia. W sumie nie wiem. Jeśli chodzi o jakieś moje one shoty, to prawdopodobnie dziś pojawi się książka z nimi, bo czemu nie. Tam najprawdopodobniej będą też jakieś wycinki ze starych opowiadań, które nigdy nie zobaczyły swojego końca, więc przygotujcie się ^^
Miłego czytania~
Drogi pamiętniku. Wrócili rodzice w najmniej oczekiwanym momencie. Już myślałem, że będę miał spokój przynajmniej do dwudziestego dnia naszego związku, ale myliłem się. Przywitali mnie pytaniem jak w szkole. Opowiedziałem więc o swoich ocenach, przy czym otrzymałem pochwałę.
Czułem się tak, jakbym rozmawiał z kimś, kto należy do wojska, a nie z własnymi rodzicami, ale lepsze to, niż jakaś reprymenda. Oczywiście nie powiedziałem nic o słabej ocenie z angielskiego, by byłbym pogrzebany.
Myślałem, że ja mam przechlapane, jeśli chodziło o rodziców. Ciągle kontrolowali moje oceny, a każdy mój podły występek był karany. Jego chwilowa wolność skutkowała później większą naganą rodziców, bo, zdaje się, oceniali go pod kątem samodzielnej pracy. Mówił mi o tym chyba nawet tego samego dnia, gdy szliśmy ramię w ramię przez miasto.
Starałem się z nimi rozmawiać możliwie naturalnie, ale i tak bałem się tego, że zauważą braki w pieniężnej skrytce, dlatego szybko dojadłem swoje prowizorycznie śniadanie i wybyłem do szkoły.
Mam szczerą nadzieję, że niczego nie zauważyli.
Będąc u boku Łukasza, zapomniałem na jakiś czas o tym, jak to jest, gdy mama z tatą spędzają czas w domu. Liczyło się to, że mogłem go trzymać za dłoń i jej nie puszczać, dopóki nie zadzwonił dzwonek.
Dla mnie liczyło się to, że ludzie patrzyli. Obserwowali mnie z ukosa, szepcząc coś pod nosem, a ja sam przeżywałem coś na wzór załamania, co było skutkiem rozmowy z Adamem.
Powiedział mi on, że to już szesnasty dzień. Czas się kończył, dlatego też musiałem powoli dawać Markowi do zrozumienia, że to koniec. Czułem się wtedy tak, jakby ktoś wybudził mnie z przemiłego snu. Wszystkie jednorożce i cała tęcza rozsypała się na kawałki, pokazując mi jaka była rzeczywistość.
Na nowo zacząłem myśleć, że to tylko zakład, bo zapomniałem o tym na kilka dni. Odzyskałem swoją pewność siebie.
Na którejś lekcji zdarzyło się, że otrzymałem esemesa mówiącego o tym, że mam przyjść do męskiej toalety na moim piętrze. Nie muszę oczywiście wspominać, że wysłał mi go sam Łukasz. Poszedłem więc tam, żeby się z nim spotkać pod pretekstem załatwienia nagłej potrzeby.
Nauczyciel nie patrzył na mnie zbyt przychylnie, ale byłem synem bogatych ludzi. Trzeba, chociaż, próbować być miłym albo przynajmniej tolerancyjnym.
Pędziłem tam tak, jakby ktoś mnie gonił, a to przecież tylko Łukasz. Albo może AŻ?
Będąc w łazience, zobaczyłem go opierającego się o umywalkę. Patrzył na mnie z założonymi rękami i uśmiechem błądzącym po ustach. Poczułem się wyjątkowo. Nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek wyciągał kogoś z lekcji, żeby się z nim zobaczyć, ale możliwość odetchnięcia od trudnej lekcji geografii była cudowna.
Doszło do krótkiej rozmowy dotyczącej właściwie niczego. Dopiero po chwili Łukasz pokazał mi, czego potrzebował, a był to zwykły pocałunek. Potraktowałem to jako jakąś ucieczkę, dlatego spokojnie poddałem się jego naporowi. Wtedy zdałem sobie też sprawę z tego, że on też mógł mieć jakieś problemy, że nie byłem pępkiem świata i że jego istnienie we wszechświecie jest tak samo znaczące, jak moje. Zrozumiałem, że mimo wszystko jesteśmy sobie równi.
Wtedy zrozumiałem dokładnie to samo. Zyskana pewność siebie odwróciła się w swoistą niepewność, która znikała tyle razy, ile widziałem się z Adamem. Mimo wszystko nawet przez myśl mi nie przeszło to, że mogłem czuć coś do Marka. Chyba za bardzo skupiłem się na sobie.
Po lekcjach poszliśmy na spacer po mieście. Tak zupełnie bez celu. Trzymaliśmy się za ręce, rozmawiając o szkole i nauczycielach. Czasem zdarzyło się nawet wspomnieć coś o ostatniej nocy, ale nie było to specjalnie inwazyjne. Czułem się skrępowany tym tematem, ale nie miałem też zbyt wiele czasu na wstyd.
Widziałem to w jego postawie, gdy zaczynałem temat. Uciekał wtedy wzrokiem gdzieś w bok i bawił się swoimi palcami. Nie wiem, jak nazywa się to uczucie, które mi towarzyszyło, ale czułem się przez nie gnębiony, ilekroć na niego spojrzałem.
Pisząc tę notatkę, przypomniałem sobie, że właśnie minął szesnasty dzień, wraz z którym powróciły czarne myśli. Wracając do mojej przenośni o pokerze, ktoś niechciany chyba wygrał małą stawkę, ponieważ wizja fałszywej miłości wróciła jako małe nasiono, a ono zaczęło powolutku kiełkować.
Zbudziło we mnie myśli, które jak dotąd były uśpione gdzieś głęboko w moim umyśle. Zacząłem analizować każdy ruch Łukasza i doszukiwać się podstępów we wszystkim, co robił. To było naprawdę dziwne. Wiedziałem o tym, że to złe myślenie, ale jednocześnie nie potrafiłem wyrzucić z głowy tego podstępnego głosiku. Ciągle powtarzał, że to tylko fałszywa miłość.
Później nastał wieczór. Ciepłe, czerwcowe powietrze pachniało wczesnym latem. Przystanęliśmy wtedy na moście i oparliśmy się o barierki, by popatrzeć na spokojny nurt rzeki.
Ta scena zapadła mi w pamięć, bo akurat podziwiałem, jak światła latarni ładnie majaczyły w lustrze wody, kiedy Łukasz nagle stanął za mną, odwrócił mnie do siebie i odciął drogi ucieczki. Chociaż mógł się tylko podeprzeć nade mną, gdyż nie miałem zamiaru uciekać. Popatrzył mi w oczy. Nawet jeśli panował półmrok, a jego twarz stała w cieniu, gdyż za nim świeciła latarnia, zauważyłem jakiś błysk w oczach. Nim mój umysł w pełni zarejestrował mignięcie uśmiechu na jego ustach, pocałował mnie.
Ta scena wyglądała tak, jakby była żywcem wyjęta z jakiejś komedii romantycznej, a mimo to sam byłem jej głównym bohaterem, a nawet ją stworzyłem. W tamtej chwili próbowałem całym sobą uwierzyć, że to tylko zakład. Uśmiechnąłem się na tę myśl i bum. Jakoś poszło, ale nie tak jak chciałem.
Nie rozumiem jego intencji, ale po raz kolejny był to inny rodzaj pocałunku. Nie jestem w stanie opisać tego słowami, bo chyba nawet się nie da, ale zostało mi przekazane coś całkiem innego, jeśli chodzi o uczucia.
Zgubiłem się gdzieś na drodze swoich myśli. Dlaczego pod koniec dwudziestego dnia byłem takim aroganckim dupkiem, skoro teraz analizując swoje zachowanie widać jak na dłoni, że naprawdę coś do niego czułem? Co wpłynęło na moje bezduszne zachowanie, które ewidentnie zraniło Marka do tego stopnia, że zostawił dla mnie zeszyt z zamiarem wykonania swojego pierwotnego planu na życie, a raczej na pozbawienie się go?
Pamiętniku, to szaleństwo, ale po raz kolejny mam zamiar to napisać.
Pokochałem tego człowieka jeszcze mocniej, jednak ten złośliwy głos ciągle pyta, czy to nie jest kolejna jego kreacja.
Teraz nawet ja nie wiem, co tak naprawdę było moją kreacją, a co prawdziwym mną.
V
V
V
P.S! ZAPRASZAM NA FACEBOOKOWĄ GRUPĘ, KTÓRĄ ZNOWU PRAWIE ZAPOMNIAŁAM ZAREKLAMOWAĆ. NAZYWA SIĘ ONA „KxK LOVERS". ŚMIEM TWIERDZIĆ, ŻE JESTEŚCIE TAM MILE WIDZIANI ^^

CZYTASZ
20 dni: kxk
Fanfiction"Dla Ciebie mogłem udawać, że jestem silny, kiedy byłem skrzywdzony" ~ BTS - Fake Love