„Mam tylko nadzieję, że to nie jest przelotny romans bez żadnych zobowiązań"
Na moim lewym udzie poczułam dłoń. Otworzyłam oczy z obawą, że nadal jestem u Camerona.
- Brie? - to był głos mamy.
Leżałam na kanapie w swoim domu, a cała ta akcja okazała się snem. Nadal miałam na sobie kurtkę Dallasa, nadal nie odzywała się do mnie Sam. Mimo tego cieszyłam się z tego snu, chciałabym, żeby tak potoczył się bieg wydarzeń. To byłby szczyt moich marzeń. Naprawdę Dallas aż tak na mnie działa?
- Co? - zapytałam zszokowana. Nadal nie dochodziło do mnie, że to sen, był tak realny.
- Jesteś głodna?
- Podziękuję - odpowiedziałam. Mama odeszła sprzątać.Ja wstałam leniwie z sofy i zdjęłam z siebie kurtkę. Przez przypadek wyleciała z niej kartka. Był tam jego numer. Postanowiłam zadzwonić.
- Cameron Dallas, słucham?
- Tu Brie. - uśmiechnęłam się
- O hej, co tam?
- W sumie, to nic ciekawego.
Usłyszałam, że idzie mama.
- Spotkamy się dziś w kinie?
- Czemu nie?
- Jesteśmy umówieni, na szesnastą! Pa!
- Cześć.Odłożyłam telefon i schowałam karteczkę z numerem do kieszeni dżinsów.
- Z kim rozmawiałaś? - zapytała. Czułam zakłopotanie, nie wiedziałam jak jej odpowiedzieć. Raczej nie rozmawiam z nią o sprawach miłosnych. Nagle musiała zacząć się mną interesować, jak tata pojechał do pracy w Niemczech.
- Brie odpowiedz mi na pytanie!
- Boże, z kolegą. Mogłabyś się domyślić - ominęłam ją i weszłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami.Zakluczyłam się, chwyciłam pilot od telewizora i go włączyłam. Z automatu ujrzałam wiadomości, w których raczej nic ciekawego nie było. Przeleciałam wszystkie kanały i moje poszukiwania ciekawego filmu zakończyły się klęską.
Z nudów chwyciłam telefon i weszłam na WhatsAppa. Miałam tam około pięćset wiadomości, jedna z nich była szczególna:
~sweetyboy17: Hej, córeczko.
~b.montrose: Coś ci się pomyliło, tatusiu.Zaśmiałam się. Zawsze śmieszyły mnie takie sytuacje gdzie dziewczyna musiała nazywać swojego partnera tatusiem, a on ją córeczką. Przypomina mi to zabawy w przedszkolu.
~sweetyboy17: Raczej nie, skarbie.
~b.montrose: Nie nazywaj mnie tak, skoro mnie nie znasz.
~sweetyboy17: Znam Cię lepiej, niż ty samą siebie.
~b.montrose: Skoro tak, to kim jesteś?
~sweetyboy17: Jeszcze za prędko na takie poufne informacje, kochanie.
~b.montrose: To w takim razie jeszcze prędzej Cię zablokuję, kochanie.
~sweetyboy17: Widzę, że zaczynasz mnie nazywać tak jak powinnaś. Dobra dziewczynka.
~b.montrose: Myślałam, że wyczujesz sarkazm.Odłożyłam telefon, nie chciało mi się rozmawiać z tym natrętnym człowiekiem. Nie będę bawić się w Sugar Daddy, to nie moja bajka. Najchętniej bym go zablokowała, ale mam ubaw z naszej konwersacji, czekam jak potoczy się to dalej. Za długo nie czekałam, telefon zawibrował trzy razy.
~sweetyboy17: Ignorujesz mnie, kwiatuszku?
~sweetyboy17: Nie powinno się ignorować tatusia.
~sweetyboy17: Dostaniesz odpowiednią karę, skarbie.
Użytkownik @sweetyboy17 zmienil twoją nazwę na Daughter <3
~Daughter <3: To ma być ta kara? Pff
~sweetyboy17: Obecnie nie mogę ci dać innej, ale w końcu się jej doczekasz.
Użytkownik @sweetyboy17 jest offline.Cała ta sytuacja jest tak dziwna i skomplikowana. Niby, wie kim jestem, chciałby żebym była jego „córeczką", ale za specjalnie nie dąży do tego celu.
Odłożyłam komórkę. Wzięłam pierwszą lepszą książkę dla nastolatków i zaczęłam ją czytać. Oczywiście spotkałam się z Sugar Daddy. Ten dzień jest jakiś pokręcony, albo to ja jestem jakaś niedorozwinięta.
Chcąc, czy nie złapałam kanapkę, która leżała na mojej toaletce i nie wiem od kiedy tam leży, i skąd się wzięła. Zjadłam ją, była pyszna.
Znów schwytałam smartfon do ręki i zaczęłam przeglądać instagrama Camerona. Nie wiedziałam, że jest taki sławny - do tego jest pracownikiem starbucksa. Polubiłam mu ostatnie zdjęcie i je skomentowałam.
Szybko mi odpowiedział, zrobiło mi się bardzo miło. Przeglądając komentarze pod tym postem, zauważyłam, że Sam też je skomentowała. To dlatego wyszła wtedy z kawiarnii. Będę musiała z nią porozmawiać...