Minęło już pięć godzin od kiedy nie rozmawiam z Sam. Nie wiem co w nią wstąpiło i dlaczego. Może jest zazdrosna, albo coś przede mną ukrywa? Te myśli błąkają mi po głowie od najbliższych kilku godzin, gdy wróciłam do domu.
Leżę plackiem na kanapie i nie wstaję, nawet nie zdjęłam z siebie kurtki Dallasa. Czuję na niej zapach drogich perfum, które tak strasznie mi o nim wspominają. Nadal nie wierzę, że mieszka w tej samej dziurze co ja. Szkoda, że jego cele się nie spełniły, ale to chyba tylko dlatego tu jest, prawda? No cóż, najważniejsze jest, to że przebywa blisko mnie i mogę go widywać dzień w dzień. Chyba znowu się zauroczyłam. Ten człowiek przyciąga mnie do siebie jak magnes, a jest tak cholernie przystojny, że nawet jak przestanie działać, to będę się do niego lepić jak mucha do smoły. Pójdę oddać mu kurtkę, być może jest jeszcze w kawiarence.
Wstałam z kanapy, nie czułam swoich nóg, za długo na niej leżałam. Wyciągnęłam się i zapięłam kurtkę.
- Wychodzę! - krzyknęłam zakładając buty.
- Dokąd idziesz? - zapytała mama.
- Do Starbucksa - ustałam prosto.
- Nie na długo. - oparła się o ścianę obok. - Jest bardzo zimno.
- Wiem - odpowiedziałam - Cześć
- Pa.Znowu schodziłam o osiem pięter, ech muszę się przeprowadzić gdzie indziej. Niedość, że nogi mnie bolały, to jeszcze musialam schodzić tak długo. Całą trasę zastanawiałam się nad tym, czy Dallas wie o tym, że kiedyś był moją podstawówkową miłością.
Zobaczyłam kafejkę. Przyśpieszyłam kroku, tak jak szłam na spotkanie z Samanthą. Weszłam do miejsca publicznego i zajęłam miejsce na wygodnej, zielonej sofie. Teraz już nawet na stolikach było pełno dekoracji. Chwilę później zauważyłam wysokiego bruneta.
- Cameron! - złapałam go za rękę, gdy stał do mnie tyłem.
- O, Brie. - zdziwił się - Co tutaj robisz?
- Przyszłam oddać ci kurtkę - uśmiechnęłam się.
- Ach, tak. Zapomniałbym.
- Kiedy zamykasz?
- Za moment. - odpowiedział - Może, wpadniesz do mnie na lampkę wina?Dziwnie sie czułam. Siedemnastolatka pijąca wino z chłopakiem w wieku jej brata. Ale nie mogłam się mu oprzeć, był zbyt seksowny.
- Jasne - potwierdziłam.
- Świetnie. Zostało 15 minut - oznajmił - posprzątam i pojedziemy. - uśmiechnął się.
- Będę czekać.
Gdy chłopak odszedł zadzwoniłam do brata.
- Denis? - szepnęłam do słuchawki.
- Tak, o co chodzi Brie?
- Jakby mama się pytała gdzie jestem, powiedz, że spędziłam noc u ciebie.
- Brie co się dzieje?
- Opowiem ci jutro.
- Dobrze, pa.
- Cześć!Schowałam telefon do kieszeni. Brązowooki podszedł do mnie i powiedział, że możemy jechać. Wyszliśmy na parking, Dallas zakluczył bistro i podszedł do czarnego mercedesa. Otworzył mi drzwi, a ja wsiadłam. Zaraz potem jechaliśmy przez miasto, mijając różne budynki i instytucje.
Po około dziesięciu minutach wyszliśmy z samochodu. Chłopak zamknął auto i wziął mnie pod ramię. Po wycieczce windą, Cameron zaprosił mnie do swojego apartamentu.
Czułam się przez chwilę jak księżniczka. Na ścianach były płytki, w których można się przejrzeć, a na podłodze piękne panele. Wszystko było tak ładnie ułożone.
Dwudziestoczterolatek zamknął drzwi i podszedł do mnie od tyłu obejmując mnie w tali. Pocałował mnie w szyję, przez moment myślałam, że zemdleję.
- W końcu jesteśmy sami, panno Montrose. - oznajmił całując mnie po szyi.
- Chcesz mi coś w ten sposób przekazać?
- Zakochałem się w tobie, skarbie. - powiedział. Na te słowa nogi ugięły mi się, a ręce miałam jak z gumy.
- Cameron, ja w tobie też. - odwróciłam się do niego i zaczęłam go całować. On za to podniósł mnie i założył na swoje biodra. Całowaliśmy się przez około 5 minut, nigdy tego nie zapomnę. Te pocałunki były pełne uczuć, ciężkie do opisania.Chwilę potem młody mężczyzna posadził mnie na skórzanej sofie i poszedł po kieliszki wina. Miał odpiętych kilka guzików od koszuli, przez które widziałam jakie ma umięśnione ciało. Nie wierzyłam, że kiedyś będę siedzieć w jego domu, na jego kanapie, prędzej się z nim całując. Dallas wrócił z kieliszkami wina, ale postanowił, że przyniesie jeszcze butelkę.
- Proszę, kochanie. - usiadł, dawając mi kieliszek i całując w policzek. - Wiesz, zawsze chciałem to zrobić. - szepnął mi do ucha.
Przełknęłam ślinę. Uczucie, które mnie spotkało było niesamowite. Pan Cameron Dallas, powiedział, że zawsze chciał zrobić to co zrobił dziś.
- Cameron - spojrzałam na niego.
- Słucham? - uśmiechnął się.
- Ty tak na poważnie?
- Tak, kocham Cię, zrozum. - odpowiedział, odstawiając moją i swoją lampkę wina. Wziął mnie na ręcę i gdzieś poszliśmy, dalej nic nie pamiętam.Ranek, dom Camerona
Obudziłam się o piątej. Leżałam naga koło Dallasa. Chwila. Czy ja się z nim przespałam?! Czemu nic nie pamiętam? Cameron mnie omamił, żeby mnie wykorzystać?!
Wstałam z wygodnego łóżka i poszłam do łazienki. Weszłam do kabiny prysznicowej i zażyłam kąpieli. Myślałam, nad tym co się stało ostatniej nocy, i czy to napewno to o czym myślę. Nie chciałam tego, jeszcze. Lecz co się stało to się nie odstanie.
Usłyszałam łagodny głos, przy którym czułam się bezpieczna.
- Brie, skarbie? Wszystko jest okej?
- Tak - powiedziałam. Mimo tego wparował mi do łazienki i wszedł do kabiny.
- Napewno? - przytulił mnie.
- Przecież mówię, że tak - spojrzałam mu w oczy. Jego ciało stanowiło sztalugę dla sześciopaku. Był tak kusicielski, najchętniej rzuciłabym się na niego znowu.
- Kocham cię - szepnął i mnie pocałował.
- Ja ciebie też. - dałam mu buziaka. Musiałam ustać na palcach, inaczej nie dosięgnęłabym do jego ust.
- Czekam na ciebie w kuchni. - wyszedł.Zostawił mnie samą, a ja znów zastanawiałam się czemu zrobiłam to z Cameronem bez żadnej świadomości? Ale kocham, go i chcę tego. Mam tylko nadzieję, że to nie jest przelotny romans bez żadnych zobowiązań.