Rozdział IV

94 11 1
                                    

Nie mam zielonego pojęcia, co będzie z więzią moją i Sam. Ciężko będzie to wszystko ułożyć, ona myśli, że ja chcę odebrać jej Camerona.. Ale chyba do tego dą... OGARNIJ SIĘ BRIE!

Moją twarz pokrywał smutek. Byłam idiotką i tak strasznie tego żałuję, chłopak nie powinien nas skłócić, a tym bardziej rozdzielić. Czemu akurat w nim się zakochałam?! Może dlatego, że jest tak kurewsko przystojny...

Im częściej widzę jego głębokie, brązowe oczy tym bardziej w nich tonę, a gdy widzę ten kusicielski uśmiech chciałabym się wtulić w Pana Dallasa, nie puszczać i powiedzieć jak bardzo go kocham. Nie mogę, znienawidzę siebie, jeśli to zrobię. Spotkam się z nim dziś ostatni raz, przysięgam.

Po upływie czasu wyjrzałam przez okno. Niebo było szare, pokryte ledwie widocznymi chmurami. Wiatr był chłodny, wiejący na północ, jeśli dobrze pamiętam z geografii. Słońce próbowało przebić się przez atmosferę, nie wystarczająco. Musiałoby użyć ogromnej siły, żeby rozpromienić całe miasteczko, a co dopiero USA.

Ptaki siedziały jeden obok drugiego na liniach wysokiego napięcia. Zawsze zastanawiałam się jak one to robią, że nie razi ich prąd.

Ludzie siedzieli na ławkach pod blokami i w parkach. Spędzali ten czas razem. Ja niestety już nie mam z kim...

SPOTKANIE Z DALLASEM! Jest już wpółdo czwartej!

Zaczęłam biegać po pokoju, wszystko momentalnie pogrążone było w nieładzie. Doszłam do wniosku, że ubiorę się zwykle, dodawając do mojego stroju lekkiego seksapilu.

Chciałam wzbudzić w nim choć odrobinę pożądania, jakie ja do niego czuję.

Zaraz, miałam przecież się od niego odczepić i zostawić go Sam. Nie ja nie potrafię.

Pragnę chodzić z nim ulicami za rękę, żeby wszystkie kobiety, które się za nim oglądają były zazdrosne, żeby wiedziały, że jest mój i tylko mój.

Brie, pora się ogarnąć.

Zdjęłam z wieszaka czerwoną sukienkę, która sięgała do połowy ud. Ubrałam do niej czarne, niewysokie szpilki. Pierwszy raz od pewnego czasu wyglądałam.. atrakcyjnie.

Dopasowałam do swojego stroju biżuterię, dodawającą gracji. Może nie wyglądałam, jakbym szła do kina, ale to się nie liczy.

Zostało mi piętnaście minut. Gratulacje, panno Montrose, wielkie gratulacje.

Szybko rozpuściłam włosy, rozczesując je. Założyłam kurtkę i czapkę. Wyszłam z pokoju na korytarz. Obejrzałam się w lusterku, naprawdę nie było aż tak źle.

Opuściłam mieszkanie. Strasznie powoli szlam po schodach, to jasne, że nie chciałam zaliczyć gleby. Udało się! Jestem na zewnątrz i właśnie dreptałam w stronę kina.

Czułam na sobie wzrok mężczyzn. Dawał mi on taką satysfakcję, kobiecość. Mam nadzieję, że tak samo poczuję się będąc sam na sam z Cameronem.

Zostało kilka kroków, a przekroczę próg kina. Dallas już tam czeka, zauważyłam go przez około półtora metrową szybę, sam budynek był bardzo nowoczesny i nieszablonowy.

Jestem, stoję za Dallasem. Zakryłam mu oczy dłońmi, były takie małe w porównaniu do jego, takie delikatne.

- Zgadnij kto to - zachichotałam.
- Księżniczka Montrose? - zaśmiał się, zdejmując moje dłonie ze swojego oblicza.
- We własnej osobie - założyłam ręce na biodra i pocałowałam go w policzek na powitanie, chłopak to odwzajemnił.
- Pięknie wyglądasz - zarumienił się.
- Dziękuję, Cam - uśmiechnęłam się, lekko przymykając oczy.
- Idziemy na seans?
- Oczywiście - pokiwałam głową.

Staliśmy koło kasy. Cameron kupował bilet na komedię, a ja przekąski. Czuję, że to będzie niezapomniany wieczór!

- Brie! - zawołał brunet.
- Idę! - zgarnęłam wszystkie kupione przekąski i poszłam w stronę mojej sympatii.

Czekaliśmy chwilę, mężczyzna złapał mnie za nadgarstki i zaprowadził do odpowiedniej sali. Zajęliśmy miejsca. Nie zdjęłam kurtki, bo nie chciałam żeby zobaczył moje rany. Bałam się odtrącenia, tak cholernie bałam się odtrącenia przez tego urokliwego faceta.

- Podoba ci się? - zarzucił rękę za mój kark. Czułam podekscytowanie, radość i najchętniej w tym momencie bym go pocałowała, jednak zachowałam opanowanie.
- Tak, bardzo.
- Wiesz, że to komedia romantyczna? - czułam jego spojrzenie na sobie.
- Naprawdę? - przełknęłam ślinę, nie spuszczałam wzroku z wielkiego telewizora.
- Wiedziałem, że Ci się spodoba - kątem oka zauważyłam uśmiech na jego twarzy.

W pewnym momencie seansu, wystraszyłam się i przytuliłam do Dallasa. To był impuls, zawstydziłam się. Jednakże on zareagował na to normalnie, zaczął głaskać mnie po głowie. Zauważyłam, że jest strasznie czuły i emocjonalny. W końcu nie każdy facet zabiera kobietę na film z wątkami romantycznymi.

Siedziałam cały czas wtulona w chłopaka. Biło od niego straszne ciepło, przez co jeszcze bardziej miło było mi się do niego przytulać.

Nagle wszystko zgasło, co było oznaką zakończenia filmu. Nie wiem jak to się stało, ale wyszliśmy posiadając splątane dłonie. Byłam w siódmym niebie.

Last Time || C. D. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz