POV' Brittany
Wydaję mi się, że Cameron coś przede mną ukrywa. Ostatnio sam zrobił mi awanturę o brak zaufania, a teraz sam mnie nim nie darzy. Tu chodzi o Samanthę, mogę się założyć.Wstałam z kanapy kierując się do przedsionka z białymi ścianami, które optycznie powiększały pomieszczenie. Spojrzałam w lusterko wiszące nad modernistyczną komodą. Miałam na sobie zieloną bomberkę, jeansy i sweterek. Zarzuciłam kozaki, włożyłam czapkę i opatuliłam się szalikiem. Opuszczając mieszkanie krzyknęłam tylko krótkie „Wychodzę!".
Ciemno, cicho, brak żywej duszy. Jedynie lampy oświetlały długą aleję. Jestem. Siedzi tam, cholernie się boję.
- Witaj księżniczko. - wstał i pocałował mnie w rękę, jak prawdziwy gentleman. Miał lekki zarost, był wysokim brunetem o szmaragdowych oczach. Muszę przyznać, miał w sobie to coś.
- Dobry wieczór. - rozglądałam się, czy napewno jestem bezpieczna, gdyż się tak nie czułam. - Po co chciał się pan ze mną spotkać? - przełknęłam ślinę.
- Dla Ciebie tatuś - poprawił mnie. - To przecież naturalne, że chciałem zobaczyć się ze swoją kruszynką.
- Proszę nie nazywaj mnie tak..
- Ta...?
- Ta... tatusiu - to było silniejsze ode mnie.
- Grzeczna dziewczynka. - pogłaskał mnie po głowie przez co czułam zażenowanie. - Jutro w tym samym miejscu. Dobranoc..Myślałam, że w końcu da mi spokój. Myliłam się.
Szłam tą samą drogą do domu Cama. Zerknęłam na wyświetlacz komórki. 5 nieodebranych połączeń, kurwa.
- Cammy?
- Gdzie ty jesteś?! Brie martwię się!
- Nie jestem już małą dziewczynką, umiem sobie poradzić. - rozłączyłam się.Przeszłam obok oświetlonego bistro, włożyłam słuchawki do uszu i pobiegłam do szpitala. Muszę zobaczyć Denisa.
![](https://img.wattpad.com/cover/169242234-288-k238224.jpg)