Kim pan jest?

285 33 30
                                    

Perspektywa Julki:
Siedzę przed jego drzwiami od wczoraj. Nie chcę mi się w cholerę, ale co zrobię? Przesiedziałam tu już długie godziny, więc będę siedziała dalej. Co z tego, że bardzo mi się chce spać, jeść, pić, a nawet skorzystać z toalety, będę siedziała tu dokąd on nie przyjdzie.

~~~~~

Nagle usłyszałam jadący samochód. Była to dzielnica bardzo pusta. Jeden samochód jechał na kilkadziesiąt minut. Popatrzyłam się w stronę pojazdu. Był to czarny ford, zupełnie inny niż Huberta. Ehh

Dziwnym trafem ten samochód skręcił na podjazd do Hubiego. Ktoś włączył bramę, która od razu zaczęła się otwierać. Nie widziałam, kto siedzi za kierownicą, bo lekkie promienie słoneczne zasłaniały mi światłem odbijajacym się od szyby.

Z samochodu wysiadł starszy mężczyzna z kobietą. Kojarzyłam ich z wyglądu, ale niestety nie mogłam przypomnieć sobie, kto to tak naprawdę był.

Ktoś: Dzień dobry Julio.
Julka: Kim pan jest?
Ktoś: Nie pamiętasz mnie?! Co z ciebie za dziewczyna?
Julka; Niestety, powie mi pan?
Ktoś: Tak. Jesteśmy rodzicami Huberta.
Julka: Naprawdę? Miło mi was znowu widzieć.
Tata Huberta: Czemu nie zapukałaś do domu?
Julka: Czekałam tu od wczoraj właśnie na twojego syna, ale niestety, gdzieś kupił sobie nocleg.
Tata Huberta: My od ponad roku byliśmy w Anglii, dlatego nie utrzymywaliśmy kontaktu. Hubi pewnie jest na nas zły, że go zostawiliśmy i rozpoczęliśmy nowe życie. Jak przyjedzie, to powiedz mu, że tęsknimy i czy nie chciałby jechać tam z nami.
Julka: Do Londynu?
Tata Huberta: Tak.
Julka: Obawiam się, że nie. Nie będzie chciał mnie zostawić.
Tata Huberta: Cieszę się, że mój syn znalazł sobie taką ładną i mądra dziewczynę jak ty. Oby wasza miłość przetrwała długie lata.
Julka: Oby...

Po tych słowach zrobiło mi się dziwnie. Wiem, że źle robię oklamujac go, ale co zrobię.
Tata Huberta otworzył plecak i wyjął klucze do domu. Nie wiedziałam, że on ma takie coś... nie był tu ponad roku. Ja ze złości pewnie zamieniłabym zamek w drzwiach.

Na początku drzwi się nie otworzyły. Zaczęłam się martwić, czy w ogóle wejdziemy do domu.

*przyjmijmy że ma na imię Adam*
*jego mama będzie Renata

Adam próbował wszystkich kombinacji, żeby te drzwi się otworzyły.

Adam: O, jesteś Renatko. Masz klucze?
Renata: Nie mam, ty miałeś. Nawet mnie nie strasz, że zostały w Londynie!
Adam: Sprawdź.
Renata: O, dzień dobry Juleczko!
Julka: Dzień dobry.
Renata: Czemu ty... w sensie czemu tak wyglądasz?
Julka: Czekałam tu od wczoraj na Huberta, ale nie przyszedł. Zimno mi, chcę mi się jeść, pić... Spać.
Renata: Dziecko! Czemu czekałaś na niego?
Julka: Pokłóciliśmy się i bałam się, że ze mną zerwie i czekałam na niego, ale gdzieś poszedł i nie wrócił na noc.
Adam: Może jest na jakiejś imprezie, to do niego podobne.
Julka: Może.

Nagle usłyszałam miauknięcie kota. Pewnie jest w domu

Renata: Adam, daj mi tę klucze, ty nigdy nie umiałeś drzwi poprawnie otworzyć!

Adam dał Renacie klucze wedle jej zamówienia. Podeszła do drzwi i włożyła klucz do zamka. Podkręciła kilka razy... i drzwi otworzyły się.

Adam: Wejdźcie, ja zaparkuje samochód do garażu.

Weszłam do domu. Zdjęłam czapkę, szalik, kurtkę i buty, które zakrywały moje rozczochrane włosy i czerwone od nie spania oczy. Położyłam to na stoliku i popatrzyłam na panią Renatę.

Julka: Trochę mi głupio... nie ma Huberta, to dziwnie się tu czuje.
Renata: Nie przejmuj się. Połóż się, zjedz, napij się. Czuj się jak u siebie.

Nagle drzwi otworzyły się. Popatrzyłam w tamtą stronę i zobaczyłam...

Kogo zobaczyła Julka?
W kolejnym rozdziale
Do napisania

DxD Czemu nie mogę normalnie żyć? Kocham  cię!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz