Rozdział 1

91 5 0
                                    

Drzwi od domu Rose, zamknęły się:
- Jestem z Ciebie dumna córeczko. - powiedziała matka.
- Zamknij sie! Nic nie wiesz! - wrzasnęła Rose.
- Rose! - zdziwiła się matka.
- W jednej chwili potraktowałam osobę, którą kocham jak śmiecia i pomyśleć że to wszystko przez moją ukochaną matkę!
- A czemu nie powiesz, że tak naprawdę to wina Ojca?! - oburzyła się matka.
- Masz rację, jego największą winą było to, że cały czas każdy układa mu życie! Że nie poszedł za miłością tylko wyszedł za ciebie! - Rose krzyczała na cały dom i pobiegła do swojej sypialni.

- Zobacz jak wychowałeś córkę. Pyskuje mi, tylko dlatego, że chcę dla niej dobrze. - mówiła Rebeca.

- Zrozum ją... to wszystko bardzo boli i powinnaś ją wspierać. - odparł Thomas.

- Wspieram, ale mamy różne priorytety.

- Rozumiem, że jesteś zimna w stosunku do mnie... ale czemu ranisz własną córkę?

- Bo jest podobna do Ciebie! Słaba! Taka sama jak Ty! Stephanie nigdy nie narzeka na swój los, bo jest taka jak ja!

- Masz racje! Przykro mi, ze moja córka cierpi przez moje błędy! - krzyczał Thomas. - Moja córka musi wyjść za mężczyznę, którego nie kocha i to wszystko przez nas! - Thomas podszedł do żony i zaczął ją szarpać. - Co powiem mojej córce za kilka lat, gdy będzie nieszczęśliwa?!

- Puść mnie! Co ty wyprawiasz?! - wrzeszczała Rebeca.

- Tato, puść mamę! - podbiegła do nich Stephanie i rozdzieliła ich. - Chcecie się pozabijać?!

- Gdzie twój mąż?! - spytał wściekły ojciec.

- Nie wiem. Kogo to obchodzi. - odpyskowała Stephanie.

- Powinno Ciebie! Czy pocieszyłaś siostrę?! - pytał ojciec.

- Po co? Jeśli ty to zrobisz? - zaśmiała się córka. Thomas nie wytrzymał i ją spoliczkował.

- Ten dom to piekło! - wrzasnął i pobiegł na górę. Rebeca przytuliła córkę.

- Jak on mógł mnie uderzyć, mamo? - Stephanie trzymała się za policzek.

- Pożałuje córeczko. Zadzwoń do Zaca i jego Ojca. Zaproś ich na kolację. Musimy uprzedzić ich o zaręczynach.

- Mamo, jesteś pewna? Zac nie pochodzi ze spokojnej rodziny. To mafia. Oni nie mają granic.

- Dobrze to przemyślałam. Tylko oni rozwiążą nasze problemy. - uśmiechnęła się matka. - Dzwoń.

______________________________________________________________________________

Thomas zapukał do drzwi sypialni Rose:

- Mogę wejść?

- Proszę. - powiedziała dziewczyna. Gdy Thomas wszedł do środka, zobaczył jak Rose siedzi na podłodze i płacze. Usiadł naprzeciwko niej.

- Przepraszam...

- W porządku... ufam ci Tatusiu. W tym domu jestem tylko dla ciebie... i dla ciebie wyrzekłam się swojej miłości. Najgorzej boli mnie to, że Liam pokochał mnie... a ja powiedziałam mu, tyle kłamstw, by sobie poszedł. Ja tak wcale nie myślę...

- Wiem córeczko... Cierpię tak samo jak Ty. To moja wina. Odejdź z tego domu, córeczko...

- Jak to? - popatrzyła na Ojca.

- Pomogę wam uciec. Jeszcze dziś. Pakuj się córeczko. - poprosił Ojciec.

- Co ty wygadujesz? Muszę ci pomóc.

Zatrzymany czasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz