Rozdział 31

35 3 0
                                    

Bill razem z Ojcem mieli już wychodzić do pracy:

- Tato.. przyjdę dziś później do pracy. - poinformował go syn.

- Czemu? - spytał srogo Ojciec.

- Tato... chcę wziąć kredyt. - Bill czuł niepewność, gdy wymawiał te słowa. Ojciec przez chwilę zamilkł.

- Dlaczego mówisz mi o tym, dopiero teraz? - oburzył się Ojciec.

- Nie pytam cię o zgodę, tylko cię informuję.

- Znów te myśli o własnym interesie?

- Otworzę go Tato...

- Idź, ale nie rób sobie nadzei. - powiedział znudzony tym tematem, Ojciec.

- Znów mnie nie doceniasz.... - posmutniał Bill.

- Wręcz przeciwnie. Cały czas staram się wytłumaczyć, że to twój biznes, nie mój!

- Nie prawda! Wszyscy się śmieją, że wciąż pracuję u Ojca!

- Kto wygaduje takie bzdury?

- Nie ważne. I tak mnie nie zrozumiesz. Tylko proszę o modlitwę za mnie... Umiem sobie radzić.

- Modlę się zawsze, za ciebie! I za twoje rodzeństwo! Powodzenia! - Ojciec wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. Bill, miał ochotę iść od razu do Zaca Allena, ale przez te sytuację ze Steffy, przez wstyd w oczach brata, zwątpił... Wiedział, że Zac Allen nie jest wart tego, by skłócić się z rodziną.

___________

Rose wbiegła do sypialni Stephanie, po rozmowie z Rickiem:

- To twoja sprawka?! - wrzeszczała Rose.

- Co takiego?? - udawała zaskoczoną.

- Masz jakiś związek z pożarem łodzi Ricka?! O tym rozmawiałaś dziś z Zacem?!

- Wczoraj wieczorem... - tłumaczyła Steffy. - Chciałam tylko nastraszyć Ricka... - spuściła głowę.

- Jak boga kocham! Jesteś żałosna ! - wrzasnęła Rose. - Wstydzę się za ciebie. Naprawdę. Mało ci ?! To Zac podrzuca ci takie pomysły?! - Steffy nie odpowiadała. - Masz zapomnieć o tym chłopaku! Powoli zaczynasz zachowywać się jak mój mąż! Bill Thomson jest zaręczony i niedługo się pobiorą, rozumiesz?! - Rose skłamała i wyszła z jej pokoju, trzaskając drzwiami. Stephanie zaczęła głośno szlochać, nie mogła pojać, dlaczego Bill ją okłamał i tak bardzo nie chciał się z nią widywać. Bardzo się zdenerwowała i zaczęła wymiotować. Te wymioty pojawiały się coraz częściej.

___________

Liam jechał do firmy. Po drodze zabrał Jessicę. Ona była dziwnie milcząca:

- Wczoraj miałem problem z Rickem, ale to nic poważnego. Gdybyś pytała... - próbował do niej zagadać.

- Powiedzmy, że uwierzyłam... - odpowiedziała oschle Jess, nie patrząc nawet w jego stronę.

- Co to ma znaczyć, Jess? - zdziwił się, Liam. - Co to za mina?

- Nie spałam w nocy. Miałam sporo do przemyślenia.

- Chyba nie chodzi o mnie?

- Sam sobie odpowiedz.

- O co chodzi? - Liam dalej nie wiedział, czemu Jess się gniewa.

- Wczoraj szukał cię Zac... Zadzwoniłam do sierocińca, gdzie miałeś być, ale już WAS nie było. - Jess powiedziała to z ironicznym uśmiechem.

Zatrzymany czasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz