- Angel! - zawołał zdumiony centaur odwracając się w moją stronę - Co cię do nas sprowadza?
Podeszłam do stołu wokół którego siedzieli zebrani - najprawdopodobniej grupowi domków i zatrzymałam się tuż przy Chejronie, lustrując wzrokiem nastolatków, próbując przypisać ich odpowiednim bogom.
- To już nie można odwiedzić starego przyjaciela? - zapytałam, po czym usiadłam na krześle przyniesionym mi przez jednego z herosów, obdarzając go uśmiechem pełnym wdzięczności - Swoją drogą, miło was widzieć
Na moje pozdrowienie Annabeth, Nico i Percy odpowiedzieli każdy po swojemu. Potomek Posejdona przywitał mnie krótkim "Cześć", syn śmierci skinął głową, a Annabeth po tradycyjnych słowach powitania, doznała nagłego olśnienia.
- Czyli to tobie zawdzięczamy życie? - na poły zapytała i stwierdziła
- Sami też byście sobie poradzili - wzruszyłam ramionami, sięgając po swój sztylet
Centaur chciał coś wtrącić, gdy przeszkodziła mu wytrenowana dziewczyna, zapewne od Aresa.
- Dzieje się coś złego? - odezwała się lekko zaniepokojona
Spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
- Nie, dlaczego? - zapytałam, marszcząc lekko brwi
- Bo Chejron mówił... - zaczął któryś z grupowych
- Że kiedy pojawia się Posłaniec, to znaczy, że musi wyciągnąć jakiegoś herosa z kłopotów - wciął mu się w zdanie wyżej wspomniany
Spojrzałam podejrzliwie na nieoficjalnego dyrektora obozu.
- Jasne - odezwałam się przeciągając nieco samogłoski i zwróciłam się do siedzącego w kącie syna Iris - Powiedział trochę co innego, prawda Butch?
Chłopak roześmiał się i potaknął, nadal uśmiechając się porozumiewawczo.
- Trochę - powtórzył
- Wy się znacie? - zwrócił się znowu w moją stronę centaur, a po twarzach obozowiczów łatwo było domyśleć się, że to samo pytanie cisnęło im się na usta
- Ależ oczywiście - odparłam - Przyszłam go zmienić.
- Nareszcie! - krzyknął uradowany Walker, wstając z miejsca- Już myślałem, że Aron o mnie zapomniał
Nie zważając na zdziwione i zafascynowane spojrzenia herosów, podeszliśmy do siebie i chwyciliśmy się wzajemnie za przedramiona, recytując niewyszukaną formułkę, po czym amulet Butch'a zalśnił, a sam chłopak zniknął, przetransportowany sprytną magią do Obozu Nuntius.
- Cz... - Chejron chciał coś powiedzieć, ale przerwałam mu szybko
- Przecież nie będę tłumaczyć ci zasad rządzących naszą przedziwną formacją - mrugnęłam porozumiewawczo, ignorując niemal wytrzeszczone oczy pozostałych zebranych
Centaur jedynie kiwnął głową i rozesłał wszystkich do domków. No, prawie wszystkich. Usiedliśmy sobie w jego gabinecie po przeciwnych stronach biurka, gdzie majestatyczny pół-koń stał się starszym panem na wózku inwalidzkim.
- Co właściwie cię tu sprowadza Angel? - zapytał po chwili milczenia
- Urlop - westchnęłam - Dostałam dwa miesiące zasłużonych wakacji
- Pierwszy dłuższy odpoczynek? - pytanie nie oczekiwało odpowiedzi, ale mimo to kiwnęłam głową
- Ostatnio najdłuższa przerwa w obowiązkach Nuntius to dwa dni - usadziłam się wygodnie w fotelu - Wojna najpierw z Kronosem, potem z Gają i jeszcze sporo czasu później... To była ciężka harówka. Miejscami nie wyrabialiśmy
CZYTASZ
Deputy of Gods 𝓝𝓲𝓬𝓸 𝓭𝓲 𝓐𝓷𝓰𝓮𝓵𝓸
FanfictionUWAGA! ZANIM ZACZNIESZ CZYTAĆ ZASTANÓW SIĘ, CZY NA PEWNO ZNIESIESZ POZIOM ZAGMATWANIA TEJ OPOWIEŚCI (A W PEWNYM MOMENCIE JEST NAPRAWDĘ WYSOKI). JEŚLI UWAŻASZ, ŻE DASZ SOBIE Z TYM RADĘ - 𝓩𝓪𝓹𝓻𝓪𝓼𝔃𝓪𝓶! Bycie Posłańcem Olimpijskich Bogów nie jes...