8. Wspomnienie

1.5K 103 6
                                    

- Percy? - zagadnęłam poniekąd przyrodniego brata, kiedy już po ognisku siedzieliśmy w naszym domku

Chłopak spojrzał na mnie pytająco.

- Jak zwykle radzicie sobie z problemami z bogami?

Potomek Posejdona westchnął, siadając na swoim łóżku.

- Próbujemy przeżyć - odpowiedział krótko - Wiesz, te misje i to wszystko-

- Nie o to chodzi - przerwałam mu - Jak postępujecie, kiedy bogowie was wkurzają albo porywają?

- Ważne żebyś nie mówiła na głos co myślisz o danym bogu - zaśmiał się

Uśmiechnęłam się słabo. Podrzuciłam przyrodniemu bratu jeszcze jakiś luźny temat i tak przegadaliśmy niemal pół nocy. Kiedy przyszło pójść spać, długo leżałam w łóżku, patrząc w górę. Zamykałam oczy, ale sen nie chciał przyjść. Słyszałam, jak Percy po drugiej stronie pokoju wierci się w swojej koi.

"Co tu się dzieje?" zapytałam w myślach, kiedy po raz wtóry analizowałam minione zdarzenia. Moje przybycie do Obozu Herosów, przepowiednia, wyruszenie na misję, sfinks, duchowe ścieżki, potem to porwanie i powrót do Nuntius. Pętla. Znów jestem wśród półbogów, którzy widzą mnie pierwszy raz, a jednak przecież wiem, że już się spotkaliśmy!
Z rozważań wybudził mnie dźwięk konchy, ogłaszający posiłek. Z zaskoczeniem opuściłam koję, patrząc na słońce, będące coraz wyżej na niebie.
Usnęłam, czy to czas tak szybko minął?

Przywitałam się z Percym i po przebraniu się ruszyłam do Pawilonu Jadalnego. Sama nie byłam szczególnie zmęczona, ale twarze obozowiczów były blade, jakby nie przespali kilku nocy. Dosiadła się do mnie rudowłosa wyrocznia.

- Już wróciliście? - zapytała - I jak było?

- Co? - odezwałam się zdziwiona

- No z misji - Rachel wywróciła oczami. - Tak właściwie to gdzie Piper, Leo i Nico, jeszcze śpią?

- Z misji? - powtórzyłam

- No nie udawaj głupiej! - zaśmiała się - Wypowiedziałam przepowiednię, była narada, a potem wyruszyliście szukać Morfeusza.

- A-ale... - wydukałam, z otworzonymi szeroko oczami

Wstałam od stołu i pobiegłam do domku Posejdona.

- An? Co tu robisz? Wróciliście już z misji? - zapytał Jackson

Potrząsnęłam głową i złapałam swój plecak. W bardzo krótkim czasie wybiegłam z granic Obozu, kierując się tą samą drogą, którą szłam z półbogami. Bardzo mi się to wszystko nie podobało. Ktoś tu bawi się czasem, a to niebezpieczne...

Nie mam pojęcia jakim cudem to zrobiłam, ale o zmroku byłam już w miejscu, z którego zobaczyłam tajemnicze oczy. Odetchnęłam głęboko. Nadzieja, że moi przyjaciele nadal tu będą była nikła. Otrząsnęłam się szybko i mimo ogarniającej świat ciemności, a także zmęczenia, które mną targało ruszyłam w dalszą drogę, w najbardziej prawdopodobną stronę - tak, jak prowadziła duchowa ścieżka.

W marszu zjadłam jabłko i wychwalałam bogów i trenera Nuntius, dzięki którym wiedziałam, że nie czas się poddać. Dawali mi siłę, hartując przez te wszystkie lata ćwiczeniami, morderczymi zadaniami. I pomyśleć, że gdy przybyłam do Obozu Posłańców byłam tylko małą, zagubioną dziewczynką, która straciła matkę. Spochmurniałam. Dobrze pamiętałam tamten dzień.

Było pochmurno. Ciężkie, ciemne chmury utrzymywały się nad Nowym Jorkiem. Zatłoczonymi ulicami szły matka z córką. Dziewczynka w zachwycie rozglądała się dookoła, patrząc na niesamowite dla niej reklamy, sklepowe witryny. To wszystko było tak wspaniałe! Jej matka z kolei, wysoka blondynka z surowym wyrazem twarzy uważnie przypatrywała się przechodniom, którzy przypadkiem ją potrącili. Trzymała również mocno rączkę córeczki, żeby nie zgubić jej w tłumie. Zaczęło padać. Mała Angel pisnęła, po czym zaniosła się śmiechem kiedy kilka kropel deszczu spadło jej na twarzyczkę. Kilka przechodzących obok kobiet uśmiechnęło się na ten widok. Pani de Gurney pociągnęła córkę w stronę hotelu. Odebrała klucz do pokoju i weszły na pierwsze piętro. Pomieszczenie, w którym miały spać, nie było małe, ani gigantyczne. Było w sam raz, jasne i pozbawione niepotrzebnych dekoracji. Ruth, bo tak miała na imię matka dziewczynki, zaczęła rozpakowywać walizkę, w czasie gdy ośmiolatka przeszukiwała każdy kąt w poszukiwaniu idealnej kryjówki do gry w chowanego. Szkoda jej było, że musiały się przeprowadzić. Zostawiła przyjaciół, znajomy krajobraz... To wszystko zastąpiły wysokie budynki miasta pełnego najróżniejszych ludzi. Angel wiedziała, dlaczego się przeprowadziły. Mama chciała być bliżej taty - choć nie powiedziała córce gdzie on jest. Nagle ośmiolatka usłyszała przeraźliwy krzyk. Kiedy weszła do łazienki, zobaczyła coś, czego nie powinien nikt widzieć. Jej matka leżała tam nieruchomo w wielkiej, czerwonej kałuży krwi.

Otrząsnęłam się z niemiłych wspomnień. Pamiętałam, że tego samego dnia, zostałam przeniesiona do Domu Dziecka, skąd szybko odebrał mnie Aaron. Zaczynałam od poradzenia sobie ze stratą, potem poznawałam świat bogów, świat w którym żyła moja mama jako grecki półbóg. Świat, którego jednym z elementów jest mój ojciec.

Przysięgłam sobie zemstę na mężczyźnie, który zabił moją matkę. Dobrze pamiętam moment, w którym dowiedziałam się kto to był. I od tamtej pory szukałam go podczas każdej misji, każdego zadania... Ale teraz poszukać muszę moich zgubionych herosów.

Deputy of Gods 𝓝𝓲𝓬𝓸 𝓭𝓲 𝓐𝓷𝓰𝓮𝓵𝓸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz