20. Ja ją kocham

984 67 87
                                    

Miałem ochotę przenieść się cieniem gdzieś bardzo daleko, stracić przytomność, przespać z rok... Zrobiłbym wszystko, żeby choć na chwilę przestać czuć się jak ostatni przegryw. Ale co może zrobić syn Hadesa w sprawach miłości? Odpowiedź jest prosta: nic. Afrodyta mnie ewidentnie nie lubi. Sprawiła, że zakochałem się w tak niesamowitej dziewczynie, która najwyraźniej nie odwzajemnia moich uczuć, choć przez chwilę, kiedy Angel oddała pocałunek... wydawało mi się, że to może mieć sens. Że może będę mógł być szczęśliwy. Z nią. A potem się skończyło. Szybko i bardzo boleśnie.

- Nico... - szepnęła Angel

Chciałem pocałować ją znowu, ale odwróciła głowę, przymykając oczy. 

- Nie mogę - powiedziała cicho, a ja usłyszałem, jak moje serce rozpada się na maleńkie kawałeczki.

Czułem się, jakbym znów wpadł do Tartaru, pełen przygnębienia i strachu. Wróciłem na swoje miejsce, na przeciwko niej, ale nie odważyłem się już na nią spojrzeć. Znowu byłem tylko małym, zawiedzionym chłopcem ze złamanym sercem. I nienawidziłem tego uczucia. 

Odrzucone uczucie nie jest czymś przyjemnym. A najgorszy w tym wszystkim jest ból, który dokucza bardziej niż jakikolwiek ból fizyczny. Nie potrafię zdefiniować tego, co teraz czuję. Jestem teraz mieszanką emocji i to w większości tych przygnębiających, smutnych, złych. 

- Nico? - głos Piper wyrwał mnie z zamyślenia, kiedy dziewczyna usiadła obok mnie. Nie odpowiedziałem. Nie miałem ochoty na żadne idiotyczne pogawędki, które nie dotyczyły bezpośrednio naszej misji. Gdyby udało nam się ją niedługo zakończyć, rozeszlibyśmy się każdy w swoją stronę i nie musiałbym łamać sobie serca za każdym razem, kiedy spoglądam na Angel. - Co się stało?

- Nic. Daj mi spokój - powiedziałem tylko, mając nadzieję, że zrezygnuje.

- Nie, dopóki nie powiesz o co chodzi z tobą i Angel. Zachowujecie się inaczej. - Mclean trwała przy swoim postanowieniu wyciągnięcia ze mnie informacji.

- Dlaczego nie zapytasz Angel? - popatrzyłem w stronę ogniska, wokół którego Leo odprawiał jakieś indiańskie tańce. Wszystko, żeby tylko na nią nie spojrzeć.

- Już pytałam - odpowiedziała spokojnie - A teraz chcę znać twoją perspektywę.

Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, ale w końcu myśli wirujące mi w głowie znalazły upust w wyżalaniu się Piper. I opowiedziałem jej o naszej wyprawie, o tym całym trenerze Nuntius, który uznał nas za parę, o wypadzie do Maca, o pocałunku... o moich uczuciach. Mój wzrok mimowolnie powędrował do samotnej postaci spacerującej koło Willi Deus i przypatrywałem się jej nawet kiedy Piper zaczęła znowu do mnie mówić.

- A może jest jakiś powód, dla którego nie możecie być razem? - zasugerowała

- Jasne, po prostu nic do mnie nie czuje - odparłem trochę gniewnie

- Tego bym nie powiedziała... - powiedziała cicho, jakby do siebie, moja towarzyszka, co sprawiło, że błyskawicznie odwróciłem się w jej stronę z pytającą miną - Oh, Nico, jestem córką bogini miłości, nie? Wiem że was oboje do siebie ciągnie.

Westchnąłem tylko. Co z tego, że nas "do siebie ciągnie" skoro Angel mnie nie chce? Może nie kocha mnie w ten sposób co ja ją? Albo ma kogoś? Moje życie jest do kitu. Poczułem, jak Piper kładzie mi rękę na ramieniu i szepcze "Po prostu z nią porozmawiaj", i odchodzi skarcić Leo za włażenie do ogniska dla zabawy. Oparłem się wygodniej o kamień i uniosłem głowę do góry, przyglądając się gwiazdom. 

Sen przyszedł zdecydowanie zbyt szybko. Byłem w sali tronowej ojca, a on sam chodził w te i z powrotem kilka metrów ode mnie, mrucząc coś do siebie.

Deputy of Gods 𝓝𝓲𝓬𝓸 𝓭𝓲 𝓐𝓷𝓰𝓮𝓵𝓸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz