Być może i nie jestem tak inteligentna, jak bym tego chciała, ale nie jestem córką Ateny, więc nie muszę. Jestem jednak, całkowicie pewna, że nie wiem co właściwie robię na tej misji.
- Poczekajcie - powiedziałam, zatrzymując towarzyszących mi herosów. - Coś jest nie w porządku.
- Wiadomo - mruknął Nico - Ten cały Ricards ma nie po kolei.
- Nawet nie o to chodzi! - zawołałam - Czy wy w ogóle wiecie gdzie my idziemy? Na początku mieliśmy jakiś plan, chodziło o Highland, ale teraz? Przecież nawet nie weszliśmy do miasteczka! Włóczymy się bez celu!
- Co ty mówisz, Angel, przecież idziemy do- no... och, chyba masz rację - Piper zmarszczyła brwi - Niby zawsze na misjach zdajemy się na los, ale zazwyczaj był chociażby zarys planu...
- To pomyślmy! Świetna okazja, żeby odpocząć! - uśmiechnął się Leo i pociągnął nas na ubocze, gdzie całą czwórką usiedliśmy w kółku.
Cała ta sytuacja była dziwna. Zastanawiało mnie to, że dopóki nie zorientowałam się, że coś jest nie w porządku, szlibyśmy gdzieś, nie wiadomo gdzie. Coś, jakieś przekonanie pchało nas przed siebie i nie pozwalało skupiać się na tym, jaki jest w tym cel.
- Może zacznijmy wszystko od początku - zaproponowała Piper - Mamy przepowiednię:
Herosów troje narazi swe życie
Wraz z Nuntius, która lubi ich skrycie
Śmierci, miłości i ognia dzieci pójdą
By odnaleźć sny co są tylko bujdą
Czwórka zagubionego boga odnajdzie
I wróci porządek spisany na starcie.- Trzy pierwsze wersy są oczywiste i jak najbardziej spełnione - odezwałam się jako pierwsza, myśląc gorączkowo
- By odnaleźć sny, co są tylko bujdą - powtórzył Nico - Na początku uznaliśmy, że chodzi o Hypnosa, ale koło tego całego Highland zmieliliśmy zdanie i przerzuciliśmy się na Morfeusza i Fantasosa. To musi być któryś z nich... Czwórka zagubionego boga odnajdzie...
- Czyli jeden z nich albo współpracuje z Ricardsem, albo został przez niego porwany - powiedział szybko Leo
- Morfeusz już raz stanął przeciwko bogom. - dodał Nico
I Rachel też o nim wspomniała, podczas mojej pierwszej podróży w czasie - pomyślałam.
- Może teraz chce zrobić to ponownie.
- Sprzeciwił się bogom? - zdziwiła się Piper - Kiedy?
- Kiedy Kronos planował podbić Olimp - odpowiedział di Angelo
Zapadła chwila ciszy, gdy każdy był pogrążony we własnych myślach.
- A skoro już mowa o panu K. - zaczął Leo - Percy mówił, że kiedy była ta cała "ostateczna bitwa", czas na Manhattanie płynął inaczej, niż gdziekolwiek indziej. Jak to się ma do twojej teorii o tamtym protogenie, Angel?
- Protogenoi, Valdez - powiedziałam z lekką irytacją - Widzicie... czas... czas jest wszędzie... zawsze... To sprawia, że wszyscy na niego oddziałują. Każdy może naginać czas. Przecież, kiedy robi się coś pasjonującego i zajmującego, czas płynie bardzo szybko, a zazwyczaj, gdy się na coś czeka, minuty strasznie się dłużą. Chronos jest od tego, żeby pilnować wszystkich wszędzie, by nie zauważyli własnego wpływu na czas, chroni i powstrzymuje lata, dekady, milenia przed mieszaniem się, choć nie zawsze mu się udaje...
Zamilkłam, nie do końca wiedząc, co powiedzieć dalej.
- To nie była moja misja - odezwałam się w końcu. - Milton miał dowiedzieć się jak potężny jest Kronos, ilu ma zwolenników, jakie potwory zgodziły się mu służyć, a przede wszystkim jak udaje mu się na nowo powstawać. Z całą pewnością wiecie, że będąc w Tartarze, Kronos miał się nigdy nie odrodzić w żadnej postaci, to była klątwa bogów. Ale nawet w Tartarze płynie czas... Słyszałam kiedyś legendę, że czas można ujarzmić, jeśli schwyta się Chronosa, co jednocześnie jest łatwe i trudne. Nie pamiętam szczegółów, ale podobno jest jakiś dzień, kiedy jego moc jest najsłabsza, a wtedy, w określonych miejscach, da się złapać wiązkę czasu, którą do woli można manipulować tak, że nawet sam Chronos się nie zorientuje.
- Czy to nie trochę naciągane? - zapytał Leo
Popatrzyłam na niego z uniesionymi brwiami.
- Dosłownie jesteś synem starożytnego, greckiego boga i całkiem niedawno walczyłeś z Gają, która jest cóż... z-i-e-m-i-ą. - odpowiedziałam - W każdym razie Milton... jakimś cudem dowiedział się o przygotowaniach do powrotu Kronosa. Złoty sarkofag, w którym łączyły się kawałki jego duszy miał na sobie znak Aeona. To całkiem możliwe, że Kronosowi, albo któremuś z jego sług udało się zdobyć trochę czasu na własność i użył go, żeby odwrócić klątwę, a właściwie zapobiec jej rzuceniu. A jeżeli Kronos powstał w miejscu, które samo w sobie zmieniało czas...
- Mógł ten czas wchłonąć - powiedział cicho Nico - I wykorzystać w swoich planach, nawet jeżeli nie do końca świadomie.
Potaknęłam.
- Dobra, czyli sprawa czasu jest mniej więcej wiadoma. - odezwała się znowu Piper. - Udało nam się ustalić, że sprawcą tego całego zamieszania jest Tezeusz Ricards, syn Mo-musa?, rzymskiego boga krytyki i drwin. Wiemy, że jest w aktach Nuntius, czy to oznacza, że był jednym z was?
- Nie, nie - potrząsnęłam głową - Po prostu staramy się katalogować osoby, które odwracają się od bogów, albo zostają wygnane, bo mogą być potencjalnym zagrożeniem dla Olimpu.
- Masz dostęp do tych akt? - zapytał Nico, spoglądając na mnie
- Nie, ale wiem, gdzie Aaron je trzyma - odpowiedziałam pewnie, myśląc o starym, zakurzonym archiwum.
- Okej, ale co dalej? - zabrał głos Leo - Gdzie pójdziemy?
- Myślę, że można spróbować szczęścia w Willi Deus. - powiedziałam po chwili wahania.
- Wspominałaś już o niej - przypomniała Piper - Jak byliśmy koło Highland.
- Tak, WD, wielka, kamienna willa, na moje oko gdzieś w Kansas. Byłam w niej, kiedy Ricards postanowił zabawić się moim kosztem. Wokół jest raczej pusto, w zasadzie okolica jest opustoszała, jakby tkwiło tam coś złego. Sama willa jest w ruinie, przynajmniej przez większość czasu. - zastanowiłam się, tak było podczas mojej podróży w czasie przestrzeni i samej mojej głowie, ale gdyby coś z tego nie było prawdą, nie wyglądało by tak dokładnie, to jak ze snami i wyobraźnią. Można wymyślać przeróżne rzeczy, ale kiedy przychodzi do jakichś konkretniejszych elementów, brakuje ich szczegółowości, jest tylko ogólny zarys.
- Chyba wiem, gdzie to jest - zamyśliła się córka Afrodyty - Możemy się rozdzielić. Ja i Leo pójdziemy do Willi, a Angel i Nico do Obozu Nuntius, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o Ricardsie. Jeżeli coś pójdzie nie tak, postaramy się wzajemnie zawiadomić... jakoś.
- Nie jestem pewna, czy rozdzielenie się to dobry pomy-
- Dobrze wiesz, że tak mamy większe szanse - przerwał mi Nico - A musimy sprawdzić oba te miejsca.
- Niech będzie - westchnęłam - Ale to i tak nie jest dobry pomysł.
- Luzik, chica, to i tak jeden z tych lepszych, które herosi mają w zapasie - uśmiechnął się Leo - To co, idziemy?
CZYTASZ
Deputy of Gods 𝓝𝓲𝓬𝓸 𝓭𝓲 𝓐𝓷𝓰𝓮𝓵𝓸
FanfictionUWAGA! ZANIM ZACZNIESZ CZYTAĆ ZASTANÓW SIĘ, CZY NA PEWNO ZNIESIESZ POZIOM ZAGMATWANIA TEJ OPOWIEŚCI (A W PEWNYM MOMENCIE JEST NAPRAWDĘ WYSOKI). JEŚLI UWAŻASZ, ŻE DASZ SOBIE Z TYM RADĘ - 𝓩𝓪𝓹𝓻𝓪𝓼𝔃𝓪𝓶! Bycie Posłańcem Olimpijskich Bogów nie jes...