Nico PoVSylwetka Angel odcinała się od płomieni rozpalonego przez Leo ogniska. Po całym dniu marszu, postanowiliśmy zatrzymać się na noc w pustej przestrzeni, między lasem, a jakimiś skałami. De Gurney nie odzywała się jednak do nas ani słowem, od czasu tamtej... Ryby - cienia. Nie wiem co w tamtym momencie mnie ku niej pchnęło ( tak naprawdę to była Piper! ), ale podszedłem do niej powoli i usiadłem tuż obok, na ziemi. Przez chwilę po prostu tak milczeliśmy.
- Angel... - zacząłem w końcu, po czym od razu urwałem, nie bardzo wiedząc, co właściwie chcę powiedzieć
Dziewczyna westchnęła cicho, zamykając na moment oczy.
- Moja mama i Ricards... Byli przyjaciółmi, dawno, dawno temu. - powiedziała - A potem mama się zakochała w Neptunie, zaszła w ciążę... Ricards nie chciał jej już znać. Nienawidził bogów, zaczął nienawidzić i jej... Uciekła. Do Europy... Wróciłyśmy już razem, kiedy miałam osiem lat... - pokręciła głową ze smutkiem - Nowy York był piękny. Zatrzymałyśmy się w hotelu, pomagała mi rozpakować najpotrzebniejsze rzeczy, ale poszła do łazienki... - głos Angel załamał się, a oczy zaszkliły.
Chyba nie muszę mówić, że jeszcze nigdy nie znalazłem się w takiej sytuacji, ale jakimś cudem wiedziałem co mam zrobić. Delikatnie wziąłem ją za rękę i zacząłem głaskać kciukiem jej dłoń. To wydawało mi się... Takie właściwe. Zupełnie, jakby tak właśnie powinno być. Z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu nie czułem potrzeby oswobodzenia ręki, kiedy tylko dłoń Angel zacisnęła się lekko na mojej.
- Zdążyła tylko krzyknąć - powiedziała tak cicho, że w akompaniamencie trzaskającego ognia ledwo mogłem ją usłyszeć - Zabił ją, a kiedy go zobaczyłam, próbował rzucić się na mnie... Ale wszedł Aron i chyba... Ricards się przestraszył... Uciekł...
- To wtedy trafiłaś do Nuntius? - szepnąłem, a czarnowłosa potrząsnęła głową
- Zostałam wysłana do sierocińca. Aron zabrał mnie stamtąd kilka dni później, wcześniej chciał się dowiedzieć, co się stało z Ricardsem. - zamilkła na chwilę - Ale ślad po nim zaginął.
Znów poddawała się ponuremu nastrojowi. Cisza zwykle była dla mnie wybawieniem, najlepszym przyjacielem, ale tym razem nie mogłem jej znieść.
- Opowiesz coś o tym twoim obozie? - zapytałem, zerkając na nasze splecione dłonie
Angel odwróciła głowę w moją stronę i spojrzała mi w oczy. Poczułem się, jak wtedy, kiedy leżała na mnie na ścieżce - dziwne poczucie spokoju, radości i nadziei, z tym, że teraz mi to nie przeszkadzało i poczułem smutek i lekki niedosyt, kiedy odwróciła wzrok.
- Co chciałbyś wiedzieć?
- Jak wygląda zwykły dzień?
- Hm... - zamyśliła się Angel, delikatnie marszcząc brwi - Wstajemy wcześnie, zazwyczaj o świcie, a Aron torturuje nas wymyślnymi ćwiczeniami. Później dopiero jemy śniadanie i wracamy na trening z bronią. Po obiedzie w zasadzie jest czas wolny, ale nasz kochany trener i bogowie robią wszystko, żebyśmy nie odpoczywali.
- Misje są ciężkie? - zapytałem, wspominając przejście przez Tartar
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Zależy. Czasem są ciężkie, a czasem po prostu nużące - poprawiła się na miejscu - Wyobraź sobie, że kiedyś trzy tygodnie ganiałam po połowie kontynentu, żeby znaleźć jakiś arcyważny sztylet, który okazał się tylko głupią błyskotką, zupełnie nie nadającą się do niczego innego, niż podziwianie w gablotce.
Uniosłem nieznacznie kąciki ust - oburzenie Angel było zabawne i w sumie... Cieszyłem się, że już nie rozpamiętywała przeszłości.
Angel PoV
Zwykle burkliwy Nico okazał się być świetnym towarzyszem do rozmowy. W tak zwanym międzyczasie dosiedli się do nas Piper i Leo, dołączając do naszych szczerych opowieści.
Dużo mówiłam, ale też wiele usłyszałam i wciąż nie mogę wyjść z podziwu, że choć jesteśmy tacy młodzi, tyle przeżyliśmy.
- Kiedy Gaja próbowała przejąć świat, my, Nuntius mieliśmy bardzo dużo do zrobienia. - powiedziałam w pewnym momencie, kiedy Leo zakończył ich część historii - Praktycznie nie bywaliśmy w Obozie, a jeśli już, to tylko po to, żeby podjąć kolejne zadanie od Arona.
- Mieliście kontakt z bogami? - zapytała z ciekawością Piper
Pokręciłam głową.
- Bogowie się od nas odcięli. Musieli się odciąć - odparłam - Ale dawno temu zadbali o to, żeby mieć jak się porozumieć z naszym dowódcą, w razie niebezpiecznych czasów. Nie wiem dokładnie na czym to polegało, ale w każdym razie działało.
- Co robiłaś? - dopytywał Nico, a mnie w tym momencie uderzyło to, że wciąż trzymamy się za ręce
To było... Miłe. I chyba właśnie twgo potrzebowałam, choć nie zaprzeczę, że teraz trochę mnie to peszy.
- Byłam na pięciu misjach, jedna po drugiej. Na pierwszej na przykład miałam dowiedzieć się jak najwięcej o planach Gai, co wbrew pozorom wcale nie było proste, głównie dlatego, że bogowie nie mogli się w to wmieszać. - odpowiedziałam po chwili - Normalnie Afrodyta dałaby mi coś-tam-coś-tam i sprawa byłaby załatwiona w trymiga.
- Moja mama? - zdziwiła się Piper
- Była moją boską opiekunką - skinęłam głową
- Była? - zaciekawił się Leo
- Taaa, chyba miała mnie dość - wyszczerzyłam do niego zęby - Teraz moim opiekunem jest Hades. Czasem się zastanawiam, czy on naprawdę nie ma nic do roboty, tylko używać jakiegoś boskiego daru i przyglądać się moim poczynaniom, i potem odpowiednio albo mnie skrytykować, albo pochwalić, co zdarza się raczej rzadko. - uśmiechnęłam się, zdając sobie sprawę co właśnie powiedziałam - Tym razem, kiedy mnie spotka, najprawdopodobniej mnie powyklina.
- Angel? - zagadnął Nico takim tonem, jakby nagle zdał sobie z czegoś sprawę - Posłańcy mają o wiele większe moce od nas, herosów, prawda?
Przytaknęłam ostrożnie, nie wiedząc do czego zmierza.
- Skąd więc wiedziałaś jak się nazywam, tamtego dnia w szkole dla śmiertelników? Nie patrzysz przez Mgłę?
- Cóż... - zaczęłam z westchnieniem - skoro i tak mamy taką szczerą noc... Jestem wnuczką Apolla, co jest całkiem pokręcone, więc nie pytajcie. - dodałam szybko, widząc, że herosi chcą się wtrącić - Dzięki temu potrafię w pewnym stopniu przewidzieć zamierzenia ludzi. Percy chciał ci coś powiedzieć i użył twojego imienia, a o nim i Annabeth dowiedziałam się od nauczycielki, kiedy was strofowała. Trochę zagmatwane, wiem.
- Czad! - powiedział entuzjastycznie Leo
Uśmiechnęłam się do niego lekko i zapadła między nami cisza, przerywana wesołym trzaskaniem drewna w ognisku. Nagle Nico wyprostował się gwałtownie.
- Słyszeliście? - zapytał cicho, patrząc po kolei na każdego z nas
Zaprzeczyliśmy zgodnie, ale dokładnie w tym momencie rozległ się dźwięk łopotu skrzydeł i powarkiwania. Spojrzeliśmy po sobie, odwracając się w stronę skał. Najpierw wyłoniła się głowa, straszliwy pysk, dalej tułów wraz z ogromnymi skrzydłami, ostrymi pazurami i zabójczym ogonem.
No to mamy przechlapane.
CZYTASZ
Deputy of Gods 𝓝𝓲𝓬𝓸 𝓭𝓲 𝓐𝓷𝓰𝓮𝓵𝓸
FanfictionUWAGA! ZANIM ZACZNIESZ CZYTAĆ ZASTANÓW SIĘ, CZY NA PEWNO ZNIESIESZ POZIOM ZAGMATWANIA TEJ OPOWIEŚCI (A W PEWNYM MOMENCIE JEST NAPRAWDĘ WYSOKI). JEŚLI UWAŻASZ, ŻE DASZ SOBIE Z TYM RADĘ - 𝓩𝓪𝓹𝓻𝓪𝓼𝔃𝓪𝓶! Bycie Posłańcem Olimpijskich Bogów nie jes...