Prolog

23K 468 32
                                    

Za oknem zachód słońca. Zaraz wieczór. Kiedy powinienem być w domu wśród bliskich, ja nadal siedzę w biurze. Po co mam wracać do pustego mieszkania, gdzie czeka na mnie tylko mój pies. Ehh może dziadkowie mają rację, że czas się otrząsnąć i znaleźć kobietę godnej mojego serca? W końcu mam już 28 lat. Nie jest to takie proste do cholery. Wszyscy myślą, że jak masz kasę i ładną twarz to znajdziesz dziewczynę w 5 minut. Tak nie jest, przynajmniej w moim przypadku. Nie jestem jednym z tych milionerów których interesują dziewczyny na jedną noc. Chciałbym wracać do domu, w którym czeka na mnie kobieta. Moja kobieta. Dziewczynę można mieć i znaleźć wszędzie ale kobietę już nie. Czekam na wyjątkową, która będzie w stanie skraść mi serce.

Jest już dobrze po 18 a ja powinienem siedzieć w moim mieszkaniu. Dzwoni do mnie mój firmowy telefon. To z Anglii.

-Matthew Henderson słucham?

- Dzień dobry szefie, wystąpiły komplikacje związane z kontraktem. - co oni znowu odpierdolili.

- Co zrobiliście? - byłem już zdenerwowany, ten kontrakt jest dla mnie ważny. Ważny dla firmy.

- No tak jakby trochę się pokłóciliśmy z panem Johnson o to, że cena nie pasuję i ...- kurwa im dać coś do roboty.

- Kurwa mać debile, jeśli się tego nie uratuję jesteście już zwolnieni automatycznie i w dupie będę miał, że jesteście moimi najlepszymi pracownikami. Jutro pan Johnson ma czekać na mnie w biurze i chuj mnie obchodzi, że jest na was wściekły jak ja macie to załatwić.

- Tak szefie ale.. - nie ma ale.

- Żadnego kurwa ale ten kontrakt jest zbyt ważny, żeby go zaprzepaścić rozumiesz co do Ciebie mówię? 

- Tak szefie.

-Nie schkrzań chociaż tego. Do jutro. - kurwa.

Mogłem od razu lecieć do Londynu sam a nie wysyłać tych debili. Mieli tylko podpisać umowę a nie pieprzyć się o jakąś cenę. Myśląc nad tym wszystkim słyszę pukanie do biura.

- Proszę. - powiedziałem trochę zły.

- Mówiłem Ci, że tutaj go znajdziemy. - dziadkowie?

- Dziadku, babciu co tu robicie? - zapytałem.

- Chcieliśmy zobaczyć co u ciebie i przypomnieć o jutrzejszym spotkaniu w kawiarni do której ciągniemy cię już miesiącami. - kurwa zapomniałem.

- Przepraszam ale nie mogę, muszę jeszcze dzisiaj wylecieć do Londynu. Ci idioci nie potrafią nawet umowy podpisać a ten kontrakt jest dla mnie ważny a tym bardziej dla firmy. Muszę lecieć.

-Rozumiemy synu ale to już któreś z kolei przekładanie tego spotkania. - dobrze o tym wiem.

- Wiem przepraszam, obiecuję że kiedy wrócę od razu moje nogi powędrują do tej kawiarenki.

- Poznasz ją po tym, że jako jedyna ma dobra serce, które jest skaleczone. Jej uśmiech podpowie Ci.

- Dziadku, jeśli znajdę kobietę to dowiedzie się o tym pierwsi. Muszę się już zbierać i spakować do wylotu. - odwiozłem dziadków do ich domu i sam się skierowałem do mieszkania. Zadzwoniłem do Eliota, żeby szykował mój prywatny samolot. Zawiozłem Hira do rodziców i skierowałem się na lotnisko, gdzie czekał na mnie samolot prosto do Londynu. 

***

Lot minął dosyć szybko. O  5 nad ranem wylądowałem na lotnisku w Londynie. Miałem tam swój apartament ze względu na częste wyjazdy do tego kraju. Jestem prezesem wielkiej korporacji i niektóre sprawy biznesowe muszę załatwiać sam a tutaj mamy swoich najlepszych kontrahentów. Pracujemy z nimi już od lat i jesteśmy tak jak oni zaufaną firmą. Dajemy im popularność ich firmy i stawiamy ich do pionu, na coraz większy szczebel. Dla nas jest to oczywiście zysk. Wczoraj moi dwaj zaufani ludzi a zarazem najlepsi pracownicy mieli za zadanie popisanie umowy z jednym z nowych kontrahentów firmy budowlanej Architecture Johnson. Są zaufaną firmą i to właśnie z nimi miałem podpisać umowę o rozpoczęciu budowy kolejnych hotelów mojej sieci na terenie Anglii a tym idiotą nie pasowała cenę. Sam ja ustalałem z prezesem. Teraz wychodząc z apartamentu kieruję się w stronę ogromnego budynku, niemalże taki jak mój, ogarnąć ten cały syf zrobiony przez moich pracowników. Jeśli się nie uda są zwolnieni.

Nigdy więcejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz