Rozdział 16

8.2K 221 2
                                    

Nie mam pojęcia, kiedy ten czas tak szybko zleciał. Niedawno były święta, które spędziłam z cudowną rodziną mojego chłopaka. To oni przyjęli mnie z otwartymi ramionami. A dzisiaj? Jestem już w ósmym miesiącu ciąży. Brzuch jest już o wiele bardziej widoczny. A mały bardzo często mnie kopie. Leżałam już na łóżku w naszej sypialni i czytałam książkę. Był wczesny wieczór. Około godziny osiemnastej. Był dopiero początek kwietnia. A za oknem było można usłyszeć krople deszczu bijące o dachy. Mój ukochany właśnie brał długą kąpiel po długim i męczącym dniu w pracy. Pamiętam jak pierwszy raz Matt zobaczył jak jego pierworodny syn kopie mnie brzuch.

"Matt musiał jechać w delegacje na dwa dni. Bardzo ciężko było mu jechać, nie chciał nas zostawiać. Byłam w ósmym miesiącu i bał się po prostu o nas. Nie chciał nas zostawiać nawet, gdy jego rodzice zaoferowali, że zostaną ze mną na te dwa dni. Sama nawet zgodziłam się na ten pomysł, bo wiedziałam, że wtedy Matt podczas ważnego spotkania będzie spokojniejszy. Uparty pozostanie upartym. Już miał dzwonić do kogoś i odwołać tak ważne spotkanie. Wyrwałam mu telefon z ręki i przepraszając rodziców chłopaka zaprowadziłam go do sypialni. Musiałam z nim porozmawiać na spokojnie w cztery oczy.

- Matt popatrz się na mnie - odezwałam się zerkając na mężczyznę stojącego przy oknie. Chłopak podszedł do mnie, usiadł na łóżku a mnie posadził sobie na kolana.

- Nie chce was zostawiać, raz to zrobiłem - wspomniał tamten ferelny dzień wciąż mając to na sumieniu - Boje się o was tak bardzo, że sam nie jestem w stanie tego pojąć. Jakbym was teraz stracił, umarłbym razem z wami... - otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, niestety nie było mi to dane - Wiem też, że muszę tam jechać. Najchętniej zabrałbym was ze sobą, ale będę w ciągłym w biegu. Spotkanie za spotkaniem. Chcę mieć pewność, że nic wam się nie stanie podczas mojej  nieobecności tutaj. - oznajmił.

- Matt, kochanie zostaną ze mną Twoi rodzice. Nie będę tutaj sama. Po drugie mam przecież ochroniarza, który na ten czas może być u nas w domu. Apartament też jest przecież chroniony. Skarbie minęło już tyle czasu. Nic nam nie grozi, jesteśmy bezpieczni. Te dwa dni zlecą tak szybko, że zanim się obejrzysz będziesz już z powrotem tutaj na miejscu - powiedziałam patrząc w oczy Matthewa - To co zgodzisz się na tą propozycje? Z resztą nie masz wyjścia, twoi rodzice zostają tutaj na dwa dni a ty jedziesz w delegacje - nie był tym faktem ucieszony, ale to jedyne sensowne wyjście z tego.

- Chyba nie mam innego wyjścia. Przynajmniej będziesz z kimś kogo znasz i mogę im zaufać - uśmiechnęłam się szeroko do mojego chłopaka - Ale wiedz, że będę dzwonił często i pisał.

- Nie może być inaczej - powiedziałam, a Matt zmrużył na mnie oczy - No co? - zaśmiałam się. Nagle poczułam coś. Jakby coś mnie kopnęło.

- Kochanie coś się stało? - zapytał zmartwiony. Ja tylko się uśmiechnęłam do niego.

- Daj mi rękę - podaj mi rękę a ja położyłam ją na moim odkrytym już brzuchu. Położyłam rękę mężczyzny w miejscu, gdzie poczułam kopnięcie. Na początku nie wiedział o co chodzi, lecz już po chwili poczuł kopnięcie. Był w szoku a zarazem szczęśliwy. Położył obie dłonie na brzuchu i przyglądał się jak skóra mojego brzucha unosi się. Uważnie obserwował to co robi jego syn. Obcałował cały brzuch a na końcu zaatakował moje usta. Był szczęśliwy a w jego oczach pojawiły się łzy.

- Dziękuje - powiedział wpatrując się w moje oczy -Dziękuje - powtórzył i przytulił się do mnie

- Kochanie, może zejdziemy na dół do rodziców? Na pewno na nas czekają i na decyzje jaką podjąłeś - zerknęłam na mężczyznę.

Nigdy więcejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz