Rozdział 11

9.3K 249 11
                                    

Na niebie zaczęły się pojawiać chmury zasłaniające letnie słońce. Był już październik a co za tym idzie, była już jesień. Ciepłe słoneczne dni zamieniły się się na pochmurne i deszczowe. W kawiarence przybywało więcej klientów na ciepłą kawę z rana, a ja z uśmiechem obsługiwałam każdego. Jedni przychodzili zasmuceni pochmurną pogodą za oknem a wychodzili już z uśmiechem. Lubiłam swoją pracę chociaż nie była tą wymarzoną. Jednym uśmiechem przekazywałam radość drugiej osobie. Zobaczyć uśmiech na twarzy kogoś innego do którego się przyczyniłaś daje ci siłę. Mój brzuch był już lekko zaokrąglony i widoczny. Pamiętam naszą kłótnie z Mattem o to, że nie powinnam teraz pracować tylko odpoczywać.

'' Jedliśmy wspólnie kolacje, rozmawialiśmy o ciąży. Matt był szczęśliwy z tego powodu. 

- Myślę, że powinnaś teraz odpoczywać i zostawić prace - powiedział. Podniosłam głowę z nad talerza i spojrzałam na niego.

- Ciąża to nie choroba, a po za tym muszę mieć pieniądze i praca w kawiarni mi nie zaszkodzi. - odpowiedziałam.

- O pieniądze się nie martw, za pewnie ci wszystko co potrzebujesz ... - przerwałam mu. 

- Ale Matt ja nie chce, być na twoim utrzymaniu.. - tym razem on mi przerwał widocznie niezadowolony. Wstał od stołu i podszedł do mnie. Uklęknął przede mną i ujął moje dłonie.

- Kochanie nie jesteś na moim utrzymaniu. Jesteś moją kobietą, która nosi w sobie nasze dziecko. Chce się o was troszczyć, dbać o was i was chronić. Zapewnić wam wszystko na co zasługujecie, a zasługujecie na wszystko. Kocham Cię i nie chce, żebyś tak myślała. Nigdy nie byłaś moją utrzymanką. Mam pieniądze, że bez problemu mogę zadbać o to aby utrzymać rodzinę. Jesteście dla mnie najważniejsi i boje się o was. Chce mieć was pod opieką.

- Matt ... - westchnęłam, nie wiedziałam co mu powiedzieć.

- Kochanie po prostu zrezygnuj z pracy. Martwię się o was.

- Ty będziesz pracował a ja całymi dniami będę sama w domu.

- Będę brał więcej pracy do domu...

- Nie Matt nie możesz zaniedbywać pracy przeze mnie.

- Nie zaniedbuje jej kochanie, chce być blisko was.

- Możemy pójść na to, że jeszcze kilka miesięcy popracuje a później...

- Trzy miesiące i ani jednego dnia więcej - o włącza się jego system nadopiekuńczy.

- Ale Matt... - wstał i ujął moja twarz w dłonie.

-Żadnego ale do cholery. Jesteś moją kobietą i moim obowiązkiem jest o was zadbać. O ciebie i o naszego syna... - ale pewny jest.

- Albo córkę - spojrzał na mnie groźnie.

- I to zrobię rozumiesz. Trzy miesiące i ani dnia dłużej. - jak zawsze musi postawić na swoim.

- Ale jesteś upierdliwy - odparłam.

- Kochanie ja nie jestem upierdliwy tylko dbam o moją rodzinę - uśmiechnęłam się na jego wyznanie. Jesteśmy rodziną.''

W ten sposób został mi niecały miesiąc pracy.

A teraz kiedy patrzę na to wszystko to będzie brakować mi tej małej kawiarenki. Oczywiście będę przychodzić tu na pyszne ciastka. Tutaj własnie poznałam Matta. Miesiąc szybko minie a ja za nim się obejrzę będę siedziała w domu z kubkiem ciepłego kakao.

Nigdy więcejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz