Rozdział 17

9.4K 236 9
                                    

Od samego rana czuje, że coś się dzisiaj wydarzy. Nie wiem co, ale mam takie przeczucie. Tylko wydaje mi się, że to będzie dobre wydarzenie. Dzisiaj jestem niestety sama w mieszkaniu, ponieważ Matt ma dzisiaj kilka ważnych spotkań. Nie dało rady ich przenieść i czy chciała czy nie musiał jechać. Oczywiście przed wyjściem z domu dostałam kazanie, że jeżeli będzie się coś działo mam do niego dzwonić a on kończy spotkanie i przyjeżdża. Wiem, że to możliwe znając jego osobę. Tym bardziej, że do porodu zostało już nie wiele czasu. Ponad dwa tygodnie, ale lekarz uprzedził nas, że dziecko będzie mogło wcześniej się urodzić, dlatego Matt już tydzień temu spokawał mi torbę do szpitala. Upartego człowieka nie przekonasz. Ostranio kiedy byliśmy na zakupach szła dziecko mężczyzna wydał chyba fortunę na wszystkie ubranka, zabawki i akcesoria. Dom także jest już gotowy, lecz nie mogę go jeszcze zobaczyć. Matt powiedział, że musi jeszcze dopracować szczegóły. A moim zadaniem było zamówienie dodatków. Meble zostały zakupione i prawdopodobne już stoją w domu. Nie mogę się doczekać, aż zobaczę nasz azyl. Jestem ciekawa jak wygląda pokój maluszka. Tam nie byłam a ni razu podczas budowy, więc nie 2iem nawet jaki duży jest pokój. Wiem tyle, że jest on blisko naszego pokoju. Meble dla naszego syna oczywiście wybraliśmy razem. Reszta należała do mężczyzny, który w swoje prace włożył całe serce.

Jakoś się nie siliłam na to aby się przebrać. Jestem sama w mieszkaniu, nikogo się nie spodziewam, dlatego zostałam w piżamie, która składała się z spodenek i o kilka rozmiarów za duża na mnie koszulkę Matthewa, która już sobie przygarnełam.

„ Po skończonym prysznicu zeszłam na dół do mojego chłopaka, który ogląda akurat Szybkich i wściekłych. Moje stopy dotykały zimnej posadzki. Podchodząc do kanapy, mężczyzna obrócił swoją twarz w moją stronę i zeskanował mnie od stóp do głowy.

- Czy to nie przypadkiem moja koszulka? - zapytał patrząc na mnie z uśmiechem.

- Już nie jest twoja - odparłam sięgając po kawałek czekolady. Usłyszałam śmiech po mojej prawej stronie a chwilę później jak silne ramiona ukochanego przyciągają mnie do siebie.

- Jest twoja - odparł ciesząc się jak małe dziecko.

- Nie pytałam Cię o zdanie - odpowiedziałam drażniąc się z nim. Widziałam jego dobry humor, który udzielał się również mi. Ostatnio coraz częściej miewam różne humory. Raz jestem potulna jak baranek a za drugim mam ochotę kogoś zabić.

- Jak stanowcza - zaśmiał się - A jak by to była moja ulubiona koszulka?

- To byś sobie kupił nową - spojrzałam w jego piękne rozbawione tęczówki, które wpatrywały się we mnie ze zdwojoną siłą.

- Nie musiałbym - pocałował mnie w czubek głowy - ślicznie wyglądasz w moich ubraniach. Możesz je nosić częściej skarbie. Wyglądasz w nich bardzo seksownie - mruknął szeptem blisko mojego ucha. Moje policzki przybrały kolor czerwony. Gdy chciałam zasłonić je włosami dłoń Matta zgarnela kosmyk włosów za ucho wpatrując się w moje oczy. Przybliżył swoją twarz do mojej tak, że naszw usta dzieliły milimetry - Nie zakrywaj rumieńców, uwielbiam jak się rumienisz, bo wiem, że to ja jestem tego powodem - wyszeptał po czym poczułam smak jego ust. Na początku całował powoli, aby już po chwili zaatakować moje usta w zachłannym i pełnym namiętności pocałunku. Swoje ręce zarzuciła na szyję Matta, aby być bliżej niego. Pchnął mnie lekko na kanapę zawisając nade mną. Gdy zabrakło nam powietrze oderwaliśmy się od siebie opierając swoje czoła o siebie. Oddychaliśmy ciężko.

- Kocham Cię - powiedziałam.

- Kocham Cię - w odpowiedzi dostałam dwa piękne słowa od mojego ukochanego"

Nigdy więcejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz