Rozdział 12

8.5K 252 2
                                    

Po wczorajszym dniu pełnym wrażeń nadszedł weekend. Nadal nie mogę uwierzyć w to co zobaczyłam wczoraj. Nasz dom. W trakcie budowy ale nasz. Niesamowite. Dzisiaj jest sobota, dlatego zamierzam ją aktywnie spędzić. No w moim znaczeniu aktywnie znaczy po prostu odpoczywać. Jutro rodzinny obiad u rodziców Matta, trzeba będzie się jakoś przygotować. Leżałam w sypialni już kilka minut po obudzeniu. Matt musiał już wcześniej wstać, ponieważ nie było go kiedy się obudziłam. Słysząc otwieranie drzwi, obracam się na bok i widzę chłopaka z tacą w rękach. Podniosłam się lekko na łokciach, obserwując ruchy mężczyzny.

- Dzień dobry kochanie - odstawił tacę z pysznie wyglądającym śniadaniem na łóżko obok mnie - zrobiłem śniadanie do łóżka specjalnie dla Ciebie.

- Dziękuje kochanie - spojrzałam na tacę a tam moje ulubione naleśniki polane czekoladą z dodatkiem owoców. - Pomyślałeś o wszystkim - powiedziałam patrząc na jedną róże w wazonie.

- Starałem się- odpowiedział z uśmiechem. Kiedy Matt poszedł do garderoby wybrać ubrania na dziś, ja zabrałam się za pyszne śniadanie. No cóż, trzeba będzie się jakoś odwdzięczyć. 

- Mamy coś dzisiaj w planach? - zapytałam chłopaka, który w dalszej chwili znajdował się w garderobie.

- Może pojedziemy na zakupy co? - jak zawsze odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. - spojrzałam na mnie spod byka i podszedł do mnie dając mi buziaka w policzek.

- No to jedziemy na zakupy - zaśmiał się - to nie było pytanie.-  i zniknął.

***

Około południa wyruszyliśmy do galerii handlowej. Podczas jazdy towarzyszyła nam oczywiście  muzyka. Bez niej jest jakoś pusto. Przynajmniej dla mnie, przy muzyce od razu robi się luźniej, nawet jak sprzątam dom, czy cokolwiek innego musi lecieć muzyka w tle. Już po 10 minutach znajdowaliśmy się w galerii. Najpierw zahaczyliśmy o sklep z męską odzieżą. Matt kupił kilka bluz i spodni. Później kupiliśmy coś mi. Tak nam zleciało popołudnie na zakupach. Postanowiliśmy pójść coś zjeść. Kiedy Matt zamawiał dla mnie danie, ja poszłam do toalety znajdującej się w galerii niedaleko restauracji. Czułam, jakby ktoś mnie obserwował. Przyśpieszyłam trochę tempo i po chwili byłam w toalecie. Wychodząc z niej zobaczyłam mężczyznę w czarnej bluzie z kapturem, który stał niedaleko toalet i obserwował. Na moje nieszczęście musiałam przejść obok niego a w pobliżu nie było nikogo i nic. To była taka większa pomieszczenia z którego dopiero się wchodziło do toalet i znajdowało się tutaj tylne wyjście. Powoli kierowałam się do drzwi. Spokojnie przeszłam obok mężczyzny, po chwili poczułam mocny uścisk na ustach. Zobaczyłam dłoń mężczyzny i jakąś szmatkę, którą przykładał mi do ust. Pomału traciłam siły i robiłam się śpiąca. Matt pomocy.Odpłynęłam nie wiedząc co się ze mną stanie.

***

Obudziłam się w nieznanym mi miejscu. Cholera porwał mnie. Ale kto? Po co? Strasznie bolała mnie głowa. Chciałam wstać i zobaczyć gdzie jestem, ale i na to nie miałam sił. Po kilku próbach, udało mi się wstać. Podeszłam do okna, które było za kratami. Nie ma szans, że stąd wydostane się. Kiedy zobaczyłam co znajduję się za oknem, jeszcze bardziej chciało mi się płakać. Zostałam wywieziona gdzieś do lasu. Oby Matt mnie znalazł. Błagam Matt ratuj nas. Usłyszałam szelest za drzwiami a potem dźwięk otwierania drzwi. W drzwiach stanął mężczyzna w tej samej czarnej bluzie z kapturem na głowie, dlatego też nie mogłam zobaczyć dokładnie jego twarzy. Gdy ściągnął kaptur i ujrzałam ten jego uśmiech. Od razu rozpoznałam jego twarz. Twarz mojego byłego. Serce zabiło mi szybciej na jego widok. Nie wiadomo co mu do głowy padnie. Boje się o dziecko. Dobrze, że brzucha jeszcze nie widać. 

Nigdy więcejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz