Rozdział 15

8.8K 221 5
                                    

Powrót do domu - to jest to czego tak bardzo potrzebowałam w tej chwili. Miejsca, w którym czułam się najbezpieczniej z mężczyzną i oczywiście kochanym psiakiem. Gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania wielkie łapy psa pojawiły się na moim brzuchu. Z początku Matthew od razu próbował odepchnąć psa ode mnie, ale nie pozwoliłam mu na to. Ten cudowny pies nic mi nie zrobi i bardzo się za nim stęskniłam. W mieszkaniu nie zabrakło oczywiście rodziny Matthewa. Jednak najlepszą sytuacją było, kiedy siedziałam na kanapie i Hiro swój pysk położył mi na kolanach. Jego wzrok spoczął na moim brzuchu i przez dłuższy czas tak leżał wpatrując się w brzuch, po chwili jednak zaczął szczekać na mnie a raczej nie na mnie tylko na rosnącą fasolkę w moim brzuchu. Teraz wiem, że ten pies jest jedyny w swoim rodzaju. Rodzice Matta pojechali do domu około godziny 15 a jego rodzeństwo dwie godziny później. Aktualnie jest wieczór i leżę w łóżku czytając książkę. Matt w tym czasie brał prysznic, ale po niecałych pięciu minutach zjawił się w sypialni z ręcznikiem przepasanym przez biodra.

- Co robisz kochanie? - zgarnął swojego laptopa i zgrabnie wszedł pod kołdrę przybliżając się do mnie.

- Czytam - ukradkiem spojrzałam na chłopaka, który właśnie włączał laptopa - A ty co będziesz robił?

- Muszę sprawdzić kilka dokumentów i wysłać jedną wiadomość - odparł wpisując hasło na laptopie.

Swoją głowę położyłam na ramieniu mężczyzny i powróciłam do wykonywanej wcześniej czynności. Każdy robił swoje, lecz także cieszyliśmy się swoją obecnością. Takiego wieczoru właśnie mi brakowało. Byłam tak zaczytana, że nawet nie zauważyłam jak Matt odkłada laptopa na bok. Po czasie jednak poczułam przeszywający na wylot wzrok mężczyzny na sobie. Obróciłam głowę do niego i zauważyłam wpatrzone niebieskie tęczówki w książkę, którą trzymałam w rękach.

- Matt? - nawet się nie zorientował, że na niego patrze.

- Ah tak? - zaśmiałam się z jego zachowania - Przeczytałem jedno zdanie i mnie wciągnęło.

- Zauważyłam skarbie - podniosłam się lekko aby dosięgnąć jego policzka, aby pocałować jednak Matt chytrze to wymyślił i kiedy moja usta były blisko policzka, odwrócił nagle swoją twarz tak, że nasze usta połączyły się ze sobą. Trawiliśmy w pocałunku, aż zabrakło nam tchu. Oderwaliśmy się od siebie a uśmiech sam uformował się na naszych ustach. Odłożyłam książkę na szafkę i przykryłam się kołdrą. Matt również to uczynił przygarniając mnie do swojego boku. Z głową na klatce piersiowej mężczyzny odpłynęłam do krainy Morfeusza.

***

Ze snu wyrwało mnie szczekanie psa. Bardzo blisko mnie. Leniwie otworzyłam prawe oko i ujrzałam przed sobą Hira z moją kołdrą w pysku. Przeleciałam wzrokiem po moim ciele i rzeczywiście byłam odkryta. Zabrałam psu kołdrę rzucając ją na łóżko i w towarzystwie wiernego kompana pomaszerowałam boso do kuchni skąd dobywał się apetyczny zapach naleśników. Ktoś tu chyba robi śniadanie i to moje ulubione. Po cichu, prawie wręcz na palcach zakradłam się do kuchni. Widok, który tam zastałam na zawsze zostanie w mojej pamięci. Pomyślałam, że mogłabym tak mieć codziennie. Matthew w samych bokserkach stał przy kuchence i smażył kolejne placki naleśników. Na stole stał już talerz z kilkoma naleśnikami. Mężczyzna poruszał się w rytm muzyki lecącej z telefonu. Nie zauważył mnie. I dobrze. Miałam idealny widok na jego wyrzeźbione plecy. Oparłam się o ścianę i przyglądałam się mu z zaciekawieniem a także z pasją. Moje podglądanie przerwało szczekanie psa. W tym momencie  chłopak się odwrócił przodem do mnie i posłał mi najpiękniejszy uśmiech na świecie. Spojrzałam udając złą na psa, który tylko mi się przyglądał.

- Dzień dobry kochanie - odstawił talerz z moim ukochanym jedzeniem i podszedł do mnie przywierając do mnie swoimi miękkimi ustami - Zrobiłem śniadanie - powiedział wpatrując się w moje oczy.

Nigdy więcejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz