11

1.2K 72 9
                                    

Postanowiłam, że muszę urwać kontakt z Bruce'm, Batmanem jak kto woli. W każdym razie, nie powinnam była mu cokolwiek mówić, a tym bardziej z nim spotykać. Jestem zła. Nie zmienię się, tak jak on by chciał. I gdy teraz tak pomyślę... To nie wiem czy chcę to robić. Zawsze chciałam być lepszą osobą, uważałam się za tą złą i o wiele gorszą, ale może nie powinnam? Może wreszcie powinnam cieszyć się życiem?

Usiadłam na dachu jednego z budynków w dłoni trzymałam butelkę. Niby zwykła, ale w środku był drink. Nie bałam się, że nagle się upiję czy coś. Mam silną głowę.

Obserwowałam panoramę, aż usłyszałam kroki. Odwróciłam się z myślą, że to nietoperz. Joker.

Powoli wstałam, starając się trzymać emocje na wodzy.

— Kogo moje oczy widzą — uśmiechnęłam się lekko. — Joker we własnej osobie. Najbardziej uśmiechnięta osoba w Gotham.

Wzięłam łyk mojej mikstury i zakręciłam butelkę.

— Cukiereczku... Doszły mnie o tobie pewne plotki — odparł.

Włożył dłonie do kieszeni spodni i zrobił kilka kroków w moją stronę. Również to zrobiłam, schodząc z krawędzi.

— Mam nadzieję, że same dobre rzeczy. Jestem tu nowa i dbam o dobre wrażenie — przyznałam.

Przeczesałam włosy i spojrzałam na niego.

— Kim jesteś i co zrobiłaś Harley?

— Harley? Znów płacze? — uniosłam brew. — Jako jej "Puddin" powinieneś być obok i ścierać jej łzy — parsknęłam.

— Straciłem ochotę na żarty — wyciągnął broń.

— Aj, a mówili, że jesteś radosny — wzruszyłam ramionami. — Jestem jej cudowną siostrzyczką. Nic ci nie mówiła?

Zaczęłam powoli do niego podchodzić.

— Nie jest zbyt rozmowna na twój temat. Zachowuje się dziwnie i wiem, że to twoja wina. Nie wiem co zrobiłaś, ale...

— Ale? — stanęłam tuż przed bronią, która dotknęła mojej klatki piersiowej. — Jokerze, nie sądzisz, że trochę tu nudno? Zabawmy się, słyszałam, że masz całkiem niezły klub...— uśmiechnęłam się.

Przez chwilę mierzył mnie wzrokiem. Opuścił broń i uśmiechnął się.

— Harley może zaczekać, a szkoda, żeby tak dobre towarzystwo do zabawy zmarnowało się — wystawił ramię.

— Mam własny wóz kochanie. Spotykamy się w twoim lokalu za godzinkę, jasne? Ściągnij towarzystwo, rozkręć je. Mam zamiar się zabawić.

Joker odwrócił się i już po chwili byłam sama. Zeszłam z budynku. Wsiadłam do samochodu. Szybko przebrałam się w małą czarną na cienkich ramiączkach z dekoltem. Włosy soięłam w wysokiego kucyka. Na nogi założyłam wysokie buty na cienkim pasku.  Czas na dobrą zabawę, Emily. Nie będę myśleć o konsekwencjach...

Po niecałej godzinie byłam pod klubem. Ominęłam kolejkę i stanęłam przed ochroniarzem.

— Quinzel?

— Otóż to! — uśmiechnęłam się.

Przepuścił mnie. Weszłam do środka i rozejrzałam się. Był tu tłum ludzi, jeszcze wiecie alkoholu, narkotyków i trawy.

— Emily?!

— Harley — uśmiechnęłam się.

Zlustrowała mnie wzrokiem zszokowana. Może moja sukienka była nieco skąpa, ale wyglądałam w niej seksownie i to mo wystarczyło.

— Co ty tu robisz?!

— Przyszłam do kochasia — zaśmiałam się.

— Jokera?

— Mhm, pokaż mi gdzie jest.

Zanim zdążyła coś zrobić ominęłam ją. Tej zielonej czupryny nie da się nie zauważyć.

— Cześć kochanie — zaśmiałam się, kładąc mu brodę na ramieniu.

Natychmiast odwrócił się w moją stronę z uśmiechem.

— Panowie! Oto nasza gwiazdeczka, która ostatnio namieszała w naszym małym mieście...

— Miło mi poznać — uśmiechnęłam się.

Już po chwili wylądowałam na parkiecie. Drink za drinkiem, aż w końcu totalnie się upiłam.

Siostra Harley QuinnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz