16

1.1K 50 3
                                    

— Chris, gdzie my jesteśmy? — westchnęłam. — Może wrócę do domu, co?

— Nie.

— Nie? — spytałam zdziwiona. — Ale jak to? W co ty pogrywasz?

— W nic. Harley cię szuka... Musisz zniknąć na dwa dni, okej?

— Nie interesuje mnie ta zabawa! — krzyknęłam.

— Aż tak ci się spieszy? Pewnie masz dużo zajęć, prawda? — prychnął.

Zauważyłam jakiś opuszczony budynek. Wjechaliśmy do parkingu podziemnego, a tam... Nieźle. Pełno aut i ludzi. Parking był ogromny, a do tego dwu piętrowy. Samochody były na pierwszym piętrze, a niżej ludzie, jakieś meble, stoły... Normalne życie. Niesamowite.

— Wow, co to za miejsce? — zapytałam.

— Chodź.

Chwycił mnie za dłoń i pociągnął. Zaczęliśmy iść klatką schodową na górę. Chyba doszliśmy na drugie piętro. Były tam jakieś kanapy i meble. Usiedliśmy.

— To jest kolebka świata przestępczego. Nie tylko u Jokera w klubie siedzą... Tutaj również jest ich trochę. Jacyś handlarze, złodzieje... Podziemne życie.

— Nie wiedziałam — przyznałam. — Będziemy tu siedzieć do jutra?

— Tak. Jutro pojedziemy do jednego z mieszkań.

— Czemu mnie w to wyciągnąłeś? Takie zabawy w kotka i myszkę są nudne — mruknęłam i wyciągnęłam nogi.

Chris podszedł do szafki. Jak się okazało w środku były alkohole. Nalał do szklanki whisky i dał mi je. Usiadł naprzeciwko i również zaczął pić, przy okazji paląc.

— Wiesz co? — spytał. — Może nie powinienem był tego robić, tak jak wiele rzeczy w życiu, ale uwielbiam wkurwiać Harley. Tak jak ty.

— Nie lepiej żebyś ją zabił — westchnęłam i położyłam się.

— Kogo będziemy denerwować?

Przyznałam mu rację.

— Racja...— mruknęłam. — Ale czy nasze życie musi się kręcić wokół niej?

— Nie musi — odparł. — I tak nie będzie. Mam do ogarnięcia narkotyki.

— Diler?

— Dostaje towar i pilnuję by ludzie go roznieśli.

— Jasne, wiem o co chodzi — mruknęłam. — Znam nieco te kręgi.

— Brałaś?

— Nie — zaprzeczyłam. — Zabijesz ją?

— Najpierw musiałbym pokonać Jokera... A to nie będzie łatwe — odparł.

— Bez urazy, ale skoro Batman nie daje sobie z nim rady to...— wzruszyłam ramionami.

— Właśnie. Dlatego mam ciebie — uśmiechnął się.

— Co masz na myśli?

— Harley cię szuka. Po prostu zwabie ją w pułapkę i złapie. Joker będzie jej szukać... Dwie pieczenie na jednym ogniu.

— Masz zamiar porwać Harley, aby zwabić Jokera? — uniosłam brew.

— Mniej więcej. Muszą jeszcze dopieścić ten plan.

— I...— rozejrzałam się. — Dlatego mnie tu wziąłeś? Daj spokój. To głupie, a Harley aż tak bardzo nie jest.

— Jesteś tego pewna? Znasz ją?

— Nie...— mruknęłam. — Uważaj żebyś nie ściągnął za sobą Batmana... Napewno będzie ich szukać. Zresztą on jest prawie krok w krok za Jokerem...

Pomyślałam o Bruce'ie. Nie jest w stanie zabić Jokera, lub kogokolwiek innego. Nie chce tego robić, jest za dobry. Łudzi się, że komuś takiemu jak my da się pomóc... Ale na Jokera i Harley jest za późno. A co do mnie to... Zobaczymy.

— Wiem. I wtedy ty wkraczasz.

— Ja? — usiadłam prosto.

— Odwrócisz jego uwagę.

— Nie — wstałam. — Nie wciągniesz mnie w to. Mam gdzieś Jokera i Harley. Rób sobie z nimi co chcesz, ale mnie do tego nie mieszaj.

— Co się tak denerwujesz? — zaśmiał się.

— Harley to moja siostra...

— Nagle jest twoją siostrą? — wstał. — Nie dawno chciałaś ją zniszczyć, Emily. Nie udawaj takiej dobrej duszyczki, bo każdy wie co masz za uszami — warknął.

— Ty to napewno — prychnęłam.

— Chcesz się przekonać?

Mówiąc to podszedł do jakiejś komody. Otworzył jedną z szuflad i wyjął coś. Rzucił we mnie jakąś teczką. W czasie lotu otworzyła się, przez co jej zawartość rozsypała się po pomieszczeniu. Podniosłam jedną z kartek, nie rozumiejąc co to.

— Co to...

To ja. Ja w Anglii, gdy jeszcze rabowałam ludzi, gdy walczyłam o przetrwanie... Podniosłam kolejna kartkę.

Moje ręce zaczęły niekontrolowanie drżeć, tak samo jak całe ciało. Wspomnienia przeleciały mi przed oczami...

Na tej kartce było zdjęcie z zakładu, w którym mnie przetrzymywano.

— Skąd to masz? — spytałam ostro.

— Nadal nie rozumiesz, Emily? — spytał. — Wiem o tobie wszystko. Nie pytaj skąd, lepiej abyś nie wiedziała...

— Mów.

— Michael Roy Scott.

— Kto to? — zmarszczyłam brwi.

Zaczęłam myśleć. To brzmiało tak znajomo... I nagle zrozumiałam.

— To ty! Byłeś tam! — krzyknęłam.

— Brawo — klasnął w dłonie. — Naprawdę uwierzyłaś, że to...— podwinął koszulkę ukazując blizny. — Jest wynikiem nieszczęśliwego wypadku?

— Czego chcesz? — zapytałam.

— Zemsty.

— Co ma do tego Harley?

— Kochanie... To wszystko jest fikcją. Ci ludzie na dole... Prawie połowę z nich ściągnąłem tutaj z całego świata. Przeszli to co my...

— Nie...— pokręciłam głową i cofnęłam się.

— Tak, Emily — uśmiechnął się. — Nadszedł czas zemsty. Ci którzy nas tam wywieźli, ci którzy nam to zrobili... Wszyscy zapłacą za to co się stało.

— Jak...— zmarszczyłam brwi. — Nie. Nie chcę tego robić. Zostaw mnie w spokoju, rozumiesz?

Odwróciłam się i zaczęłam biec przed siebie. Chris... Mike krzyknął moje imię. Wybiegłam na klatkę schodową. Nagle poczułam jak zostaję pchnięta na ścianę. Jęknęłam cicho, a Mike odwrócił mnie w swoją stronę.

— Musisz nam pomóc.

— Nie ma mowy! Nie chcę tego przeżywać po raz kolejny, rozumiesz?! — krzyknęłam szarpiąc się.

Chwycił moje nadgarstki i przyszpilił je do ściany.

— Emily, oni nie mają...

— Nie interesuje mnie to! Jeśli coś pójdzie nie tak, znów tam trafimy, a ja nie mam zamiaru... Wypuść mnie. Proszę.

— Emily...— dotknął mojego policzka. — Spokojnie. Nic się nie stanie, rozumiesz? Będziemy wybijać pojedyńcze jednostki... Tutaj, w Gotham. Wypuszczę cię i odwiozę do miasta, ale obiecaj, że to przemyślisz, okej?

Kiwnęłam głową w odpowiedzi. Już oo chwili jechaliśmy samochodem w stronę centrum...

Siostra Harley QuinnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz