— Czemu poszłaś?
— Nie chciałam wam przeszkadzać — wzruszyłam ramionami.
Zaczęłam machać nogami, patrząc w dół. Pędzące auta, ludzie...
— Emily... Przecież to ciebie zaprosiłem. Nie wiedziałem, że ona przyjdzie.
Ponownie wzruszyłam ramionami, nie odzywając się.
— Trudno.
Bruce usiadł obok.
— Więc co z tym zrobimy? — spytał. — Uciekłaś niczym Kopciuszek.
Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na niego.
— Znalazłeś pantofelek?
— Niestety nie — zaśmiał się. — Wróć do mnie. Do domu. Porozmawiajmy.
— Okej, Batsy — uśmiechnęłam się. — Weź mnie na ręce.
— Jak sobie życzysz.
Mówiąc to nagle mnie podniósł. Objęłam jego szyję, zaskoczona tym nagłym ruchem. Sprawnym ruchem skoczył na niższy budynek, po czym zszedł po drabinie. W zaułku stał jego Batmobil. Posadził mnie na siedzeniu i po chwili byliśmy w drodze. Byłam zaskoczona tym wszystkim, ale pozytywnie.
Gdy dotarliśmy do jaskini, Alfred zabrał mnie do salonu, a Batsy poszedł zdjąć strój. Czekałam w salonie, siedząc na kanapie. Przedemną był kominek, w którym zarzył się ogień.
Po chwili pojawił się Bruce. Usiadł obok i uśmiechnął się. Ubrany był w zwykłą koszulkę i dresy.
— Co się stało?
Dotknęłam jego bojczyka. Opatrunek, który na nim miał był zakrwawiony. Przysunęłam się bliżej. Odsunęłam koszulkę. Ta rana miała z piętnaście centymetrów.
— To nic... Mała potyczka — odparł, widocznie zdenerwowany.
— Właśnie widzę — mruknęłam. — Trzeba to opatrzyć i zmienić opatrunek.
— Wiem, ale na razie dajmy sobie z tym spokój — machnął ręką.
— Jesteś niepoważny — pokręciłam głową i wzięłam dłoń. — Dobrze się czujesz? Jak to się stało?
— Była pewna akcja... Nie ważne, to nic. Takie wypadki się zdarzają.
Skutecznie unikał tego tematu, więc postanowiłam, że nie będę naciskać.
— Takie życie superbohatera — uśmiechnęłam się lekko.
— Słuchaj, Emily — przysunął się jeszcze bardziej.
Nasze nogi się stykały, tak samo jak ramiona. Byliśmy naprawdę blisko siebie.
— Tak? — spytałam niepewnie.
— Ostatnio przerwała nam Clarice...
— I?
— I chyba moglibyśmy to dokończyć, nie sądzisz?
Może to był odważny krok, ale usiadłam mu na kolanach okrakiem. Bruce, był widocznie zaskoczony, ale pozytywnie, bo uśmiechnął się i położył dłonie na moich biodrach. Zbliżył się i pocałował mnie.
Oczywiście, oddałam pieszczotę, obejmując jego szyję. Przyciągnął mnie bliżej siebie i ścisnął moje pośladki. Westchnęłam cicho w jego usta i przygryzłam jego dolną wargę. Zaczął całować moją szybę, delikatnie ciągnąc za skórę. To podziałało na mnie jak plachta na byka. To było wrażliwe miejsce, więc zaczęłam jęczeć cicho.
Nagle Bruce wstał, trzymając mnie. Objęłam go nogami i to ja przejęłam inicjatywę, całując jego żuchwę i szyję. Zaczęliśmy iść na górę i już po chwili byliśmy w jego pokoju. I wierzcie mi lub nie, ale nigdy nie sądziła bym, że wyląduje z Bruce'm Wayne w łóżku. A tak się właśnie stało i bez wątpienia mogę stwierdzić, że to jedna z najlepszych chwil w moim życiu.
CZYTASZ
Siostra Harley Quinn
FanfictionMało kto wiedział cokolwiek o rodzinie Harley. A co gdyby najbardziej skrywana tajemnica wyszła na jaw? Prawda o jej siostrze?