15

1.1K 58 9
                                    

— Jak zwykle znikasz...

— Czas się przyzwyczaić — uśmiechnęłam się w stronę Bruce'a.

Ubrana byłam w legginsy i bluzę. Na głowę miałam czapkę, kaptur i okulary. Strój cywila. Jadłam sobie przy jakiejś niewielkiej restauracji, siedząc pod jednym z parasolów i jak zwykle jakimś cudem, Bruce mnie znalazł...

On również na głowie miał czapkę oraz okulary korekcyjne. Usiadł naprzeciwko i uśmiechnął się lekko.

— Co pan tu robi, panie Wayne? — spytałam, jedząc frytki.

Wskazałam głową chcąc mu dać, ale odmówił.

— Nie jestem głodny — odparł. — Przechadzałem się...

— Wątpię — mruknęłam. — Mam pytanko.

Oparłam się rękoma o stół, pochylając się w jego stronę.

— Jakie? — przybrał taką samą pozycję.

— Śledzisz mnie, prawda? Tylko bez kłamstw, panie Wayne — uśmiechnęłam się lekko.

— Powiedzmy, że... Tak. Co pani z tym zrobi? — spytał.

Oblizałam wargi, co zwróciło jego uwagę.

—  No nie wiem...— chwycił moją dłoń.

Nagle usłyszeliśmy syreny policyjne. Obok nas najpierw z zawrotną prędkością przejechało fioletowe Lamborghini, w którym był Joker i... Harley. Za nimi jechało kilka radiowozów.

— Muszę iść. Uważaj na siebie.

— Przecież ja też idę!

Wstałam i zdjęłam z siebie bluzę. Bruce zniknął, ja natomiast podbiegłam do samochodu. Wrzuciłam tam ubrania, a ze schowka wzięłam nóż i dwa pistolety.

Byłam ubrana w białą koszulkę, którą włożyłam w spodnie i jeansy. Tylko moje buty... Miałam czarne zamszowe botki na grubym słupku. Będą mało wygodne, ale trudno.

Wsiadłam w samochód i ruszyłam. Syreny było słychać, więc byli niedaleko. Kilka kilometrów później zauważyłam światła. Zaparkowałam w ciemnej uliczce, ciekawa rozwoju wydarzeń. Wspięłam się na jeden z budynków i położyłam się na brzuchu, obserwując.

Joker i Harley sprawnie załatwili kilku policjantów, aż nagle zjawił się Batman. Ah ten, Bruce. Gdyby ktoś wiedział, że to on jest naszym Nietoperzem...

Oparłam się na łokciu i podparłam twarz na dłoni. Na początku rozmawiali, a Harley cieszyła się jak głupia, kręcąc się w kółko. Irytująca jest. Nagle usłyszałam kroki.

Spojrzałam na budynek obok. Stał tam pewien mężczyzna...

— Nie wierzę...— uśmiechnęłam się zszokowana.

Wstałam i przeskoczyłam do niego.

— Christian, to ty?

— Emily Quinzel, no proszę — pokiwał głową.

— Uciekłeś z Arkham.

Gdy tam byłam, przez ten miesiąc rozmawiałam z nim. Był spoko, ale nie wzięłam go ze sobą. Jest wysoki, czarnoskóry i umięśniony. Można by go pomylić ze sławnym Deadshotem, ale to całkiem inna osoba.

Chris, ma pełno tatuaży z czego na policzku mały krzyżyk.

— Nie sądziłam, że cię spotkam...— przyznałam.

— Ja też. Ostatnio o tobie cicho, myślałem, że wyjechałaś — odparł pałac papierosa.

W dłoni miał karabin.

Siostra Harley QuinnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz