Poczułam złość:
w małym paluszku
pod paznokietkiem
w palca opuszku
utkwiła dźazga
tycia, tycieńka
uparta dość
chociaż maleńka;Ujęłam w dłoń
czarne obcęgi
i szybciuteńko
drewienko z ręki
wyprowadziłam
i wyrzuciłam
i nagle się
zaczerwieniłam
bo to drewienko
drobne, drobneńkie
w niebo się wzbiło
z donośnym brzękiem;Zbrojona w
kuchenną ścierkę
gonię drewienko
z głośnym śmigiełkiem
nadspodziewanie,
krzycząc w zamachu
lipową igiełkę
posłałam do piachu;To już jest koniec
mojej piosenki
eksmitowane
drewienko z ręki
w śmietniku tkwi-
cichutko płacze,
I wiem, że kiedyś
znów je zobaczę.
Od Autora:
Purystów językowych proszę o zaprzestanie obgryzania paznokci, ostrzenia stalówek i przelewania atrmentu. Doskonale zdaję sobie, sprawę z tego, że kilka słów jest zapisanych z błędami i źle odmienionych. Dlaczego tak oszpecam polszczyznę? Powód jest dość oczywisty, parafrazując pewnego słownikotwórcę ,"wiersz jaki jest każdy widzi".
CZYTASZ
Wiersze Nieuczesane
Poetry#18 w wiersze, 16.01.2019 #37 w wiersze, 02.01.2019 Myśli puchate, kosmate i w różne rzeczy obfite. Być może w tym tomiku znajdziesz Siebie, być może się zagubisz, zachwycisz światem lub pogrążysz w refleksji. Czy zaryzykujesz i przeczytasz? Jeśli...