Gdy dotarłam na miejsce, okazało się, że nikogo tam nie ma, więc jak na dziecko przystało, postanowiłam pogrzebać. Na biurku leżały różne papiery związane ze mną, ale najbardziej moją uwagę przykuła kartka, która przypominała grafik, było na nim dokładnie napisane co mam robić i kiedy.
Kiedy dalej rozglądałam się po pokoju, zauważyłam szklaną kulę, podeszłam do niej i zobaczyłam kod, którego niestety nie znam, ale coś w głowie kazało mi wpisać 4444 i co? Udało się. Chciałam pogrzebać jeszcze w kuli, ale usłyszałam dźwięk kroki za drzwiami, postanowiłam się schować, ale gdzie? W ostatniej chwili przypomniało mi się, że mam pelerynę od kota, założyłam ją i ustałam w rogu. Do pokoju wszedł czarownik, zaczął chodzić w tą i w tamtą, cały czas, w kółko.
- To moja wina, idealna dorosła mi się wymarzyła, mogłem dać jej spokój, jest jeszcze dzieckiem, zamieściłem w tym grafiku wszystko, ale nie wziąłem kilku istotnych faktów pod uwagę, jest dzieckiem, powinna znaleźć przyjaciół, powinna się bawić, powinienem dać jej czas wolny, powinienem dać jej dużo miłości, wsparcia, poczucia bezpieczeństwa, powinienem zastąpić jej mamę. Tak mało czasu, nie mogę jej zostawić samej, a co jeśli się obudzi, a mnie nie będzie przy niej? Gdybym nie chciał ustawić jej życia to byśmy się nie, pokłócili, gdybyśmy się nie pokłócili to by, nie było wypadku, gdyby nie było wypadku to by Rose nie, była w śpiączce.- nam tego dość!
- Ja nie jestem w śpiączce!- ups zapomniałam, że mnie nie widać, a on nie miał się dowiedzieć o tym, że ja tu jestem. Czarownik podszedł do mnie, wyjął rękę pęd siebie tak jakby, chciał mnie dotknąć. Przy jego spodniach wisiał mój medalion, chciałam go zabrać i uciec, ale to pogorszyło moją sytuację i zostałam złapana.
- Jesteś za mała, nie rozumiesz, księżniczko, ale muszę skończyć moje dzieło. Nie mam czasu na zabawę z tobą.- ten głos jest mi znajomy… to nie może być prawda.
- Jin?-jego twarz nie pokazywała żadnych emocji tak jakby, myślał, że wiem kim, jest.- cze…czemu to robisz?
- To dla twojego dobra.- Czarownik spojrzał się na moją rękę, w której trzymałam eliksir- skąd to masz?!- Jin chciał mi wyrwać eliksir z ręki, w pewnym momencie puściłam buteleczkę, cały eliksir wylał się na czarownika. Zdążyłam zabrać mu mój medalion i uciec z wierzy.
- Kocie! Kocie!- powiedział, że zawsze będę mogła go zawołać jak, będę potrzebować pomocy. Po chwili kot był już obok mnie.
- Wołałaś mnie?- spytał.
- Co się stanie z czarownikiem jak, wyleje na niego eliksir- on jest moim bratem nie, chce go zabić.
- Powstanie niebieski dym, wiem, że może to wyglądać strasznie, ale nic poważnego mu się nie stanie. Jutro będzie nasz stary, dobry Jin.
Nagle zaczęła mnie strasznie bolec głowa, świat, w którym byłam, znikną i nastała ciemność.
CZYTASZ
Księżniczka || BTS
FanfictionKażdy z nas poszukuje miejsca, gdzie będzie bezpieczny, każdy z nas poszukuje ludzi, którym będzie mógł ufać. Czy droga do szczęścia jest tak prosta, jak nam się wydaje?