*Marek
Wszystko zaczęło się, od czerwcowej lekcji języka polskiego, który na szczęście był ostatnią lekcją na ten dzień.
Jak zwykle, nudziłem się, dlatego zdecydowałem się użyć telefonu mimo zakazu spisanego w regulaminie szkoły.
Chore zasady, przecież większość uczniów i tak ich w życiu na oczy nie widziała np. taki ja.
Włączyłem internet, przez co na pasku powiadomień momentalnie zaczęły wyskakiwać różnorodne wiadomości- standard.
Całe szczęście, miałem wyłączony dźwięk w smartphonie inaczej nauczycielka od razu by mi zabrała urządzenie.
Wziąłem się za przeglądanie, wciąż przychodzących, powiadomień.
Ja pierdziele, ile jeszcze ich będzie?
Nieco podirytowany zacząłem przesuwać palcem w lewo wszelkie komunikaty patrząc tylko na ich nagłówki.
Wtem, przed oczami mi przemknęła wieść z Instagrama.
Niestety, odruchowo zamiast w nią wejść, usunąłem ją z paska. Mądry ja.
Dokończyłem przeglądanie reszty powiadomień i natychmiast pognałem na wyżej wspomnianą aplikację, by się upewnić czy nie miałem zwid.
Właśnie wtedy odebrało mi mowę.
Nie potrafiłem uwierzyć własnym oczom.
Człowiek, którego śledziłem na asku od praktycznie jego początku, chce mnie zaobserwować? Wtf?Miałem mętlik w głowie, przecież to niemożliwe, nierealne.
Postanowiłem się uszczypnąć, by sprawdzić czy czasem nie śnię.
Dopiero po tym uświadomiłem sobie, że to jednak nie sen - to rzeczywistość!
Oczywiście, zaakceptowałem tą prośbę, co innego mógł bym zrobić.
- Marku, przeczytaj proszę co zdążyłeś napisać - wyrwał mnie z zamyśleń głos nauczycielki.
Natychmiast schowałem telefon do kieszeni, nawet nie wyłączając wyświetlacza.
Spojrzałem zmieszanym wzrokiem na kolegę, z którym zwykłem siadać na polskim.
- Tą rozprawkę - szepnął widząc, że totalnie nie pojmuję co się dookoła dzieje.
- Już Pani profesor - rzekłem z zakłopotaniem.
"To się wkopałem, znowu będę miał przerąbane" - przeszło mi przez głowę.
W sali nastała kilkusekundowa cisza, a nauczycielka cały czas tym swoim diabelskim spojrzeniem patrzyła w moim kierunku.
Czułem jak powoli zaczyna oblewać mnie zimny pot, a stres wywołany nagłą prośbą o odczytanie rozprawki zaczął odbierać mi zdrowy rozsądek.Nagle, profesorce zadzwonił telefon.
- Zaraz wracam - powiedziała wychodząc z urządzeniem z sali.
Odetchnąłem z ulgą wiedząc, że nauczycielka szybko nie wróci i lekcja prawdopodobnie zdąży się skończyć.
- Ty to jednak masz szczęście Kruszel - skomentował mój kolega z ławki.
Nie myliłem się.
Dzwonek zadzwonił w ciągu zaledwie trzech minut od wyjścia kobiety.
Cała klasa niemal pędem wybiegła z klasy, a raczej ze szkoły.
Na szczęście, było już prawie lato i nie trzeba było zmieniać obuwia. Włożyłem okulary przeciwsłoneczne, a następnie ruszyłem w kierunku domu, do którego miałem, tak na oko, 20 minut.
Wyjąłem z kieszeni telefon oraz słuchawki, które znowu były zaplątane.
- Mareczku, kiedy ty się nauczysz - powiedziałem do siebie zrezygnowanym głosem rozplątując słuchawki.
Wreszcie po przejściu połowy drogi, podpiąłem do urządzenia swoje czarne JBL-ki i zacząłem rozkoszować się muzyką.
Nie wiem dlaczego, uwielbiałem słuchać muzyki.
Była moim ukojeniem, azylem po dniu spędzonym w szkole.
Całe szczęście jeszcze tydzień do końca roku szkolnego i wakacje.Znajdując się już w domu, niemal natychmiastowo wpadłem do łazienki.
Niby lubię lato, jednak nienawidzę jak przez upały ubrania przyklejają się do skóry, fuj.
Po sprawnym prysznicu, zmęczony padłem na swoje łóżko.
Wziąłem do ręki telefon, który po włączeniu wskazywał godzinę 14.10.
- Trzy godziny zanim tamci wrócą - rzekłem do siebie, na myśl że zbliża się godzina powrotu moich opiekunów prawnych.
Rodzicami ich nie mogłem nazwać, nie miałem z nimi praktycznie żadnej więzi.
Całe dnie, nawet te wolne, woleli pracować niż zamienić chociaż kilka słów ze mną. Z jednej strony rozumiałem ich zapał do pracy - utrzymać ogromną firmę to nie lada wyzwanie, jednak w sercu żywiłem do nich urazę, że robota jest ważniejsza od ich własnego syna.
Cóż, trudno się mówi.Zacząłem przeglądać swoje social media, już nie wiem który raz dzisiaj.
Wtedy, moją uwagę przykuło powiadomienie z jednej z aplikacji.
A brzmiało ono:
xlukaswawrzyniak wysłał Ci wiadomość.
Zaniemówiłem. Nie wierzyłem ponownie własnym oczom.
Mój idol sam do mnie napisał.
Jeśli to jest sen, nie mam zamiaru się z niego kiedykolwiek budzić.______________________________________
Dość długo zwlekałam z napisaniem książki o KxK, jednak po ostatnim weekendzie stwierdziłam, że muszę przynajmniej spróbować haha.
Dajcie znać jak prolog,
ale znając siebie tragicznie xDSelamlar <3
CZYTASZ
Z innej perspektywy [KxK]
FanfictionPewnego dnia w szkole Marek dostaje powiadomienie na aplikację, od byłego ask'owego fejma z zapytaniem, czy nie zechcał by spędzić u niego wakacji. W przypływie emocji i braku jakichkolwiek relacji z rodzicami, chłopak się zgadza. Czy jedna wiadomoś...