32. Historia z życia wyjęta

583 36 31
                                    

(Sporo osób mi pisało na pv, że szkoda że tamto to był tylko sen więc lecę edytować tamten rozdział i spróbuję coś pokombinować XD.)

~To wszystko działo się na tyle szybko, że gdy pojąłem co się dzieje, było za późno na odwrót~

*Łukasz

Masz kluczyk do drzwi, zamknij się od środka– powiedziałem, a następnie podałem mu narzędzie, którym przed chwilą otworzyłem drzwi. – Muszę zobaczyć co z Dawidem i Michałem.

- Ledwo uszliśmy z życiem, a ty chcesz stąd wyjść? Jesteś chory czy jak? - zapytał, jakby totalnie nie rozumiał mojej decyzji.

Obiecuję, wrócę cały i zdrowy – oznajmiłem lekko się uśmiechając.

Proszę, zostań tu, nie chce znowu umierać ze strachu, że Cię więcej nie zobaczę – oznajmił młodszy niemalże łkając.

Przysięgam, nie stracisz mnie, tylko zamknij drzwi na klucz jak wyjdę – mówiąc to, złożyłem króciutki pocałunek na czole chłopaka i szybko opuściłem pomieszczenie.

Na korytarzach, jak można się domyśleć nie było żadnej żywej duszy poza mną. Jakbym nie wiedział co się chwilę temu stało, powiedziałbym że to idealne miejsce na jakiś urbex.

Rozejrzałem się dookoła, naprawdę niewiele rzeczy pozostało nietkniętych. Nawet szyby w oknach były potłuczone, przez co musiałem uważać na odłamki szkła, jednak nie to było najgorsze.
Najgorszy był widok tych, którzy nie uciekli w porę...

Cicho westchnąłem i przymknąłem oczy, jakby miało mi to pomóc.
Nie pomogło, obraz martwych oraz Bogu ducha winnych ludzi utkwił mi w pamięci na dobre, a zapach krwi był jedyną wonią jaką czułem.

Wpierw spłynęła jedna łza, za nią kilka następnych.
Musiałbym być tyranem, jeśli obok ludzkiej tragedii po prostu bym przeszedł i nijak nie zareagował.
Nie ważne w którą stronę pójdę, widok wraz z zapachem i tak się nie zmienią.

– Łukasz?!– usłyszałem nagle za sobą znajomy głos.
Aż zbyt dobrze znajomy głos, który spowodował, że od razu musiałem doprowadzić się do porządku.

– Powiesz mi chociaż ty co tu i piętro niżej się działo?– stanęła przede mną cała zziajana kobieta. – Gdzie jest Marek, czemu tu jesteś sam?

Odwróciłem się przodem do niej, a następnie spojrzałem na nią na wpół szklanymi oczami. Chciałem jej powiedzieć wszystko od początku do końca, ale nie mogłem z siebie wydusić ani jednego słowa, po prostu nie.

– Proszę Cię, powiedz chociaż jedno słowo, Łukasz...– zaczęła błagać mnie kobieta.

Nie wiecie jak bardzo chciałem jej o wszystkim opowiedzieć, jak to było od początku do końca...

– Marek jest w bezpiecznym miejscu, spokojnie...– wydusiłem w końcu z siebie i natychmiast wbiłem wzrok w podłogę.

– Czemu nie jesteś z nim? Co tu się do jasnej cholery stało?– wciąż zadawała pytania kobieta stojąca centralnie przede mną.

Oczy ponownie mi się zaszkliły, nie na co dzień mówi się o takich rzeczach, jak ja mam jej to powiedzieć? No więc nagle wbili tu zamaskowani ludzie z bronią i zaczęli strzelać do kogo popadnie?

– Na początku było słychać strzały z piętra niżej... Potem wszyscy tutaj zaczęli panikować, ja z Markiem się schowaliśmy i tyle wiem... – podczas gdy to mówiłem uroniłem niejedną łzę, przecież to było straszne.

Z innej perspektywy [KxK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz