16. Ćpałeś coś?

1.7K 143 174
                                    

* Marek

Następnego dnia, najdelikatniej jak umiałem obchodziłem się z nowymi rzeczami.
Nawet iPhona trzymałem przez chusteczkę do czyszczenia okularów, po prostu wolałem dmuchać na zimne.
- Mogę wejść? - usłyszałem głos Łukasza zza zamkniętych drzwi.
- Jasne, proszę - rzekłem przykrywając się lekko kołdrą.

Po chwili, rozpromieniony Łukasz wszedł do mojego pokoju.
Był dziś zaskakująco pozytywnie nastawiony do dnia? Nie wiem jak inaczej nazwać człowieka od którego bije taki entuzjazm.
- Przed Nami długi dzień, radziłbym naładować na fulla telefon i zjeść porządane śniadanie - powiedział z bananem na twarzy.
- Można wiedzieć co kombinujesz? - spytałem.
- Tym razem nie będziesz się musiał obawiać o swoje życie, maleńki - mówiąc to roztrzepał mi włosy na głowie i głupio się uśmiechnął.
- Nie wkurzaj mnie, tylko gadaj co chcesz zrobić - odparłem krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Przystankiem numer jeden będzie galeria handlowa - rzekł tajemniczym głosem. - Potem jedziemy do Gorzowa Wielkopolskiego, a pod wieczór razem z kolegą mamy przygotowaną niespodziankę.
- Po jaką cholerę do Gorzowa? - zapytałem podirytowany.
- Tylko na jeden dzień i jedną noc, więc nie musisz brać ciuchów, śniadanie wraz ze mną czeka na dole - powiedział i wyszedł z pokoju.
Że co kurwa?

Szybko się przebrałem, po czym podłączyłem telefon do ładowarki, położyłem obok niego w widocznym miejscu potrzebne mi do zabrania rzeczy i zszedłem na dół.
Na dolnym piętrze pierwsze co rzuciło mi się w oczy to przygotowane przez Łukasza śniadanie.
- Tak biednie, ale nie mam umiejętności kucharskich haha - parsknął starszy.
- Ty masz dzisiaj za dobry humor, nie masz znowu gorączki? - spytałem.
Miał w sobie dzisiaj o wiele za dużo życia jak na siebie. Gdy tylko ja usiadłem do stołu, on od niego wstał i zaczął zmywać energicznie naczynia.
WTF?

- Typie, z tobą wszytko okey? - spytałem ponownie.
- Jasne kruszynko, ogarniaj się nieco szybciej, plis - powiedział.
On się czegoś nawciągał?
Ej, zaczynam się bać, to już nie jest śmieszne.
Czym prędzej zjadłem śniadanie, a następnie udałem się na górę.
Schowałem do kieszeni wcześniej naszykowane rzeczy, po czym wziąłem do ręki nowe okulary od Łukasza i ponownie byłem na dole.
- Ruchy, ruchy dzieciaku! - krzyknął czekając na mnie w drzwiach.
- Jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy, zwolnij tępo - odpowiedziałem ubierając buty.

Zgodnie z tym co wcześniej mi mówił, pierwszym przystankiem na naszej trasie była galeria handlowa.
Zdążyłem ledwo zamknąć drzwi, a ten już zamknął samochód.
- Marek, żwawiej proszę Cię - poprosił idąc tyłem w kierunku wejścia, a przodem do mnie.
- Nawciągałeś się czegoś? - zapytałem przewracając oczami.
- A żebyś wiedział! - usłyszałem odpowiedź z jego strony.
Niech mu będzie.
Przyśpieszyłem kroku, przez co na twarz bruneta ponownie wkradł się uśmiech. Eh, lubiłem jak tak się uśmiecha.
Wyjechaliśmy po ruchomych schodach na górę, a właściwie na drugie piętro galerii.

- Załatwimy Ci etui do nowego sprzętu - oznajmił starszy. - A raczej, tylko je odbierzemy.
Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem, lecz nie otrzymałem żadnej odpowiedzi.
Jakiś dziwny wydawał się dzisiaj, może serio się czegoś naćpał.
Weszliśmy do [ɳเε ƶαρłαcเℓเ ƶα ɾεҡℓαɱę, ωเęc σɓεʝ∂ƶเε รเę ɓεƶ ɳαƶωყ] gdzie aż się roiło od ludzi.
- Ty, nie boisz się, że ktoś Cię rozpozna? - spytałem obserwując kolejki ludzi.
- Walić to, najwyżej będą musieli szybciej oddać zamówienie, bo będziemy musieli spieprzać - rzekł wesoło.
Co jest z nim nie tak?

Z innej perspektywy [KxK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz