* Marek
Następnego dnia, najdelikatniej jak umiałem obchodziłem się z nowymi rzeczami.
Nawet iPhona trzymałem przez chusteczkę do czyszczenia okularów, po prostu wolałem dmuchać na zimne.
- Mogę wejść? - usłyszałem głos Łukasza zza zamkniętych drzwi.
- Jasne, proszę - rzekłem przykrywając się lekko kołdrą.Po chwili, rozpromieniony Łukasz wszedł do mojego pokoju.
Był dziś zaskakująco pozytywnie nastawiony do dnia? Nie wiem jak inaczej nazwać człowieka od którego bije taki entuzjazm.
- Przed Nami długi dzień, radziłbym naładować na fulla telefon i zjeść porządane śniadanie - powiedział z bananem na twarzy.
- Można wiedzieć co kombinujesz? - spytałem.
- Tym razem nie będziesz się musiał obawiać o swoje życie, maleńki - mówiąc to roztrzepał mi włosy na głowie i głupio się uśmiechnął.
- Nie wkurzaj mnie, tylko gadaj co chcesz zrobić - odparłem krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Przystankiem numer jeden będzie galeria handlowa - rzekł tajemniczym głosem. - Potem jedziemy do Gorzowa Wielkopolskiego, a pod wieczór razem z kolegą mamy przygotowaną niespodziankę.
- Po jaką cholerę do Gorzowa? - zapytałem podirytowany.
- Tylko na jeden dzień i jedną noc, więc nie musisz brać ciuchów, śniadanie wraz ze mną czeka na dole - powiedział i wyszedł z pokoju.
Że co kurwa?Szybko się przebrałem, po czym podłączyłem telefon do ładowarki, położyłem obok niego w widocznym miejscu potrzebne mi do zabrania rzeczy i zszedłem na dół.
Na dolnym piętrze pierwsze co rzuciło mi się w oczy to przygotowane przez Łukasza śniadanie.
- Tak biednie, ale nie mam umiejętności kucharskich haha - parsknął starszy.
- Ty masz dzisiaj za dobry humor, nie masz znowu gorączki? - spytałem.
Miał w sobie dzisiaj o wiele za dużo życia jak na siebie. Gdy tylko ja usiadłem do stołu, on od niego wstał i zaczął zmywać energicznie naczynia.
WTF?- Typie, z tobą wszytko okey? - spytałem ponownie.
- Jasne kruszynko, ogarniaj się nieco szybciej, plis - powiedział.
On się czegoś nawciągał?
Ej, zaczynam się bać, to już nie jest śmieszne.
Czym prędzej zjadłem śniadanie, a następnie udałem się na górę.
Schowałem do kieszeni wcześniej naszykowane rzeczy, po czym wziąłem do ręki nowe okulary od Łukasza i ponownie byłem na dole.
- Ruchy, ruchy dzieciaku! - krzyknął czekając na mnie w drzwiach.
- Jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy, zwolnij tępo - odpowiedziałem ubierając buty.Zgodnie z tym co wcześniej mi mówił, pierwszym przystankiem na naszej trasie była galeria handlowa.
Zdążyłem ledwo zamknąć drzwi, a ten już zamknął samochód.
- Marek, żwawiej proszę Cię - poprosił idąc tyłem w kierunku wejścia, a przodem do mnie.
- Nawciągałeś się czegoś? - zapytałem przewracając oczami.
- A żebyś wiedział! - usłyszałem odpowiedź z jego strony.
Niech mu będzie.
Przyśpieszyłem kroku, przez co na twarz bruneta ponownie wkradł się uśmiech. Eh, lubiłem jak tak się uśmiecha.
Wyjechaliśmy po ruchomych schodach na górę, a właściwie na drugie piętro galerii.- Załatwimy Ci etui do nowego sprzętu - oznajmił starszy. - A raczej, tylko je odbierzemy.
Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem, lecz nie otrzymałem żadnej odpowiedzi.
Jakiś dziwny wydawał się dzisiaj, może serio się czegoś naćpał.
Weszliśmy do [ɳเε ƶαρłαcเℓเ ƶα ɾεҡℓαɱę, ωเęc σɓεʝ∂ƶเε รเę ɓεƶ ɳαƶωყ] gdzie aż się roiło od ludzi.
- Ty, nie boisz się, że ktoś Cię rozpozna? - spytałem obserwując kolejki ludzi.
- Walić to, najwyżej będą musieli szybciej oddać zamówienie, bo będziemy musieli spieprzać - rzekł wesoło.
Co jest z nim nie tak?
CZYTASZ
Z innej perspektywy [KxK]
FanfictionPewnego dnia w szkole Marek dostaje powiadomienie na aplikację, od byłego ask'owego fejma z zapytaniem, czy nie zechcał by spędzić u niego wakacji. W przypływie emocji i braku jakichkolwiek relacji z rodzicami, chłopak się zgadza. Czy jedna wiadomoś...