Rozdział dwudziesty drugi; Nie oszukasz więzów krwi.

28.7K 998 682
                                    


Co prawda w rozdziale nie ma wspomnianej żadnej piosenki, ale przewodnią do niego zdecydowanie jest Family Line od Conan Gray 🫶🏻

Co prawda w rozdziale nie ma wspomnianej  żadnej piosenki, ale przewodnią do niego zdecydowanie jest Family Line od  Conan Gray 🫶🏻

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

  — Możemy porozmawiać? — głos ojca rozbrzmiał za moimi plecami odbijając się od ścian kuchni.

Niepewnie zerknęłam na niego przez ramię.
Przeszedł do kuchennej wyspy i usiadł na krześle opierając łokcie o blat.

— O czym? — zapytałam.

— O Twojej kłótni z matką.

Zacisnęłam usta w wąską linię odkładając ostatni talerz ze zmywarki do szafki.

— Nie ma o czym — mruknęłam obracając się do niego przodem — Usłyszałam od niej wszystko.

Ojciec wrócił z San Diego wczoraj późnym wieczorem. Nie sądziłam, że już zdąży dowiedzieć się o naszej kłótni a co więcej wpaść na pomysł rozmowy na jej temat.
Nigdy nie mieszał się między mnie a matkę, a jak już to robił zdecydowanie części stawał po jej stronie.

— Nie możesz się tak zachowywać. Przecież wiesz, że mama chce twojego dobra — starał się by jego głos brzmi łagodnie.

Wątpiłam, żeby matka powiedział mu o tym, że moje wyjście z imprezy miało związek z zachowaniem Jasona.
Ale nie to mnie zdenerwowało, a to, że nawet nie zapytał o moją wersje wydarzeń. Z góry założył, że postąpiłam jak rozkapryszona dziewucha tak jak opisała mu to matka.
A ona miała dziwną tendencję do traktowania moich niezrozumianych przez nią zachowań jak ataków na jej osobę.

— Nie wychodzi jej okazywanie tego – odparłam cały zachowując spokój.

Nie chciałam w to mieszać ojca, mimo że zabolało mnie jego podejście.
Nadal myślałam o babci i o tym jak jej choroba go dotknęła.

— To twoja matka i masz ją szanować — zbył moje słowa — Wszystko co robi ma na celu zapewnienia Tobie i twojej siostrze dobrej przyszłości.

Zacisnęłam dłonie na krawędzi blatu tak mocno, aż pobielały mi knykcie, ale nie poczułam bólu, gdyż moje ciało przeszło w stan odrętwienia.
To co powiedział było takim typowym usprawiedliwieniem.

— A ty? — prychnęłam nie odrywając wzroku od jego ciemnych tęczówek — Co ty robisz w tym kierunku po za spędzaniem większości czasu poza domem.

Ojciec przybrał surową miną. Zaskoczyło go to. Nigdy nie zwracałam się do niego takim tonem.

— Dbam o to żebyś miała czym zarządzać w przyszłości — odparł kładąc nacisk na słowo "miała". Powiedział to w taki sposób, jakby to był mój pomysł — Nigdy nie miałaś z tym problemu więc czemu od dłuższego zachowujesz się jakbyśmy ci coś narzucili? To jakiś chwilowy kaprys?

Dark ParadiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz