Rozdział dwudziesty pierwszy; Powiedz to jeszcze raz.

28.9K 967 689
                                    

  To dość zabawne, jak wydaje nam się, że wiemy co byśmy zrobili w danej sytuacji w życiu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

  To dość zabawne, jak wydaje nam się, że wiemy co byśmy zrobili w danej sytuacji w życiu. Myślimy, że uda nam się zachować zdrowy rozsądek w trudnych sytuacjach, ale to się nie zdarza często.
Życiem kierują spontaniczne decyzje, podejmowane pod wpływem emocji, strachu i adrenaliny.
Zdałam sobie doskonale z tego sprawę, gdy siedziałam na tylnej kanapie taksówki z nadal łomoczącym sercem w piersi i wzrokiem utkwionym w szybie.

Nie mogłam przewidzieć tego, jak powinnam się zachować w danej sytuacji, nikt nie mógł mi tego powiedzieć więc posłuchałam tego głosu w mojej głowie, za którym na pewno nie przemawiał rozsądek.
To było coś innego. Głos, którego jeszcze nie słyszałam, a raczej nie przywykłam słuchać.

  Spuściłam głowę, by zerknąć na telefon, który zaciskałam w dłoni. Kosmyk włosów musnął moje wargi i przykleił się do kącika ust.  Uniosłam dłoń i odgarnęłam go na bok czując coś ciepłego a, kiedy odsunęłam palce ujrzałam na nich niewielkie ślady krwi. Jego krwi.
  Wzdrygnęła się na ślepo ścierając wierzchem dłoni czerwoną ciecz z ust. Starałam się zignorować przeszywający moje ciało ból, złość i nie moc. 
   Chciałam się od tego uwolnić.

Stałam się tą postacią w filmach i książkach, na którą spadła plaga nieszczęść i każdy chciał jej krzywdy. Zabawne. Żałosne. Bez sensu. Nie pisałam się na taki scenariusz i nie zamierzałam go akceptować.
Jason Donovan posunął się za daleko, ale nie mogłam pozwolić by to mnie złamało.
Niczym mantrę powtarzałam sobie, że to co odczuwałam było chwilowe i zaraz minie. Nic mi nie było. Złe rzeczy się zdarzają nie tylko mnie. Przecież nie było tak, że świat się na mnie uwziął bez powodu.
To było by bez sensu.

— Jesteśmy — głos kierowcy rozniósł się po wnętrzu auta.

Zamrugałam unosząc wzrok. Wyciągnęłam z torebki banknot dwudziestodolarowy i wręczyłam go mężczyźnie. Podziękował i życzył mi spokojnej nocy.
Miałam ogromną nadzieję, że właśnie taka będzie.

Stanęłam na chodniku owijając się ramionami, bo mocniejszy powiew wiatru sprawił, że przeszedł mnie dreszcz.
Wiedziałam, że powinnam była zostać na tej imprezie, powinnam była znaleźć matkę powiedzieć jej co się stało i zadbać o to, żeby Jason Donovan odpowiedział za swoje czyny. Powinnam była to zrobić, ale nie znalazłam w sobie wystarczająco dużo siły.
To było bez sensu. To nie ja powinnam się czuć odpowiedzialna za to co się stało i nie ja powinnam czuć się źle w jaki sposób zamierzałam sobie z tym poradzić.

Pieprzyć to. Pieprzyć wszystkim i wszystko co sprawiło, że chociaż przez chwilę pomyślałam, że zrobiłam coś złego. Pieprzyć to jak powinnam postąpić. Nikt nie miał prawa ode mnie teraz czegokolwiek oczekiwać.
Otarłam policzki odgarniając włosy z twarzy.

— Scarlett? — poderwałam głowę na dźwięk znajomego głosu.

Głos nie należał do Ethan'a mimo że stałam przed jego domem.
Zmrużyłam lekko oczy oślepiona światłem pobliskiej lampy.

Dark ParadiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz