Rozdział osiemnasty; Czyli to prawda, że kobiety lubią dupków?

34.4K 1.1K 1.3K
                                    

  Kiedyś usłyszałam, że ­nie kiedy nie war­to roz­tkli­wiać się nad niektórymi sprawami i le­piej od­puścić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

  Kiedyś usłyszałam, że ­nie kiedy nie war­to roz­tkli­wiać się nad niektórymi sprawami i le­piej od­puścić. Przyjąć je ta­kimi ja­kimi są po prostu.
Coraz częściej zaczynałam rozumieć sens tych słów. Były idealnym określeniem rzeczy, które spotykały mnie, odkąd poznałam Ethan'a. Coś się po prostu działo, a ja nawet nie wiedziałam, po co i dlaczego.
To było męczące.

Męczyły mnie emocje i dziwne bicie serca czy ścisk w żołądku, który przywodził na myśl symptom jakiejś choroby.
Może właśnie to mi było. Może w moim ciele czy umyśle rozwijała się jakaś tajemnicza choroba, której objawy uaktywniły się, gdy tylko skrzyżowałam spojrzenie z ciemnymi tęczówkami chłopaka tamtego listopadowego wieczoru w spowitym mrokiem pokoju.

Nigdy nie wierzyłam w coś takiego jak przeznaczenie czy zrządzenie losu. Byłam przekonana, że sami podejmowaliśmy decyzje i byliśmy odpowiedzialni za kierunek jakie obierało nasze życie. Cóż. Moja teoria zaczęła nieco się obalać. Bo przecież ja nigdy nie planowałam spotkań z Ethan'em.
Żadnego z nich.

I mimo że przecież to zakończyłam, kazałam mu trzymać się ode mnie z daleka czułam, że to nie koniec.
W końcu przecież nie zniknął jak za skinieniem magicznej różdżki. Wciąż był blisko.
Zbyt blisko, żeby o nim całkowicie zapomnieć.

— Jak mi się dziś nie chce iść do pracy —jęknęła Layla opierając się zmarnowana o ścianę przy klasie.

— Nie miałaś mieć wolnego? — spojrzałam na nią przypominając sobie, że ostatnio mówiła coś o zamianach w grafiku.

— Miałam – skinęła głową odgarniając rudy kosmyk z czoła — Ale Alexis skręciła kostkę i muszę ją zastąpić.

Layla od roku pracowała w jednym z pubów przy Chinatown. Właścicielem lokalu był dobry znajomy jej ojca przez co przymknął oko na wiek dziewczyny i pozwolił jej pracować za barem.
Pamiętam, jak kiedyś zaproponowała mi, żebym do niej dołączyła, a ja szczerze tego chciałam. Jednak, gdy tylko moja rodzicielka usłyszała o tym pomyśle wybiła mi go z głowy.
Zafundowała mi wtedy długi wykład, na temu naszego status społecznego i tego, że nie muszę pracować w jakimś obskurnym barze dla chwilowego kaprysu.

— Spencer nie da sobie rady? — zapytałam wspominając syna właściciela, który pracował za barem.

— Jest piątek, a w taki dzień ludzie umierają przy niedoborze barmanów — rzuciła wygładzając dłonią włosy — Chcesz może wpaść pod wieczór?

— Nie mogę — pokręciłam głową — Wychodzę dziś z David'em.

— Randka? — ściągnęła brwi.

— Koleżeńskie spotkanie — sprostowałam.

— Nie wiem czy naprawdę tego nie widzisz czy nie chcesz widzieć, że mu się podobasz — spojrzała na mnie wymownie.

Dark ParadiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz