Rozdział dwudziesty siódmy; Wracaj do domu.

23.7K 988 1.2K
                                    

Przepraszam za możliwe błędy!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Przepraszam za możliwe błędy!

    Słyszałam, że kłamstwo powtarzane wiele razy staję się prawdą. Nie miałam pojęcia, kto wpadł na taki pomysł, ale wiedziałam, że nie do końca zgadzałam się z tą teorią. Prawdy nie da się zastąpić niczym, jest jak odpowiedzieć na egzaminie złożonym z zamkniętych pytań jednokrotnego wyboru. Jest tylko jedna możliwość. A więc kłamstwo nie może stać się prawdą, nawet jeśli uparcie będziemy je powtarzać; może jedynie sprawić, że stanie się od niej atrakcyjniejsze, łatwiejsze do zrozumienia.

    Właśnie tak stało się z kłamstwem, które powtarzałam rodzicom, gdy tylko stanęłam przed nimi w Richmond po trzech dniach spędzonych w Filadelfii. Do samego końca nie sądziłam, że przyjdzie mi to tak łatwo. Przez ostatnie dni całkowicie poddałam się emocją i mimo że byłam tego świadoma, to wcale mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie czułam się lepiej niż kiedykolwiek przedtem. 

   — Zabrałyście wszystko? — rodzicielka spojrzała na mnie i Naomi przez ramię z fotela pasażera.

  Razem z siostrą skinęłam jednocześnie głową.

     Ojciec kończył pakować nasze walizki do bagażnika, a mama zajęła się ustawianiem nawigacji. Czekała nas sześciogodzinna podróż do Nowego Joru. Oparłam głowę o zagłówek i sięgnęłam po telefon. Przez ostatnie cztery dni miałam dziwny problem z zasięgiem i można by powiedzieć, że byłam wręcz odcięta od świata w tym oddalonym zaledwie o dwadzieścia minut od Richmond Innsbrook w hrabstwie Henrico.

— Co ty taka zadowolona ostatnio? — cichy głos Naomi rozbrzmiał tuż przy moim boku.

  Przekręciłam głowę, zrównując spojrzenie z tęczówkami siostry.

— Ostatnio? — ściągnęłam brwi.

— Odkąd wróciłaś z Bostonu — wyjaśniła.

— Po prostu spędziłam tam miło te kilka dni — posłałam jej przekonujący uśmiech.

— Miło zwiedzałaś Harvard?  — zapytała, nie kryjąc podejrzliwości.

  Westchnęłam, prostując się na miejscu i zerknęłam na siedzącą przed nami matkę, była zajęta stukaniem czegoś na ekranie telefonu, jednak wiedziałam, że słuchała naszej rozmowy.

  — Otóż to — skinęłam głową — A teraz możemy już jechać, bo chcę w końcu złapać zasięg — zwróciłam się do taty, który chwilę temu zajął miejsce za kierownicą.

Wlepiłam ponownie wzrok w ekran telefonu. Nie czekałam na żadną wiadomość, jednak chyba podświadomie liczyłam, że Ethan odezwie się do mnie w ciągu tych kilku dni.
  Czas spędzony z nim w Filadelfii przeleciał mi tak błyskawicznie, jak piasek między palcami. Spędziliśmy te trzy dni na błahych rozmowach, które sprawiały, że zapominałam o wszystkim, co spędzało mi sen z powiek.

Dark ParadiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz