TO ONA, TO JEDNAK NETTIE!

1.4K 106 62
                                    

Wskoczył przez okno, ledwo lądując. Zachwiał się, ale dzielnie utrzymał się na nogach.

-Turururuuu... Tudududududuuuuu...- Marinette nuciła coś ,,dzikiego", czekając na Chata. Obawiała się tego, ale stres ją opuścił, kiedy tylko na niego spojrzała.

-Kocie!- Wtuliła się w niego, następnie odsunęła i odetchnęła.

-Miałaś mi coś do powiedzenia, i naprawdę nie mogłem się doczekać, aż cię spotkam! Tydzień bez ciebie, to udręka.

Jeśli nadal z tobą przebywam, ale w trochę innej postaci, to już nie., pomyślał w tamtej chwili Chat.

-Chat. Możesz mnie znieeenawidzić, ale raz się żyje. Serio, to nie tak, że mam wywalone na twoją reakcje, reaguje na to, że niby się tym nie martwię. Do rzeczy.

Przełknęła gile w gardle.

-Zdradziłam cię.

On udawał zdziwiona go, ale zaraz przytulił ją.

-Adrien mi wszystko powiedział, a ufam mu. Nie odbieraj tego jako zdradę, jako zwykły przypadek.

-A-ale ja...

-Mariś, kocham cię, więc uwierzyłbym ci, jeśli powiedziałabyś mi, że nie było to specjalnie.

Uśmiechnęła się szeroko i już miała go wypytywać, ale ten oznajmił, że musi lecieć. Pożegnali się, niestety, ona tak szybko się go nie pozbędzie.

Chat: Heejj! Ciumciok, słuchaj ty mnie

Glizda: Zamknij się, bo zaraz to ja ci spiorę ryj.

Chat: Widzę, że na Chacie robisz się agresywnaa, lubię takiee!

Glizda: SPRÓBUJ TU PRZYJŚĆ, A POŻAŁUJESZ.

Chat: Zanim to zrobię, posłuchaj. Nie mam ostatnio jakoś kontaktu z Biedronką, mogłabyś podać mi jej konto?

-Cholera.

Marinette z prędkością światła stworzyła nowe konto. No cóż, ma się te umiejętności.

Glizda: Jasne, już ci daje. LadyPurrrinces :))

Chat: Haaa! Moja fanka!

-Co za...

Chat: Dziękiiii

LadyPurrrinces

Informacje: Założyła konto dwie minuty temu.

Opis: Brak.

W związku: Tak.

Dwie minuty... Tak jakby Marinette... Nie, to przecież...

Chat już był tak blisko prawdy, że Plagg był zażenowany jego zaprzeczaniem.

-Czy naprawdę musimy to tak przeciągać? Czy ty naprawdę tego nie rozumiesz?- Adrien nigdy nie wiedział, że Plagg zna tożsamość Biedronki - To oznaczało, że nie przejmował się jego odcinkami.

Chat: Witaj, My Lady!

LadyPurrrinces: Czarny kocie? Marinette wspominała mi, że napiszesz do mnie.

Chat: Tak, to ja, kropeczko!

Chat: Czy mógłbym zadać ci parę pytań?

LadyPurrrinces: Owszeem, ale nie chce, żebyś znowu mnie podrywał, użyje swojego joja i ostro pożałujesz!

Chat: Przecież kocham Nettie!

LadyPurrinces: Jak?

Chat: No Nettie :3

LadyPurrinces: Widzę, że wyczerpałeś pomysły na przezwiska?

Chat: Ojj tam, ojj tam! W każdym razie, słuchaj, mogę te pytania zadać?

LadyPurrinces: A mam inny wybór?

Chat: Nie! :D

LadyPurrinces: Więc proszę bardzo. Co chcesz wiedzieć?

Chat: Jaka jesteś... Poza maską?

Marinette z lekka zamurowało. Co tego pieprzniętego badyla naszło, żeby robić z nią jakieś wywiady?

Chat: Nie martw się, spokojnie. Chyba mi ufasz? Prawda...?

LadyPurrinces: Owszem... No więc... Do niedawna byłam nieśmiałą, niezdarną dziewczyna, potykającą  się o własne nogi, zakochaną w uroczym blondynie. Jednak kiedy poznałam pewnego chłopaka, w którym się zadurzyłam, zaczęłam zachowywać się tak jak podczas bycia w posiadaniu maski. Dzięki niemu stałam się odważniejsza. Lepsza.

Chat: O boże

Chat: Co za szczęściarz.

Odsunął się od biurka, wirując chwilowo na fotelu. Nie mógł w to uwierzyć. Marinette była jego słodką Biedronka, a jego kropeczka była słodką Marinette. I teraz był stuprocentowo pewny. I szczęśliwy!

-Dzieciaku, ile zajęło ci ogarnięcia tego jakże trudnego zadania? Wystarczyło zrestartować swój pusty łeb. Takie trudne, że zajęło ci co najmniej dwa lata.- małe zwierzątko znów zaczęło nabijać się ze swojego właściciela, który zaczął myśleć. Nagle.

-Och, zamknij się już! Idziemy świętować!

-Jak? Jesteś tak zajęty, że wrócisz do swojej Biedronki dopiero wieczorem, zapomniałeś?

-Choleraa... Ale powiem, że jednak nic nie miałem do roboty... Poza tym, nie mogę się doczekać, kiedy powiem jej, kto naprawdę ukrywa się pod maską tego zabójczego Czarnego kota!

-I jak zwykle skromnego...- kwami westchnęło.- A co gdyby nic jej nie mówić? Niech sama zgadnie. Naprawdę, nie wiem jakim cudem ty pierwszy ogarnąłeś taką rzecz, bo jak na twój wolny pusty mózg, nic takiego nie mogło się wydarzyć.

-Cuda się zdarzają, pchlarzu. Pamiętaj: Im bardziej jesteś nieprzyjemny, tym mniejsza dawka camembertu. Z 50 możemy ci dać, hm... 30! Co ty na to? Ostatnio sobie grabisz, ZWŁASZCZA PRZEZ TĄ AKCJE Z KAJDANKAMI!

Następnie zamienił się w swoją kocią wersje i wyruszył za pomocą swojego kici kija, drągala, czy jak kto woli... Przemieszczał się między dachami, wykrzykując okrzyk radości.

Marinette na szczęście tego nie słyszała. Była zbyt zajęta szyciem bluzy dla swojego Kotka, który teraz hasał po ulicach Paryża, bezczelnie zakłócając spokój jego mieszkańców.

Nie wiedział że zaraz ten dobry rozdział dobiegnie końca, a gdy przewróci się następną kartkę, nie będzie zbyt szczęśliwy.

***
Trochę krótki, ale w następnym, który będzie trochę szybciej, niż ten, z którym się ociągałam, można będzie uronić łezkę. No dobra, po prostu nie będzie tak wesoły jak wszystkie co dotychczas tu widzieliście. Jak zwykle wstawiam o 3 nad ranem, żebyście mieli co z rana czytać.

Dziękuje za przeczytanie, kocie skarby, i do następnego!

Miraculum |SMS|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz