Biedroneczko, czy przynosisz szczęście?

1.2K 77 65
                                    

Mówią, że Biedronki przynoszą szczęście. Powiadają, że to oznaka szczęścia, w końcu nie bez powodu moc kropkowanej, paryskiej super bohaterki, to ,,Szczęśliwy Traf!". Jednak pod postacią słynnej Ladybug ukrywa się wieczny pech. Pech, dany wielu ludziom, a jej, Marinette Dupain-Cheng, podwójnie.  No cóż, każdemu się zdarzy... prawie. 

Biegała po pokoju zdyszana, wymachiwała każdą częścią ciała w każdą inną stronę, nogi jej ,,latały", nie lepiej z rękoma. Tak, ten pokój to było jakieś brudne, nadające się do szpitala psychiatrycznego, gdzie przebywał by Chat Noir, pobojowisko.  Ciuchy walały się dosłownie WSZĘDZIE. Popcorn porozrzucany po pokoju, z poprzedniej nocy filmowej był idealny, żeby w niego wpaść i zakląć, że ,,to gówno znowu mnie ukłuło." 

-Było nie robić takiego burdelu w nocy I NIE SIEDZIEĆ DO CZWARTEJ NAD RANEM ZAPOMINAJĄC O NAJWAŻNIEJSZYM DNIU  W TWOIM ŻYCIU!- Tikki jak zwykle uwielbiała się na niej wyżywać (Za to ją przecież wszyscy kochamy!) i wyzywała ją, śmiejąc się przez jej poczynania.

Ta nadal biegała i łapała coś w pośpiechu.

-NIE ZAPOMINAJ, ŻE NAJWAŻNIEJSZYM DNIEM JEST POŚLUBIENIE TEGO WSTRĘTNEGO KOCURA! 

Małe zwierzątko zaśmiało się, a ta dalej histerycznie szukała prezentu, który był na ten specjalny dzień.

-Dobra, masz tylko pięć minut, a już mi się nie chce patrzeć, na ciebie, ty Maladroit. Schowałaś to w łóżku, kretynie.

-ALE JA JESTEM TĘPA!- przybiła sobie tak zwanego face palma i podbiegła do wcześniej wspomnianej rzeczy.

Otworzyła mebel i złapała to ,,małe, śmierdzące gówno" w ręce. 

-TIKKI, GŁUPI ŚMIECIU, KROPKUJ!- wykrzyknęła, czując przypływającą odwagę, którą tak kochała. Nie wyobrażała sobie życia bez niej.  Ruszyła w drogę, skacząc po dachach i zaraz wylądowała w parku, obok kota.

-Widzę, że ktoś niewyspany, kropeczko.- momentalnie na jego twarzy pojawił się ten jego uśmiech, który miał w zwyczaju przybierać na swojej seksownej, idealnej twarzy modela.  Kiedy tylko ją widział, jego serce biło mocniej. Dla niej. 

-Przepraszam za spóźnienie! 

Wiedział, że jako Marinette zawsze się spóźniała. Jego mała Maladroit, spóźniała się zawsze i wszędzie, nie było chociaż jednego tygodnia, gdy ta nie zaspała. A jak był, to raz i to był jakiś cud. No dobra, nie było. Nie spóźniła się tylko raz. W sobotę. Chciała wbiec do szkoły, ale drzwi były zamknięte i wcześniej przygotowana na szybkie ich otwarcie, wpadła na nie, czemu niedaleko przyglądał się wyjący ze śmiechu Adrien.  Taaak, mądrością to ona nie grzeszyła, no cóż, nie każdy posiada coś tak rzadkiego u nich jak mózg...

Uśmiechnęła się, stając za posągiem, którego nie zdążyła jeszcze zauważyć. 

Wszyscy zaczęli klaskać, gdy dwójka super bohaterów zaczęła machać do ludzi.

-Witam wszystkich zgromadzonych tutaj, aby uczcić ten wspaniały dzień, jakim jest Rocznica Walki Super bohaterów! Jestem dumny, że mogę tutaj stać i wypowiadać się na ten jakże wspaniały temat!- twórca posągu zaczął długą wypowiedź.- No więc zacznijmy. Od już prawie trzech lat naszej stolicy Francji, pięknemu, romantycznemu i wielkiemu miastu, pomagają z dumą Czarny Kot i Biedronka! Nie ważne o jakiej porze, w jakim dniu, czy to wolnym, czy nie, nie ważne gdzie się znajdują, zawsze przybędą z pomocą. Wysługują się dumą, odwagą i zażartą chęcią pomocy. Za to ich kochamy. Kiedy minął pierwszy rok ich współpracy, a my zdążyliśmy się z nimi oswoić, kiedy pierwszy rok ich walki minął, postawiliśmy ten posąg z myślą o nich, o cudownych sercach naszych bohaterów!

Miraculum |SMS|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz