Iza
Budzę się rano i czuję ciepło które daje mi ciało Alana,otwieram lekko oczy przyzwyczajając je do światła i widzę jak uśmiecha się szeroko po czym składa pocałunek na moim czole i na nosie przez co chichocze lekko.
-Jak ci się spało?-pyta i zakłada mi pasmo włosów za ucho
- Dobrze- uśmiecham się - A tobie? -pytam
-Wspaniale bo z tobą -składa mi całusa -Boli cię coś -pyta z troska a ja dopiero teraz odczuwam pieczenie tam na dole
-Ymm...nie mocno -odpowiadam i kładę głowę na jego torsie i przymykam oczy starając się odrzucić to uczucie
- A jak cie boli skarbie?-pyta całując mnie w głowę
-Lekko piecze ale pewnie zaraz przejdzie -odpowiadam i kładę się na plecy
-Zaraz coś na to zaradzimy -mruczy i znika pod kołdrą, marszcze brwi nie rozumiejąc a po chwili czuję jak zaczyna składać delikatne pocałunki w "tym" miejscu
-Ahh...Alan - podrywam się lekko zaskoczona i odchylam głowę do tyłu kiedy czuję jak jego język zaczyna lekko zagłębiać się.
Liże, ssie i całuje a z czasem uczucie pieczenia znika i z lekką ulgą kładę się na poduszkach. Alan wyłania się spod kołdry i zawisa nade mną. Na moje policzki wskakuje rumieniec. Całuje mnie w oba policzki.
-Już nie boli? -pyta z troską w oczach a ja rumienię się jeszcze bardziej.
- N-Niee, nie musiałeś -mówię kiedy patrzy mi w oczy
-Racja nie musiałem, ale chciałem bo cię kocham ,będę kochać myszko i nic tego nie zmieni -mówi i podnosi mnie na ręce na co piszczę zszokowana i wiedzę jak kieruje się do łazienki.
Po wspólnym prysznicu w którym nie zabrakło pocałunków wyszliśmy gotowi na śniadanie
-Zniknę na dwie godzinki w moim gabinecie okej skarbie? -pyta- Muszę po wypełniać parę papierów związanych z watahą? -patrzy mi w oczy kiedy kończymy jeść śniadanie
-Okej, a jak skończysz to pójdziemy na spacer? -pytam i robię łyka herbaty.
-Jasne skarbie- całuje mnie w czoło - jakbyś czegoś potrzebowała to wiesz gdzie jest moje biuro -mówi i uśmiecha się do mnie czule po czym znika na schodach.
Chwilę później ląduje w naszej sypialni i siadam na łóżku po czym włączam telewizor.
Nawet nie wiem kiedy minęły te dwie godziny ale Alan wchodzi fo naszej sypialni i rzuca się na łóżko leżąc koło mnie po czym kładzie swoją głowę na moim podbrzuszu a prawą rękę kładzie na moje udo.
-Już skończyłeś? -pytam i odtywam się od telewizora patrząc na niego
-Yhym..-prytakuje leżąc tak dalej, kładę rękę na jego włosy i zaczynam się nimi bawić na co mruczy zadowolony
-Jesteś zmęczony? -pytam i dalej bawię się jego włosami
Mruczy coś tylko pod nosem
-Mieliśmy iść na spacer -mówię- ale skoro nie mas...
Przerwał mi gwałtowny ruch z jego strony
-Jestem pełen energi- mówi i uśmiecha się szeroko- Zbieraj się -klapie mnie w udo- idziemy
-Już już - mówię i po około 5 minutach jestem gotowa
Wychodzimy z domu watachy i kierujemy się leśną ścieżka
-Ale tu ładnie -mówię kiedy przechodzimy koło rzeczki która odbija się o wystające kamienie i słychać szum wody
Nagle Alan się zatrzymuje i przyciąga mnie do siebie
- Łoo,wszystko w porządku -mówię lekko zmartwiona ale on ignoruje moje pytanie i niepokojąco rozgląda się po otoczeniu po czym jego oczy zachodzą mgła, po co wzywa watahę?
-Alan, co się dzie...
-Proszę proszę proszę -słyszymy szelest liści zza których wychodzi jakiś mężczyzna - Alfa ma prywatną dziwkę -mówi uśmiechnięty a po chwili za nim stają inni ludzie, sami mężczyźni. Nie wyglądają przyjaźnie...
Alan warczy na te słowa i przyciąga mnie mocniej do siebie
-Nie masz prawa zwracać się tak do mojej mate, psie -mówi i czuję jak jego mięśnie się napinaj dlatego żeby go lekko uspokoić kładę swoją dłoń na jego tors,czuję jak jego mięśnie lekko się rozluźniają ale po chwili napinaj spowrotem
Po lesie roznosi się śmiech mężczyzny a po chwili jego kompani zmieniają się w wilki i rzucają na Alana, on w geście obronnym odpycha mnie od siebie i sam zmienia w owiele większego od nich wilka oddając atak.
Obce wilki mają przewagę liczebną więc zamierzam jakoś pomóc Alanowi i chwytam wielką gałąź która leży w moich nogach po czym rzucam w stronę jednego z wilków.
Adrenalina ze mnie odpłynęła i dopiero teraz dociera do mnie co zrobiłam, zaatakowany przezemnie wilk odwraca się w moją stronę i rzuca na mnie.
Staram się uciec ale jest zbyt szybki, powala mnie na plecy i łapami zdziera ze mnie koszulkę. Krew plynie mi z ran które mam na rękach a wilk dalej próbuje zerwać moje ubrania, odwracam głowę w lewą stronę i chwytam pierwszy lepszy patyk. Był to idealny moment bo dosłownie milimetry przed twarzą miałam jego wściekły z kłami na wierzchu pysk.
Rzucał się i próbował do mnie dobrać ale moje ramiona usztywniły opierając patyk na jego gardle.
Panika ogarnia moje ciało kiedy czuję jak moja siła słabnie i ręce zaczynają się uginać. Resztkami sił napieram na patyk a pysk wilka jest coraz bliżej mnie.
Po chwili jakaś siła odrzuca go na drzewo a on opada i pewnie mdleje. Patrzę na wilka który go odrzucił i cieszę się widząc Alana. Skomle kiedy widzi krew na moich ubraniach i zaczyna zniżać się do mnie po czym lize moje rany które odsłania poszarpana koszulka. Patrzę na wilki walczące dalej i widzę wilki z naszej watahy, uśmiecham się lekko i kładę głowę na trawie czując brak sił.
Alan zmienia się w człowieka po czym przytula mnie.
-Skarbie ,jak się czujesz? Coś cię boli? - zaczyna panikować i ogląda moje rany.
Kiwam głową na tak i powoli zamykam oczy z braku sił.
Alan daje mi buziaka w czoło po czym bierze na ręce i trzyma bardzo mocno
-Zaraz zbada cię lekarz kochanie, już nic ci nie grozi - informuje mnie a ja tyko mrucze coś pod nosem i odpływam.
CZYTASZ
Przeznaczona Alfie
WerewolfNOWA KSIĄŻKA! NOWI BOHATEROWIE! NOWE ODCZUCIA! NOWY POCZĄTEK! ZAPRASZAM! Historia o zwykłej dziewczynie pracującej za ladą i o Alfie którego przeznaczenie czeka w miejscu gdzie by się nie spodziewał... Zapraszam was na moją drugą książkę z serii o...