17

3.4K 125 2
                                    

Iza

- Czekaj, czekaj... STOP! Czym jestem? To niby ja??- Pytam niedowierzając i wskazuję palcem rysunek w książce.

-Tak,też ciężko mi w to uwierzyć. Z tego co mówi legenda wszystkie wyginęły. Co do jednego, ale skąd ta postać w ciele takiej kruchej dziewczyny? -mówi a pod koniec zdaje pytanie jakby do siebie - Teraz pozwolisz, że pobiorę ci krew- wystawia w moją stronę dłoń oczekując na moją.

Niepewnie podaję mu swoją dłoń wewnętrzną stroną do góry.

-Natnę ci skórę, a kiedy to zrobie ściśnij z całej siły dłoń nad tą miseczką*mówi stawiając pod moją ręką mała drewnianą miskę.

Bierze nóż i nacina moją skórę, sycze lekko z bólu po czym mocno ściskam dłoń. Krew skapuje do miski, a następnie dostaję chusteczkę żeby wytrzeć dłoń i nakleja mi plaster w miejscu rany. Skąd on to wszystko bierze?

-Teraz musimy udać się do osobnego pomieszczenia -mówi i następnie przesuwa jedną z książek otwierając jakieś ukryte drzwi

-Czuję się jak w jakimś filmie fantasy -mówię i słyszę jego lekki śmiech, łapie mnie za rękę po czym znikamy w ciemności, a drzwi za nami się zamykają.

Aron

-Cześć Tato -mówię, a mój ojciec ciągnie mnie do uścisku.

-Tak dawno cię tu nie było, już z matką myśleliśmy, że wogóle nie przyjedziesz odwiedzić twoich kochanych staruszków -mówi a lekki śmiech opuszcza jego usta.

Razem z ojcem kierujemy się do salonu gdzie widzę moją matkę, siedząca na bujanym krześle i czytająca książkę. Kiedy słyszy odgłosy podnosi głowę poprawiając swoje okulary. Jej wzrok skierowany jest w moją stronę, a w jej oczach mogę ujrzeć szok i radość.

-Aron..- mówi i wstaje podchodząc do mnie, zgarnia mnie do uścisku który odwzajemniam. - Tak się ciesze synu -mówi kiedy już się odsuwa.

-Też cieszę się, że was widzę, ale przyszedłem tu w innej sprawie -mówię a rodzice każą mi usiąść.

-Znalazłem mate.. -mówię i widzę radość w ich oczach- Kocham ją ponad wszystko, ale została porwana- kontynnuje- porwał ją mój...brat.

-Masz pewne dowody?- pyta ojciec chcąc zbadać sytuacje, stare nawyki Alfy zostały.

-Tak, tylko nie wiem z jakiego powodu porwał moją mate- mówię i czuję jak mój głos staje się ostrzejszy.

-Spokojnie synu- mówi i razem z matką wymieniają sobie porozumiewawcze spojrzenia - Przyjechał ostatnio do nas, chwalił się, że znalazł idealną Lunę i jego stado będzie nie do pokonania - mówi na co ja warcze i marszcze brwi.

-Ale Iza jest człowiekiem -mówię i patrzę uważnie na moich rodziców - Jakim cudem człowiek ma wzmocnić jego stado?!Musiałaby być hybrydą, ale to bym przecież wyczuł.

-A co jeśli nie jest człowiekiem? Natomiast jest czymś więcej niż wilkołakiem, kotołakiem lub kitsune? Co jak jest ich jednością? -pyta mój ojciec, a ja nie mogę się z tym wszystkim pogodzić.

-Wiesz, że jesteśmy najsilniejszym rodem wilkołaków -mówi,a ja przytakuje głową - Myślisz, że księżyc wybrałby na następczynię tronu kruchą istotę zwaną człowiekiem? -pyta a ja marszcze brwi.

-Co masz na myśli? -mówię patrząc na niego uważnie.

- Mam na myśli to, że księżyc nie wybrały słabej lecz silną duszę, nie kruchą lecz twardą...Kogoś godnego kto złączy pokłucone ze sobą rody...wilkołaków, kotołaków i kitsune -mówi ,a po jego wypowiedzi zapada cisza. Teraz każdy z nas wie co trzeba zrobić...

***
Wielki powrót, przepraszam, że tak długo to trwało.

I jak wam się podoba? Mam nadzieję, że jest to miła niespodzniaka?

Teraz rozdziały będę wstawiała regularnie, a kolejny już w niedzielę!

Trzymajcie się! Buziaki!

Aaa zapomniałabym!! Komentarze są bardzo mile widziane a jeszcze milej głosy!

Przeznaczona  AlfieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz