***
- Chyba nie muszę się powtarzać?!! -po opuszczonym budynku roznosi się krzyk
- Nie musisz- cichy szept przerywa chwilową ciszę
- To dobrze - słychać klaśnięcie w dłonie - Idź po nią, masz mi ją przynieść bez szkód, nawet włos ma jej z głowy nie spaść - mówi postać i robi krok do przodu ukazując połowę twarzy, którą oświetla księżyc. Czerwone jak krew oczy przeszywają ciało drugiego mężczyzny i wprawiają je w lekkie dreszcze
- Jutro będzie u ciebie - mówi spuszczając wzrok
- Możesz już iść - drzwi się otwierają a po chwili zostaje sam w budynku. Auto odjeżdża z posesji, nikt nie zakłóca jego spokoju.
Kieruje wzrok na księżyc i uśmiecha się,ktoś mógłby pomyśleć, że chory psychicznie, że powinien się leczyć, ale on tylko się cieszy.
Od teraz będzie tylko jego...
Odchodzi od okna, zaciska dłonie i zamyka oczy. Jego ciało zaczyna drżeć pod wpływem siły z którą walczy.
Wystarczy sekunda a potężne warkniecie powoduje, że kafelki pękają a szkło się kruszy.
Panele z ciemnego drewna pokrywa łapa, pazury ostre jak brzytwa nie wspominając już o kłach. Jeden zamach i trzy kreski przypieczętowują jego zwycięstwo.
Światło księżyca pada przez okno i oświeca miejsce ,w którym pazury spotkały się z panelem.
Z wyrytych trzech kresek zaczyna lecieć czarny dym, aż zasłania dany panel.
Czarny wielki wilk cofa się do tyłu, a po chwili dym znika ukazując pieczęć.
Trzy kreski w środku, po dwóch stronach miecze a wokół okręg. Charakterystyczny znak, a tylko on wie co znaczy.
Za każdym razem pieczęć jest inna, uprzedza go przed czymś ważnym jak i uświadamia o małych błahostkach. Taka własna przepowiednia.
Teraz czarne jak węgiel ślepia patrzą się w stronę księżyca, z jego klatki słychać ciche warknięcie aby po chwili doniosłe wycie wyszło na wolność.
Drugi mężczyzna, zjechał na pobocze i otworzył drzwi wysiadając z samochodu. Usłyszawszy wycie, zrozumiał przekaz i niczym poparzony wsiadł za kierownicę zostawiając ślad opod i dym wychodzący z rury samochcodu...Jego klepsydra została obrucona....
***
Iza- Pójdziemy na spacer? -pytam robiąc łyka herbaty
- Przykro mi skarbie, muszę popracować. Przejdziesz się sama? Ochrona chodzi po terenie więc nic ci nie grozi kochanie- mówi i składa mi szybiego buziaka w usta, znikając za drzwiami
Wzdycham i odnoszę swój kubek z wypitą herbatą do zlewu. Zakładam buty i bomberke, pogoda nam dzisiaj dopisuje więc nie muszę się zbyt grubo ubierać.
Kieruję się w stronę lasu na mała przechadzkę. Kiedy jestem już kawałek od domu słyszę szelest w krzakach, zaciekawiona kieruje się w ich stronę ,aż w pewnym momencie zza nich wychodzi wilk.
Cofam się do tyłu a on kieruje się w moją stronę cicho warcząc.Odwracam się i uderzam w czyjąś klatkę piersiową ,a po chwili czuję ukłucie na szyi i zasypiam.
***
Takie troszkę wprowadzenie, niedługo będzie kolejny rozdział.
Jak się podoba? 😁😘
CZYTASZ
Przeznaczona Alfie
WerewolfNOWA KSIĄŻKA! NOWI BOHATEROWIE! NOWE ODCZUCIA! NOWY POCZĄTEK! ZAPRASZAM! Historia o zwykłej dziewczynie pracującej za ladą i o Alfie którego przeznaczenie czeka w miejscu gdzie by się nie spodziewał... Zapraszam was na moją drugą książkę z serii o...