Gdy się obudziłam Maik'a nie było już w łóżku. Przypomniało mi się, że mam iść dzisiaj na obiad do rodziców Matt'a. Postanowiłam do niego napisać.
Do Matt
Przyjedź po mnie do szpitala, obiad u Twoich rodziców. Pamiętasz?Po chwili dostałam odpowiedź.
Od Matt
Zaraz będę wyjdź przed szpital.Teraz zastanawiało mnie to, dlaczego nie ma tu Maik'a.
Nie musiałam długo czekać bo wszedł do sali.- i jak tam wyspała się księżniczka? - powiedział śmiejąc się
- no mogło być lepiej.. - udawałam niezadowoloną
- ach tak.. - zaczął, ale mu przerwałam
- gdzie byłeś?
- poszedłem się wykąpać, przebrać i takie tam. Jak badania wyjdą dobrze to dziś wieczorem wyjdę.
- aha, ja muszę już iść idę z Matt'em na obiad u jego rodziców. Masz jak wrócić?
- emm no zadzwonię po Luck'a
- ok, to ja spadam - uśmiechnęłam się i przytuliłam go na pożegnanie.
Gdy wyszłam widziałam już auto Matt'a. Stał oparty o maskę i się uśmiechał.
- hejka, wygodnie się spało?
- weź nie pytaj!
- aż tak źle? Czy masz okres?
- jestem głodna. Wystarczy? - zapytałam lekko zirytowana
- tak, wsiadaj. - powiedział uśmiechając się.
- gdzie jedziemy? - zapytałam jak zobaczyłam, że mieliśmy już nasz dom.
- do sklepu nie mam żadnej koszuli, a może Ty kupisz sobie jakąś sukienke
- no dzięki, ale.. - nie dał mi dokończyć
- pójdziemy coś zjeść - roześmiał się, w sumie nie o to mi chodziło, ale może być.
Najpierw poszliśmy do pizzerii gdzie zamówiliśmy margaritte i do tego pepsi. Jak zjedliśmy poszliśmy do sklepu w celu wybrania koszuli. Nie był wybredny w zasadzie wziął pierwszą lepszą z wieszaka przymierzył i kupił.
Weszliśmy do sklepu z sukienkami, od razu wpadła mi w oko śliczna sukienka, była w kolorze białym, górę miała w kształcie bluzki "Hiszpanki", a dół był rozkoloszowany, przymierzyłam i podeszlismy do kasy, zapłaciłam (do końca tego tygodnia nic już nie kupuje) i pojechaliśmy do domu.
Umyłam się, pomalowałam i ubrałam. Była już 13 więc pojechaliśmy.
- więc, mój chłopaku, - uśmiechnął się ja wraz z nim - jak mam się zachować przy Twoich rodzicach?
- więc, moja dziewczyno bądź miła grzeczna i skromna, nie narzucaj się.
- no dobrze.. Ale Matt mam jeszcze jedno pytanie..
- tak?
- yymmm..co będzie na obiad? - serio?! Nie! chciałam się zapytać o jego mamę teraz wyjdzie, że cały czas jestem głodna!
- hahhaaaha - zaczął się śmiać - jadłaś 40 minut temu!
- no i? Jestem głodna!
- emm nie wiem, zależy może żabie udka.. - jeszcze bardziej się śmiał
- jesteśmy już - dodał i przestał się już uśmiechać wręcz posmutniał.
- więc Sunny, poczekaj nie wysiadaj ja otworzę Ci drzwi od samochodu.
- w porządku.
Otworzył drzwi podał mi rękę i z tylnego siedzenia wyjął kwiaty i bardzo drogi alkohol. Musiał to kupić za nim przyjechał po mnie do szpitala.
zapukał do drzwi - dziwne skoro to jego dom powinien wejść bez pukania.
Otworzył jego ojciec, a za nim stała macocha.
- dzień dobry mamo, dzień dobry ojcze - powiedział Matt
- witam państwa. - powiedziałam zestresowana.
- zapraszamy do salonu. - powiedział chłodno jego tata
Weszliśmy i dom był piękny bardzo bogaty i lśniło w nim czystością.
Usiedliśmy do stołu, macocha Matt'a i jego tata po jednej stronie, a my po drugiej, w ciszy siedzieliśmy jakieś 4 minuty, kiedy chyba pani gosposia podała krem dyniowy, po czym przyniosła tortille, obiad byl pyszny! Jest bardzo napięta atmosfera, gdy do Matt'a przyszła wiadomość na telefon to nastąpił wybuch.
- Matt! - krzyknął jego tata - jak śmiesz? Nie wstyd Ci? Czego ja Cię uczyłem, przez te wszystkie lata?! - krzyczał na niego, a ja poczułam jak łapie moją rękę i mocno ją ściska, nie rozumiem przecież nic się nie stało! Przerwałam to
- to mój telefon.. Przepraszam bardzo mi przykro..
- Ty nieszczęsna dziewucho?! Jak śmiesz przychodzić do czyjegoś domu z takim brakiem szacunku?!
- tato!
- uciszasz mnie?! Dosyć tego Ty i ta.. - przerwała mu macocha, która cały czas przyglądała się tej sytuacji
- dobrze opanujmy się.. Sunny proszę chodź zapraszam na kanapę. - powiedziała uśmiechając się.
- w porządku..
- Matt w tym momencie mnie przeproś - to były ostatnie słowa, które usłyszałam wychodząc na kanapę z Panią Josie, bo tak miała na imię.
Porozmawiałam z nią chwilę mówiąc o głupotach, bardzo miła kobieta.
Dlaczego jeszcze nie wracają dziwne.. Sprawdzę to- przepraszam, gdzie jest toaleta?
- przejdziesz przez korytarz potem w prawo i pierwsze drzwi po lewej
- dziękuję bardzo, zaraz wracam.
Gdy doszłam już prawie do łazienki usłyszałam głos taty Matt'a
- Ty nueudaczniku! Po co mi jesteś?! Jeżeli nie przejmiesz tej firmy to nie będziesz miał pieniędzy!
- i dobrze nie chce ich od Ciebie! Nienawidzę Cię! - i wtedy Pan Collins(jego tata) uderzył go w policzek. O kurwa..
Zaczął wychodzić, a ja jak gdyby nigdy nic szłam przed siebie...niestety
- kto Cię szacunku nauczył Ty parszywa dzuewucho? Rodzice nie widzieli Cię jak Cię z domu wypuszczali?
- nie, nie widzieli.
- jesteś beszczelna! Ile Ty masz lat?! - postanowiłam grać suke.
- prawie 18 - gówno Prawda nawet 17 nie mam.. - , a co to Pana obchodzi?
- ubierasz się jak zwykła dziwka!
- wypraszam sobie i proszę zastanowić się nad słownictwem.
- Ty chyba rodziców nie masz! Musieli Cię bardzo skrzywdzić jak jesteś takim gówniarzem!!
- jak mogę do Ciebie mówić "tato" jesteś podłym draniem bez uczyć! Idziemy Sunny - powiedział Matt, och dzięki na reszcie!
- nic w życiu nie osiągnięcie! Ty mała zdziro, ciekawe jak bardzo wymacał Cię twój ojciec, że tak mało zakrywasz, jesteś już przyzwyczajona? - zapytał z ironią i śmiechem, łzy zaczęły spływa mi po policzkach, chciałam stamtąd wybiec, Matt się zatrzymał i uderzył go w twarz pięścią, a ja wybiegłam z domu zalana łzami, szkoda, że jego ojciec trafił w tak czuły punkt.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy prosto do domu, od razu wybiegłam z auta i pobiegłam do mojego pokoju zamykając drzwi na klucz. Matt pobiegł za mną, ale chciałam być sama Luck'a nie było, był tylko Anthony, który był bardzo zdziwiony całą sytuacją.
Matt dobijał się do drzwi i mnie przepraszał, to nie jego wina.. Wpuściłam go i nadal płacząc, mocno wtuliłam się w jego klatkę piersiową, a on mnie mocno przytulił.

CZYTASZ
Inna Niż Wszystkie
Romance- podobasz się mu - taak oczywiście, a Lucke umie robić naleśniki.. - powiedziałam i wywróciłam oczami