Rozdział czwarty

5.3K 416 481
                                    

Cho Chang była niewątpliwie jedną z najładniejszych uczennic w szkole. Wielu chłopców zabiegało o jej względy, a w tym Harry. Spodobała mu się podczas czwartego roku i w momencie, kiedy zebrał się na odwagę, by zaprosić Krukonkę na Bal Bożonarodzeniowy, okazało się, że szansę wykorzystał ktoś inny. Później uznał, że Cho oraz Cedrik Diggory pasowali do siebie, a zauroczenie względem dziewczyny zniknęło tak szybko, jak się pojawiło.

W każdym razie ich drogi na nowo się spotkały.

Po tragicznym wydarzeniu w czasie ostatniego zadania Turnieju Trójmagicznego, nie dziwiąc się, dziewczyna była załamana. Co gorsza, rygor wprowadzony przez Umbridge doprowadził do utworzenia potajemnej Gwardii Dumbledore'a, do której Azjatka chętnie dołączyła. Prawdę mówiąc, szukała kogoś, kto w pewnym stopniu zastąpiłby jej Cedrik'a. Wybór padł na Gryfona, cieszącego się niemałą sławą.

Potter początkowo cieszył się z ich bliższej relacji. Jego entuzjazm prysł, gdy z czasem Krukonka stała się marudna, opryskliwa i nieustannie wspominała idealnego w jej oczach Puchona. Cóż, na dłuższą metę chłopak nie wyobrażał sobie życia u boku takiej osoby i zakończył domniemany związek. Zdrada Gwardii przez przyjaciółkę ciemnowłosej spotęgowała niesłuszne uprzedzenie do prawie wszystkich Krukonów.

Cho Chang była nad wyraz niezdecydowana. Jednocześnie nie wyobrażała sobie tak szybko wypuszczać z rąk Złotego Chłopca.

W Hogwarcie była ostatni rok, więc musiała się śpieszyć, aby znów mieć Gryfona przy sobie. Przecież to nie jej wina, że Marietta wydała tajemnicę o treningach w Pokoju Życzeń różowej landrynie!

Cóż, jeśli jest się zbyt pewnym siebie, przeważnie odnosi się porażki.

Harry naprawdę nie chciał być nie miły, zwłaszcza dla płci pięknej, dlatego jedynym słusznym wyjściem z sytuacji, w której starsza Krukonka zalotnie trzepotała w jego kierunku długimi rzęsami, zapach jej ostrych perfum sprawiał, że chłopak miał ochotę kaszleć, a przy tym jej twarz znalazła się dziwnie blisko, postanowił uciec.

Dziewczyny są dziwne, przemknęło mu przez myśl, gdy biegł schronić się do łazienki dla chłopców na szóstym piętrze, równocześnie bacząc, aby nikogo nie wywrócić i — co więcej — nie spotkać nauczyciela, odejmującego punkty za tak skandaliczne zachowanie na korytarzu.

Pośpiesznie zatrzasnął drzwi toalety. Oparł się o ścianę i siedząc na zimnej podłodze wyłożonej jasnymi kafelkami, podciągnął kolana pod brodę i nakrył się Peleryną Niewidką. Nikt nie da mu gwarancji, że dziewczyna tutaj nie wejdzie.

Siedział tak dłuższy czas, chcąc mieć pewność, że Chang zrezygnowała z poszukiwań i aktualnie znajduje się w odległej części zamku. Już miał zamiar iść do Wieży Gryffindoru, gdy zadźwięczał charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi. Szczelniej okrył się tkaniną, aby przybysz przypadkiem nie zauważył czubków jego butów.

— Cudowny Potter! Wszyscy myślą, że jest taki wspaniały. — Usłyszał głos, jakiego nie sposób pomylić z żadnym innym. — Ale z Eliksirów to ja jestem najlepszy! — Przybyły chłopak z dumą pochwalił sam siebie, kucając przy kociołku, ukryrym w kącie obok umywalki.

— O proszę! Mam gościa! — Nagle, z zadowoleniem odezwała się piszczącym głosem Jęcząca Marta. — Jaki uroczy młodzie−

— Zjeżdżaj stąd, natrętna dziewucho — rozkazał cierpko, wywracając oczyma.

Dziewczyna zaniosła się płaczem i mrucząc pod nosem o beznadziejności swojego pośmiertnego żywota, zniknęła w kanalizacji.

Przelał gęsty, w błotnistym kolorze eliksir do kilku niedużych fiolek, a następnie schował je do swojej szkolnej torby. Dumnym krokiem opuścił pomieszczenie, kierując się schodami na wyższe parcele. Co jakiś czas nerwowo zerkał za siebie, chcąc prawdopodobnie upewnić się, że nikt nieproszony nie obserwował jego poczynań.

Syndrom zwątpienia | Drarry ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz