Cieszący się opinią postrachu Hogwartu Snape, nigdy nie starał się w żaden sposób ukryć swojej widocznej gołym okiem niechęci w szczególności do Gryfonów. Uwielbiał stawiać najgorsze oceny z wypracowań bądź zadanych do przygotowania eliksirów, ale przede wszystkim z satysfakcją odbierał punkty za najdrobniejszą błahostkę. Niemniej sumienie czasem podpowiadało, że mężczyzna dorosły i poważny nie powinien zachowywać się w tak prostacki sposób. Jednak nie sposób było zmienić przyzwyczajeń, gdy coraz to więcej Ślizgonów skarżyło się na niesprawiedliwe ocenianie u pozostałych profesorów. Przyczyną uprzedzeń względem całego Domu Salazara był tylko jeden człowiek, bezwzględnie zaślepiony złem. Tak więc Severus, jak na opiekuna przystało, wstawiał się za swymi wychowankami, dodając im odebrane punkty, co skutkowało kontynuowaniem tradycji, jaką była wygrana Pucharu Domów przez Slytherin.
Do czasu.
Odkąd do Szkoły Magii zaczęła uczęszczać Hermiona Granger nauczyciel nie był w stanie odbierać po prostu odbierać Gryffindorowi punktów, tak jak to było dotychczas, ponieważ straciłby pracę, ale nie ulegało wątpliwości, że jeśli okazja się ku temu nadarzyła, liczba na czerwonym wskaźniku w dużej mierze się pomniejszyła.
Dziewczyna stała się szkolną prymuską, symbolem obszernej wiedzy w zakresie magii i wręcz wyśpiewanych definicjach z książek. Ponadto często ratowała z opresji kolegów, uleczając drobne złamania oraz rany. Ukazywała godny podziwu talent na prawie każdej z możliwych lekcji, bowiem według Sybilli Trelawney, wykładającej wróżbiarstwo, Hermiona nie ma ani krzty potencjału do jasnowidztwa. Jedyną jej konkurencją w wyścigu wiedzy był Malfoy, oburzony wspaniałymi wynikami takiej "hołoty".
W rezultacie żadne docinki nie stanęły jej na drodze, żeby nieustannie piąć się po szczeblach kariery, a teraz gdy Ślizgon tymczasowo opuścił Szkocję, to właśnie mugolaczka była bezkonkurencyjnie najlepszą uczennicą na swoim roku. Niestety, miało to też swoje wady, ponieważ znajomi zasypywali ją prośbami, by odrobiła za nich zadania.
Stałym miejscem Hermiony do przygotowywania najróżniejszych eliksirów była od sześciu lat opuszczona łazienka dziewcząt, królestwo Marty Warren. Gryfonce nie przeszkadzała obecność ducha z diametralnymi zmianami nastroju. Nawet było jej trochę przykro, że właśnie tak potoczyły się losy dziewczyny, ale gdyby nie ona, nie mogłaby zrobić w żadnym innym miejscu Eliksiru Słodkiego Snu, o który prosił ją Harry.
— Wiedziałam, że cię tutaj znajdę. — Pansy zerknęła na skupioną przyjaciółkę, pobłażliwie kręcąc głową.
Ślizgonka cicho zamknęła za sobą drzwi pomieszczenia wyłożonego białymi kafelkami. Wciągnęła powietrze, wdychając ulubiony zapach lawendy, unoszący się nad kociołkiem fioletowej mikstury.
— Gotowe — oświadczyła Granger, wstając na równe nogi i przeciągając się na wszystkie strony.
Swoistą wadą w warzeniu eliksirów było kilkugodzinne siedzenie na niewygodnej, zimnej podłodze.
Gotowy wywar ostrożnie przelała do podłużnej szklanej fiolki z okrągłym dnem, a następnie szczelnie zamknęła dołączoną do naczynia zakrętką.
— Będziesz dziś rozmawiać z Potterem, prawda? — zapytała konspiracyjnie Parkinson.
— Raczej tak. Coś się stało? — Pomiędzy brązowymi oczami pojawiła się mała zmarszczka.
— Mógłby przekazać to Draco? — Brunetka pokazała przedmiot owinięty w zwyczajny, pakowy brązowy papier. Na wierzchu widniały jej inicjały, zapisane jeszcze nie do końca zaschniętym, granatowym atramentem. — Niecierpliwił się już tydzień temu, gdy nie dostał ode mnie paczki. — Unikała jak ognia konkretnej nazwy przedmiotu, znajdującego się pod arkuszem.
CZYTASZ
Syndrom zwątpienia | Drarry ✓
FanficCzymże byłoby ich życie bez bójek, mających zatuszować skrupulatnie maskowaną prawdę? Myśleli, że utraconego nie sposób odzyskać, a nierealnego urzeczywistnić. Całe szczęście potęga magii funduje przeróżne niespodzianki. Tak samo, jak wścibski duch...