Wykąpana, siedziałam na łóżku głaszcząc mojego czarnego kota, a w zasadzie do kotkę.
Nagle do pokoju wyparowały dwie rozchichotane dziewczyny, a za nimi weszła jeszcze trzecia.
Dwie pierwsze znieruchomiała na mój widok, za to trzecia - która nawiasem mówiąc była okropnie gruba - jak gdyby nigdy nic powiedziała „idę się myć" i zamknęła się w łazience.
- Ty jesteś ta Weasley? - zapytała jedna z nich podejrzliwie. Miała krótkie, ciemne włosy i twarz, przypominającą mopsa.
Nie miałam ochoty z nią gadać, więc jedynie pokiwałam głową.
Wtedy ta druga wyskoczyła przed nią i podbiegła do mnie rozanielona.
- Mogę pogłaskać? - spytała i nawet nie oczekując odpowiedzi, zabrała kota i usiadła z nim na swoje łóżko.
- Ty powinnaś być w Gryffindorze, Weasley. Twoja rodzina to zdrajcy krwi - wysyczała brunetka.
Prychnęłam z kpiną.
Kto jak kto, ale ona nie będzie mówić mi co powinnam, a czego nie!
- Podacie mi ręcznik?! - nagle zza drzwi wysunęła się mokra głową trzeciej z dziewczyn.
Z łóżka obok ściągnęłam coś, co przypominało bardziej prześcieradło i podałam to dziewczynie. Szybko wzięłam ręcznik i schowała się z powrotem w łazience.
- Tylko się nie obrażaj. To przecież nie twoja wina, że jesteś zdrajcą krwi - oznajmiła ta druga, co zabrała mi kotkę.
- No właśnie! - brunetka poparła swoją znajomą. - Choć teraz tak nie do końca jesteś zdrajczynią - zauważyła.
Po chwili obie zniknęły za zasłonami łóżka jednej z nich. Po koło dwóch minutach wyłoniły się z tamtąd i podeszły do mnie.
- Pansy Parkinson - tu brunetka wskazała na siebie. - Daphne Greengrass - dziewczyna wskazała na drugą.
- Tamta w łazience to Milicenta Bulstrode - blondynka od kota przedstawiła mi również trzecią z nich.
- Trzymaj się nas, a przeżyjesz!- powiedziały jednocześnie.
To będzie długi rok...
•••
Na śniadanie nie miałam większej ochoty, więc obserwowałam uczniów w Wielkiej Sali.
Hermiona Granger - dziewczyna z pociągu - wpadła do pomieszczenia, jak burza i zaczęła nakładać sobie na talerz owsiankę, a potem dłubać w niej widelcem, to naprawdę było dziwne.
Siedzący na przeciwko mnie czarnoskóry chłopak, bez przerwy robił głupie miny do swojego kolegi obok i wspólnie się z tego śmiali.
Najbardziej zainteresował mnie Ronald. Wpatrywał się we mnie z wściekłością wymalowaną na twarzy, a kiedy do niego pomachałam, po prostu się odwrócił.
- Idiota - mruknęłam pod nosem, smarując tosta truskawkowym dżemem.
- Kto? - od boku usłyszałam głos Dracona.
Oni wszyscy w tym domu są tacy irytujący?!
- Mój brat - mruknęłam, bez namiętnie żując tosta.
Czekałam na jego odpowiedź, ale on miał mnie już gdzieś, bo nagle zaczął żywo rozmawiać z tym chłopakiem na przeciw mnie.
Po skończonym śniadaniu, profesor Severus Snape - opiekun domu Salazara - wręczył nam nasze plany lekcji.
Zlustrowałam szybko tabelkę i stwierdziłam, że mam dziś tylko cztery lekcje. Od razu mi ulżyło.
Przynajmniej w pierwszy dzień nie zrobili nam natłoku zajęć...
Coś mnie natchnęło na poprawianie tego i jak przeczytałam ten 3 rozdział to stwierdziłam, że był okropny i niestety mega krótki, a nie potrafiłam rozwinąć go mocno bez wprowadzania nowych wątków do fabuły.
Trzymajcie się ciepło❤️
CZYTASZ
Love in Hogwart || Kate Weasley
FanfictionNIE BĘDZIE KONTYNUOWANE Kate Weasley wiedzie "normalne" życie, a przynajmniej dla niej. Kochająca rodzina, dom i kilku znajomych z sąsiedztwa - to wszystko co było jej potrzebne do życia. W końcu nadchodzi dzień wyjazdu do Hogwartu, a tam świat Kate...