• 15 •

268 16 0
                                    

Miałam już tego wszystkiego dość. Za jakiś czas kończy się rok szkolny i teraz wszyscy nauczyciele zadają nam tyle do domu, że ja nigdy się nie wyrobię.

Szłam samotnie korytarzem. Unikałam ludzkich spojrzeń, jak tylko się dało, choć w sumie nie wiedziałam dlaczego.

- Mam dla ciebie zadanie - do moich uszu dobiegł przerażający głos.

- Nic już nie zrobię! Mam kłopotów serdecznie dość! - krzyknęłam sfrustrowana.

Ruszyłam biegiem do gabinetu dyrektora Dumbledore'a. On coś zrobi, byłam tego pewna.

Gdy mijałam łazienkę Marty, towarzyszący mi od jakiegoś czasu ból głowy, się nasilił.

Upadłam na kolana i złapałam się za głowę.

- Przestań! To boli! - krzyczałam. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

- Zrobię wszystko! Tylko niech przestanie boleć! - wykrzyczałam, po woli tracąc siły.

Nagle ból zniknął. Niestety zamiast niego pojawił się głos.

- Zrób to co ci kazałem

- Dobrze, już dobrze - wymamrotałam, podnosząc się z posadzki.

Otarłam łzy rękawem szaty i podeszłam do jednej z pustych ścian.

Nie wierzę, że to robię...

Pisanie bezsensownych zdań o jakimś głupim dziedzicu i nieistniejącej komnacie było w miarę proste. Teraz było tysiąc razy trudniej. Jak miałam napisać niby o tym, że czyjeś ciała zgniją w tej całej Komnacie Tajemnic.

- A... Czyje to mają być ciała? - zapytałam niepewnie.

Cały czas do mnie mówiłeś, a teraz nagle się zamknąłeś?! Co za kretyn...

- Twoje i twojej siostry oczywiście - wreszcie się odezwał.

Zamurowało mnie.

- Czemu ona?! Nie zrobiła nic złego! Masz ją puścić! Słyszysz?! - krzyczałam zrozpaczona.

Może i byłam na nią wściekła i czasami mnie irytowała, ale to nie powód, żeby ona musiała cierpieć.

Osunęłam się pod ścianę i zalałam łzami. To nie miało tak się skończyć, nie tak...

•••

Trzęsłam się ze strachu, idąc ciemnym korytarzem.
Moja biedna Ginny...

Wreszcie dotarłam do ogromnych drzwi. Zrobione z kamienia, okrągłe wrota były ozdobione rządkiem węży.

- Hej... Jest tu ktoś? - wymamrotałam.

Dół szaty, jak i czarne pantofelki miałam przemoczone. Rude włosy były w nieładzie, a oczy opuchnięte od ciągłego płaczu. Na zaróżowionych policzkach były ślady łez. Do tego wszystkiego trzeba dodać, że trzęsłam się jak galaretka.

Nagle kamienne węże zaczęły się cofać, a po chwili drzwi stanęły przede mną otworem, ukazując obszerne i długie pomieszczenie.
Przeszłam przez otwór i po woli zeszłam po małej drabince. Było tam mokro i pachniało ściekami, co nie specjalnie zachęcało do pójścia dalej.

Przez chwilę patrzyłam się na gigantyczny posąg Salazara Slytherina na końcu Komnaty. Stanęłam jak wryta, kiedy spostrzegłam coś leżącego u podnóża pomnika.

- Ginny... - wyszeptałam. Rzuciłam się ku niej co sił w nogach.

Po chwili już szlochałam, klęcząc obok jej zimnego ciała.

Love in Hogwart || Kate WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz