• 11 •

285 16 5
                                    

Siedziałam pod kołdrą smutna. Płakałam. Nie chciałam, by ktoś widział moją małą chwilę załamania.

Usłyszałam trzask otwieranych drzwi.

- Ej! Kate, jesteś tu? - usłyszałam głos Milicenty.

- Tutaj... - mruknęłam wynurzając głowę spod pościeli.

- A z tobą co? - spytała siadając na krańcu mojego łóżka.

- Te głosy, ataki, dziennik... to wszystko mnie przerasta - wychlipiałam.

- Daj spokój - prychneła brunetka dając mi chusteczkę. - Doprowadź się do jakiegoś stanu używalności bo Draco coś od ciebie chciał.

- Ach, tak trening - mruknęłam zniesmaczona.

- To cześć - pożegnała się i wyszła.

Przewróciłam tylko oczami na słowa przyjaciółki. Podniosłam z ziemi różdżkę i szybko użyłam zaklęcia, które usuwało ślady opuchlizny po dłuższym płaczu.

Szybko wstałam i udałam się do łazienki. Przebrałam się w szkolną szatę - po raz drugi dzisiaj - i związałam włosy w kitkę.

Gotowa poszłam do Pokoju Wspólnego, wcześniej biorąc jeszcze miotłę.

- No wreszcie! Ile można na ciebie czekać - warknął blondyn , gdy weszłam do pomieszczenia.

- Wybacz... Byłam zajęta - wymyśliłam wymówkę na poczekaniu.

Draco mruknął coś pod nosem, co brzmiało jak „ta, na pewno..." i wstał.

- No już pośpiesz się! - krzyknął, a ja szybko do niego dołączyłam.

Wspólnie wyszliśmy na korytarz Lochów.

- Czyli to ty jesteś autorką tych napisów na ścianie? - zagadnął, trącając mnie ramieniem.

- Skoro znasz odpowiedź, to po co się pytasz? - warknęłam niezadowolona.

- Wiesz kto jest tym dziedzicem? - zapytał beztrosko.

Musiałam przyspieszyć by go nie zgubić.

- Nie i nie chce wiedzieć - rzuciłam, na co Malfoy wywrócił oczami.

Ku mojej uldze wreszcie dotarliśmy na stadion. W szatni zamieniliśmy szaty na stroje drużyny Slytherinu - co trwało chyba z dziesięć minut - i poszliśmy do drużyny, która powoli się zbierała.

Gdy kierowaliśmy się na boisko, spostrzegłam idącą ku nam drużynę Gryffindoru.

- A wy dokąd Flint? - zapytał Oliver Wood naszego kapitana.

- Potrenować - odpowiedział ślizgon.

- Ja zaklepałem boisko na dziś - oznajmił Wood, podchodząc wraz z drużyną bliżej. Teraz nasze ekipy dzieliła odległość, może półtora metra.

- Odpada - rzucił Flint. - Zobacz sobie - powiedział z pogardą, podając mu kawałek zwiniętego pergaminu.

Niedaleko usłyszałam głos mojego brata.

- O nie... czuje kłopoty

W tym czasie Oliver zaczął czytać na głos treść z pergaminu.

- Ja, profesor Severus Snape udzielam ślizgonom pozwolenia na przećwiczenie w dniu dzisiejszym ich nowego szukającego i nowej ścigającej - gdy skończył, spojrzał na Marcusa podejrzliwie. - Macie nowych? Kogo?

Drużyna się rozstąpiła, a z pomiędzy nich wyszłam ja, lekko się rumieniąc oraz Draco, który ewidentnie był z siebie dumny, bo uśmiechnął się triumfalnie. Ja też starałam się uśmiechać.

- Malfoy? - zapytał  zbity z tropu Potter.

- Kate?! - wykrzyknął zdziwiony Ron.

Nic nie odpowiedziałam. Wpatrywałam się w przeciwną drużynę.

- Jak widać, to nie jedyna nowość - powiedział Draco, na co cała drużyna, włącznie ze mną, pokazała nasze nowe miotły.

- To Nimbusy 2001! - wykrzyknął zaskoczony Ron.

- Skąd je macie? - zapytał zaciekawiony po chwili.

Zaśmiałam się cicho patrząc na jego komiczny wyraz twarzy.

- Dał nam ojciec Dracona - wytłumaczył dumnie Flint.

- Nie spodziewałem się tego po tobie Kate... - mruknął zawiedziony Ron.

Prychnełam tylko z pogardą, nawet się nie odwróciłam.

- Do drużyny gryffonów, nikt się nie wykupuje, u nas liczy się talent - powiedziała Granger wyraźnie dumna z tego, że wymyśliła jakąś ripostę.

- Nikt cię nie pytał o zdanie, wredna szlamo - warknął Malfoy stawiając krok w jej stronę.

Jak on mógł tak ją nazwać?!

Nagle mój głupi brat wyciągnął różdżkę sklejoną taśmą i wycelował ją w  Dracona.

- Zajadaj ślimaki Malfoy, żryj je! - wykrzyknął wściekłym rudzielec.

Z jego zepsutej różdżki wypłynęło zielone światło, które trafiło prosto w Rona. Rudzielec odleciał natychmiast do tyłu na dwa metry.

Wszyscy gryffoni podbiegli do niego, kiedy moja drużyna zaczęła się z niego śmiać.

- Nic ci nie jest? - spytała przestraszona Granger.

Wpatrywałam się w tą scenę z lekkim uśmiechem. Z jednej strony żal mi było brata, ale przecież zasłużył na to, prawda?

W końcu sama nie byłam pewna odpowiedzi na to pytanie.

- Choćcie nie traćmy czasu na tę bandę frajerów - zawołał Flint.

Zgodnie ruszyliśmy na boisko. Ja na sekundę obróciłam się w stronę leżącego na trawie brata.

Wybacz, Ron...

Love in Hogwart || Kate WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz