• 8 •

366 22 3
                                    

Dziś, ku mojemu nieszczęściu prawie spóźniłam się na pociąg. Ledwo wsiadłam do środka, a on już ruszył. Przez moje spóźnienie nie mogłam znaleźć żadnego wolnego przedziału, a i Ron wraz z Harrym, gdzieś zniknęli.

Nagle podszedł do mnie ten wysoki chłopak, którego spotkałam pod sklepem w wakacje.

- Cześć, powiesz mi jak masz na imię? - zagadał.

Prychnęłam i wywróciłam oczami.

- Nie, nie zamierzam - warknęłam w jego stronę.

Po chwili podszedł do niego jakiś chłopak.

- No, no Ced. Próbujesz flirtować z drugoroczną? - zakpił, na co ten cały Diggory oblał się rumieńcem.

- Kretyni - szepnęłam do siebie, gdy byłam już wystarczająco daleko.

Po jakimś czasie znalazłam pusty przedział na końcu pociągu. Wyciągnęłam książkę ,,Historia Hogwartu" i zatopiłam się w lekturze.

Tak samotnie minęła mi cała podróż.

•••

Po ceremonii przydziału, na którą nie zwróciłam uwagi, była uczta.
Ku mojemu zdziwieniu, nigdzie nie było mojego przygłupiego brata, ani jego jeszcze głupszego przyjaciela - Pottera.

Myślami jednak cały czas byłam przy dzienniku, przez co nie miałam ochoty nic jeść.

- Kate, czemu nic nie jesz? - zagadnął jakiś chłopak. Nie pamiętałam nawet jego imienia.

- Nie jestem głodna... - mruknęłam beznamiętnie.

Chce popisać z Tomem...!

•••

Leżałam na łożku w dormitorium, zastanawiając się gdzie podział się mój brat i jego przyjaciel podczas uczty.
Daphne wzięła moją kotkę do swojego łóżka. Pansy za to została jeszcze chwilę na dole.

- Kate Weasley! - brunetka wpadła do naszego dormitorium rozanielona.

- Co się stało? - poderwałam się do siadu.

- Znacie Cedrika Diggory'ego?! Pytał się o ciebie! - wykrzyknęła  Parkinson kładąc się na łóżko.

Ukryłam twarz w dłonie, załamana.

- Tylko nie on... - jęknęłam.

Daphne wybuchnęła śmiechem.

•••

Dni mijały mi nauce, a coraz szybciej zbliżała się Noc Duchów. Byłam bardzo podekscytowana, bo od zawsze kochałam to święto.
Noc przed tym dniem nie mogłam zasnąć, dręczył mnie koszmar.
Śniło mi się, że podążałam za strasznym głosem. Szłam wtedy po Hogwarcie i dotarłam do jakiejś pustej ściany. W koszmarze głos kazał mi coś napisać na tej ścianie - własną krwią.

Obudziłam się w łożku przerażona.

- To tylko sen, tylko sen - powtarzałam sobie szeptem.

Było koło godziny 7:30. Daphne i Pansy jeszcze smacznie spały, ale Milicenty już nie było.
Szybko przebrałam się w szatę i ruszyłam na śniadanie.

Dziś Noc Duchów, hurra!

•••

Całą ucztę zajadałam się słodyczami. Nad naszymi głowami latały dynie i świece. Duch domu węża - Krwawy Baron dosiadł się nawet do naszego stołu, podobnie zresztą jak kilka innych duchów.

Atmosfera była świetna, a nawet Blaise mnie nie irytował tylko śmiał się ze mną. Daphne sprzeczała się z Pansy, bo brunetka nie pozwoliła jej zabrać mojego kota na ucztę. Milicenta i dwóch grubych przyjaciół Draco, opychali się słodyczami w dość niechlujny sposób. Draco natomiast rozmawiał o czymś z jakimś chłopakiem, chyba miał na imię Teodor - lub coś w tym stylu.

Kończyłam właśnie jeść dyniowy pasztecik, kiedy dyrektor Dumbledore wstał i poszedł do mównicy.

- Chciałbym ogłosić koniec uczty! Jest już późno więc wracajcie do dormitoriów i spać! - nakazał dyrektor, a jedzenie zniknęło ze stołów.

Ja, Pansy i Draco jako pierwsi wyszliśmy z sali. Kierowaliśmy się korytarzem, kiedy nagle coś usłyszałam.

- Zabiję... zabiję... - powtarzał mrożący krew w żyłach głos.

- Słyszeliście ten głos? - zapytałam niepewnie, na co oboje popatrzyli na mnie dziwnie.

- Nie...- wyszeptała Pansy powoli.

Nagle usłyszałam krzyki i wspólnie pobiegłyśmy w stronę źródła hałasu.
Posadzkę zalewała woda z pobliskiej łazienki, więc unieśliśmy trochę szaty, by ich nie zamoczyć.
Naszym oczom ukazał się napis ,, Komnata tajemnic została otwarta, strzeżcie się wrogowie dziedzica".

Przestraszyłam się.
Ten napis... moja krew... nie to niemożliwe! To był tylko sen... Prawda?!

Popatrzyłam na dłonie... Na Merlina! Miałam rany na prawie każdym palcu.

A co jeśli naprawdę  ja to napisałam?! Muszę powiedzieć o tym Tomowi. Może on będzie wiedział co robić...

- Kolej na was szlamy- syknął Draco do Hermiony Granger, która stała tam wraz moim bratem i Potterem.

Po chwili zobaczyłam coś na uchwycie do pochodni. To była pani Norris - kotka woźnego. Wyglądała na martwą.

Tylko mi nie mówcie, że zabiłam też tego kota!

Nagle podbiegł Filch, który zaczął wrzeszczeć na Harry'ego, że to niby jego wina. Po jakimś czasie zbiegli się uczniowie i kilku nauczycieli.

Profesorowie wraz z woźnym i tą trójką przyjaciół od siedmiu boleści, gdzieś poszli.

Muszę porozmawiać z Riddlem...

Love in Hogwart || Kate WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz