• 1 •

665 31 1
                                    

Spałam w najlepsze, gdy nagle poczułam jak zjeżdża ze mnie kołdra.

- Kate! Kate! Kate! -jak przez mgłę słyszałam głos młodszej siostry.

Powoli otworzyłam oczy i przetarłam je ręką.

- Mama czeka ze śniadaniem, śpiochu - Ginny szturchnęła mnie ramieniem z uśmiechem.

Słyszałam jak rudowłosa zbiega ze schodów, zostawiając mnie samą w pokoju.

Wstałam z łóżka ociężale. Podeszłam do krzesła, na którym leżały moje ubrania przygotowane przez mamę wczoraj. Szybko założyłam starą koszulkę, którą miałam po Fredzie i zeszłam po schodach na dół.

W jadalni - o ile tak można nazwać wyznaczony kawałek domu  z długim stołem i masą krzeseł - siedzieli wszyscy oprócz Freda i George'a.

- Gdzie... - nie dokończyłam, bo poczułam jak coś mokrego wyładowało na mojej  twarzy włosach.

Gdy wrzasnęłam przerażona, usłyszałam głos starszych bliźniaków.

- Wszystkiego Najlepszego, Katie!

Mimo mokrej twarzy i zalepionych ze sobą przemoczonych włosów zaczęłam się śmiać, a po chwili wszyscy przy stole przyłączyli się do mnie.

Po chwili ktoś podał mi ręcznik, a ja wytarłam sobie twarz i powiedziałam ciche „dziękuje".

Usiadłam przy długim stole na moim miejscu - obok Rona. Wszyscy wrócili do rozmów i jedzenia.

- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego - szepnął mój brat bliźniak, podając mi ostatniego tosta z talerza.

- Dzięki. Tobie też, braciszku - odpowiedziałam również szeptem, smarując tosta truskawkową marmoladą.

Przez jakiś czas siedzieliśmy w jako takiej ciszy. Mama i Ginny jadły w spokoju resztki owsianki, tata był zajęty Prorokiem Codziennym, Billa w ogóle nie widziałam przy stole, Charlie opowiadał Ronowi o smokach w Rumunii, a Fred i George walczyli z otwarciem ketchupu. Ja jedynie nie potrafiłam skupić się na niczym. Moje myśli bez przerwy krążyły wokół listu. Jeden list mógł zaważyć na całej mojej przyszłości.
Spojrzałam na zegar - było południe.

A co jeśli sowa nie przyleci i nie do wiem się co było w liście?!

Moje przemyślenia przerwał Bill, który wszedł do pomieszczenia.

- Spóźniłeś się trochę. Już prawie nic nie ma - oznajmił tata, witając chłopaka.

Bill jak gdyby nigdy nic usiadł przy stole i wyciągnął sobie kanapkę z płaszcza.

- I co był? - mama zwróciła się do najstarszego z moich braci.

Bill pokręcił głową, jedząc przy tym z zapałem kanapkę.
Mama wyglądała na zmartwioną, tata chyba dopiero po chwili zrozumiał o co im chodziło i również się zasmucił.

- Ktoś mi wytłumaczy o co chodzi? - spytałam.

Wyglądało na to, że nie tylko ja nie rozumiałam sytuacji. Ron i Ginny również poparli moje pytanie słowami „no właśnie, też chcemy wiedzieć".

Tata i mama popatrzyli po sobie. Nagle niezręczną ciszę przerwała sowa, która uderzyła w szybę zamkniętego okna, na przeciw mnie.

Szybko poderwałam się z miejsca i podbiegłam do okna. Otworzyłam je, a ptak wpadł do środka, zataczając kółko w powietrzu i ładując na stole przed Charliem.

- No proszę, listy z Hogwartu... Cała masa listów - roześmiał się mój brat pokazując kupkę listów, którą trzymał w dłoni.

Gdy Charlie trzymał listy wysoko, by Ron nie dosięgnął, ja zdążyłam usiąść na swoje miejsce.

Love in Hogwart || Kate WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz